Posłowie Lewicy z propozycją czasowego zamrożenia WIBOR-u dla części kredytobiorców wystąpili tydzień temu. Nad szczegółami tego rozwiązania jeszcze pracują, ale już dzisiaj jest ono szeroko krytykowane przez ekonomistów, którzy widzą w tym nieuzasadniony interwencjonizm. W środę posłanka Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna określiła propozycję Lewicy mianem populistycznej. I ogłosiła, że PO pracuje nad alternatywnym projektem ustawy odciążającej niektórych kredytobiorców.
Pomoc nie dla wszystkich
Pomysły Lewicy i PO mają wspólny mianownik: wyrastają z przekonania, że prezes NBP Adam Glapiński wprowadził część kredytobiorców w błąd, sygnalizując, że stopy procentowe długo pozostaną na rekordowo niskim poziomie, na którym znalazły się w trakcie pandemii. Jeszcze w ub.r. Glapiński mówił, że nie spodziewa się wzrostu stóp procentowych do końca swojej kadencji (w połowie br.), a niedługo przed ich pierwszą podwyżką, do której doszło w październiku 2021 r., oceniał, że taki ruch byłby błędem. To, jak twierdzą politycy opozycji, zachęcało gospodarstwa domowe do zaciągania kredytów, które dziś mogą być dla nich trudne do udźwiginięcia. Stawki WIBOR, od których uzależnione jest oprocentowanie większości kredytów, wynoszą dziś około 3,4 proc. (w przypadku stawki trzymiesięcznej) i 3,8 proc. (w przypadku stawki sześciomiesięczej). Tymczasem jeszcze w połowie ub.r. obie wynosiły około 0,2 proc. To oznacza, że raty zaciąganych wówczas kredytów są dziś o około 50 proc. wyższe. Ile jest gospodarstw domowych, dla których zaostrzanie polityki pieniężnej przez NBP było tak dotkliwe? – Oceniamy, że może to dotyczyć około 340 tys. kredytów – mówiła w środę w TOK FM Izabela Leszczyna.
Podkreślała jednak, że propozycje PO będą adresowane tylko do niektórych kredytobiorców. Na wsparcie będą mogli liczyć tylko ci, którzy zaciągnęli kredyt na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych (czyli na pierwsze mieszkanie), rata ich kredytu wzrosła o co najmniej 30 proc., a miesięczna wartość zobowiązań przekracza połowę ich dochodu do dyspozycji.
Kredytobiorcy, którzy spełniliby te warunki, mogliby ubiegać się o obniżenie oprocentowania pożyczki do poziomu z dnia jego uruchomienia (WIBOR z tego dnia plus marża banku), powiększonego o 2 pkt proc. To oznaczałoby, że kredyt zaciągnięty w trakcie pandemii z marżą na poziomie 2 proc. przez trzy lata miałby stałe oprocentowanie na poziomie około 4,2 proc. Straty banków wynikające z różnicy między tym oprocentowaniem, a rynkowym byłyby pokrywane z utworzonego w 2015 r. Funduszu Wsparcia dla Kredytobiorców, który zasilany jest składkami kredytodawców.
Stępiony instrument RPP
Co wiadomo o propozycjach Lewicy? – Nasz projekt jeszcze dopinamy i konsultujemy. Spróbujemy go złożyć w przyszłym tygodniu – mówi „Parkietowi" posłanka Partii Razem Daria Gosek-Popiołek. – Na pewno zaproponujemy czasowe zamrożenie WIBOR-u na niższym niż dziś poziomie, ale konkretna wartość jest jeszcze do ustalenia. Będzie to dotoczyło tylko kredytów na zakup nieruchomości na cele mieszkaniowe. I na pewno nie będziemy proponowali odszkodowań ani wsparcia dla banków, bo one na razie na wzroście stóp zyskują – dodaje.