Na rynku pojawiały się również tezy, że to złoto „odbiera blask” bitcoinowi. Jednak przy dynamicznej korekcie cen złota w ostatnich tygodniach nie widać, by bitcoin na tym zyskiwał. W trudnej sytuacji mogą znaleźć się także inwestorzy śledzący dodatnią korelację między bitcoinem a światową bazą monetarną – ta nadal rośnie, podczas gdy cena bitcoina spada.
Z mojej analizy rynku wynika jeden zasadniczy wniosek: cykliczność bitcoina wciąż obowiązuje. Oczywiście nie jest to wskaźnik pozwalający przewidzieć przyszłość, jednak stanowi kluczowy argument tłumaczący obecne spadki. Według tej cykliczności szczyt obecnej hossy przypadł na okres wrzesień–październik, więc w tym scenariuszu nie zobaczymy już 130 tys. dol. za bitcoina w tej fazie rynku.
Wielu „kryptomaniaków”, przyzwyczajonych do schematów z poprzednich rynków byka, może odczuwać niedosyt. Rynek kryptowalut tym razem nie wszedł w fazę pełnej euforii i nie pozwolił ponownie pomnożyć kapitału kilkunastokrotnie. W mojej ocenie spekulanci tym razem skierowali swoją uwagę na spółki z sektora sztucznej inteligencji zamiast na altcoiny. To właśnie akcje z tego segmentu okazały się atrakcyjniejszym polem do spekulacji.