– Plan finansowy Narodowego Funduszu Zdrowia na ten rok jest o ok. 1,3 mld zł niższy niż wykonanie planu na rok 2009 – przyznał wiceminister zdrowia Jakub Szulc podczas debaty o problemach ochrony zdrowia. To spadek ok. 2 proc. A gdyby nie rozwiązanie funduszu zapasowego, spadek byłby o 2,2 mld zł większy. – Znakomita większość dziedzin gospodarki odnotowała spadki o wiele wyższe – podkreślał jednak Szulc.

Posłów opozycji, to nie przekonało. Narzekali na niższe kontrakty szpitali ze swoich regionów, ograniczanie dostępu do lekarzy specjalistów, chaos w przepisach dotyczących dostępu do leczenia. Poruszano też kwestię świadczeń wykonywanych przez szpitale ponad limit. Placówki nie mogą odesłać osób z zagrożeniem życia, ale za wykonane dla nich usługi nie dostają zapłaty. Eksperci uważają, że zaległości NFZ wobec szpitali z tego tytułu przekraczają 2 mld zł. Brak zapłaty powoduje wzrost zadłużenia szpitali.

– „Nadwykonania” nigdy nie były opłacane w 100 proc. – tłumaczył Szulc. Podkreślał, że brane pod uwagę jest to, czy faktycznie świadczenie było niezbędne oraz czy oddział NFZ było stać na zapłatę. Tymczasem oddziały już w drugiej połowie zeszłego roku płacić przestały. Przez to coraz więcej spraw szpitale kierują do sądu.

Posłowie zwracali uwagę, że wprowadzony w tym roku koszyk gwarantowanych świadczeń medycznych był źle przygotowany. Przez to wielu pacjentów odchodziło z kwitkiem lub musiało płacić za zabiegi, co do których nie było pewności, czy są nadal bezpłatne.

– Patrząc na to, co się działo w ostatnich dniach, widać brak wyobraźni, jakie skutki dla pacjentów mogą mieć decyzje ministra. Taki błąd w decyzji to skutek dla setek tysięcy pacjentów – mówił poseł Marek Balicki, były minister zdrowia.