Problemów rolnictwa nie da się zasypać pieniędzmi

Zwiększenie nakładów UE na Wspólną Politykę Rolną nie jest właściwą drogą do zakończenia protestów rolników. Ale struktura wydatków w ramach WPR wymaga przemyślenia.

Publikacja: 19.04.2024 06:00

Problemów rolnictwa nie da się zasypać pieniędzmi

Foto: Bloomberg

Wspólna Polityka Rolna kosztuje Unię Europejską około 60 mld euro rocznie. Większą część tej kwoty pochłaniają tzw. dopłaty bezpośrednie. Choć udział WPR w całkowitych wydatkach UE systematycznie maleje – w latach 2021–2027 będzie wynosił 32 proc., w porównaniu z 38 proc. w latach 2014–2020 – wciąż jest to największa część unijnego budżetu. Pomimo tego, że UE traktuje rolnictwo priorytetowo, w sektorze tym narasta niezadowolenie, o czym świadczą trwające od kilku miesięcy ze zmienną intensywnością protesty rolników. Ich źródłem jest malejąca dochodowość produkcji rolnej, która wynika m.in. ze spadku cen płodów rolnych na globalnym rynku bez równie silnego spadku kosztów działalności rolniczej. Sami rolnicy źródła swoich problemów upatrują raczej w dążeniu UE do wdrożenia w rolnictwie Europejskiego Zielonego Ładu oraz – w części krajów – w imporcie płodów rolnych z Ukrainy.

Jak zauważył w kilku publikacjach dr Jakub Olipra, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej i Credit Agricole Bank Polska, UE w związku z rolniczymi protestami mierzy się ze skomplikowanym problemem decyzyjnym. „Komisja Europejska próbuje realizować trzy cele, które jednocześnie nie są możliwe do osiągnięcia. Są to: wprowadzenie EZŁ w rolnictwie, zahamowanie spadku realnych dochodów rolników oraz utrzymanie relatywnie niskich (względem innych dóbr konsumpcyjnych) cen żywności” – pisał Olipra na łamach „Rzeczpospolitej”. Czy ta diagnoza jest poprawna? I jak ten problem decyzyjny rozwiązać? Zapytaliśmy o uczestników panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.

Spośród 28 ekonomistów, którzy wzięli udział w tej sondzie, ponad 70 proc. zgodziło się z tym, że opisany przez Jakuba Oliprę trylemat istnieje. Diagnozy tej nie podziela 14 proc. ankietowanych. – EZŁ zawiera część rozwiązań, które obniżają efektywność produkcji rolnej w imię racji środowiskowych. Obniżka efektywności oznacza, że utrzymanie cen żywności na stałym poziomie jest niemożliwe – przyznaje prof. Marian Gorynia z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. – Trudno się z tą tezą nie zgodzić. Wdrażanie EZŁ jest kosztowne, a więc powoduje spadek dochodów rolników, który może być wyrównany wyłącznie wzrostem cen – dodaje dr hab. Łukasz Goczek, profesor na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW. Jak jednak podkreśla, w praktyce KE nie musi wybierać między dwoma z trzech celów, które sobie stawia. Ma bowiem do wyboru rozwiązania pośrednie. To wniosek zbieżny z tym, do jakiego doszedł też Olipra.

Czytaj więcej

Prof. Maciej Bałtowski, UMCS: Euro to ważny motor integracji Europy

Najprostszym sposobem na podtrzymanie dochodów rolników, nie rezygnując z EZŁ, byłoby zwiększenie wydatków w ramach WPR. Oznaczałoby to w praktyce pośrednie podwyższenie cen żywności (przez wyższe podatki). To jednak rozwiązanie kontrowersyjne, biorąc pod uwagę, że udział sektora rolnego w tworzeniu wartości dodanej w UE jest w trendzie spadkowym i obecnie wynosi zaledwie 1,5 proc. Spośród ankietowanych przez nas ekonomistów tylko 25 proc. zgodziło się z tezą, że „budżet na Wspólną Politykę Rolną powinien zostać zwiększony w obliczu wyzwań związanych ze zmianami klimatu i wojną w Ukrainie, pomimo malejącego znaczenia rolnictwa w PKB”. Przeciwnego zdania było 57 proc. uczestników. – Dla polityków spokój społeczny jest podstawowym kryterium podejmowania decyzji. Jeśli skala niepokojów w sektorze rolnym miałaby przekroczyć akceptowalny społecznie i politycznie poziom, to zwiększenie budżetu (oby w możliwie najniższym stopniu) będzie nieuniknione – mówi prof. Gorynia. – Budżet na Wspólną Politykę Rolną pochłania już i tak ogromne środki, w związku z czym należałoby raczej dążyć do jego stopniowego ograniczania, a nie zwiększania – oponuje prof. Andrzej Cieślik z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.

Rozwiązaniem pośrednim byłaby zmiana struktury wydatków w ramach WPR. – Zwiększenie budżetu na WPR nie wydaje się konieczne, raczej jego reforma – zmniejszenie dotacji za samo istnienie gospodarstwa i przejście do wspierania tych, które stają się bardziej „zielone” i nie szkodzą środowisku naturalnemu. To wymaga jednak wrażliwości na sytuację tych gospodarstw, które staną się przez to nierentowne, w których taka transformacja będzie trudna lub niefektywna, głównie z powodu zbyt małej skali działalności – mówi dr Jakub Sawulski ze Szkoły Głównej Handlowej, główny ekonomista Fundacji Instrat.

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację