Wielu byłych prezesów będzie siedzieć?
Powiem tyle: każdy powinien ponosić konsekwencje swoich decyzji.
Wypłyną jeszcze jakieś nowe sprawy?
Zakładam, że jest to możliwe.
Gdzie i kiedy?
Nie odpowiem na to pytanie. Są postępowania prokuratorskie, przeprowadzane są analizy, powoływani są biegli.
Ma pan świeże wyliczenie strat, jakie Skarb Państwa poniósł na skutek działań waszych poprzedników w spółkach?
Trochę za wcześnie na odpowiedź na to pytanie. Dzisiaj w trakcie tej rozmowy przytoczyliśmy przykłady decyzji w moim przekonaniu niegospodarnych, a przecież w Orlenie mamy gigantyczne straty związane ze spółką OTS, zaniżanie cen paliw ze względów politycznych i tak możemy wymieniać i wymieniać. Mamy inwestycję w wieże w Ostrołęce i stratę prawie 1,4 mld zł. Sky is the limit. Wielu byłych prezesów zakładało, że można wszystko. Okaże się, że byli w błędzie.
Czy na chwilę obecną, po tych 100 dniach, prawdopodobieństwo upadku Azotów i JSW jest o wiele mniejsze niż było na początku?
Moim zadaniem jest maksymalnie gospodarne zarządzanie zasobem powierzonym. Zarówno w przypadku Grupy Azoty, jak i w przypadku JSW, mamy do czynienia z wielkimi strategicznymi podmiotami w swoich branżach. Oba te podmioty zostały wpędzone w gigantyczne problemy, wynikające z błędów w zarządzaniu i złych decyzji inwestycyjnych. Robimy wszystko, żeby one przetrwały ten trudny moment.
Przetrwają?
Oczywiście mam nadzieję, że przetrwają. Nie chcę jednak, żeby powstało wrażenie, że takie moje stwierdzenie oznacza, że ktoś może spocząć na laurach.
I nie chce Pan powiedzieć, że uratujemy za wszelką cenę, niezależnie, jaka by ona była.
Nie. Chcę powiedzieć, że to jest wspólne zadanie dla nas jako właściciela, ale również dla zarządów, zewnętrznych interesariuszy, instytucji finansowych, które były przy tych różnych transakcjach wcześniej. Te problemy musimy rozwiązywać wspólnymi siłami. Naszą intencją jest przetrwanie JSW, ale tam jest potrzebna głęboka restrukturyzacja.
Grupa Azoty pracuje nad wielowymiarowym projektem, który jak zostanie zrealizowany, uporządkuje na lata obszar funkcjonowania nie tylko Azotów, ale co najmniej jeszcze dwóch podmiotów. Kluczem do tego jest postawa instytucji finansowych, a przede wszystkim banków komercyjnych, które muszą też zrozumieć, że skoro na pewnym etapie uczestniczyły w realizacji przeskalowanych projektów, to teraz powinny aktywnie wspierać proces uzdrawiania spółek.
Odwrócicie proces konsolidacji Energi z Orlenem?
To szersza dyskusja.
Czyli jest coś na rzeczy.
Orlen dysponuje aktywami energetycznymi, ale nie tylko. I dlatego między innymi Rada Nadzorcza zdecydowała się powołać prezesa Energi w skład zarządu Orlenu, jako osobę odpowiedzialną za aktywa energetyczne. Chodzi o wypracowanie mądrej koncepcji na przyszłość z uwzględnieniem perspektywy Orlenu i Energi, która funkcjonuje jako samodzielny byt. Jest to przecież spółka giełdowa.
Chce Pan powiedzieć, że aktywa energetyczne mogą być z Orlenu wyłączone?
Nie chcę nic w tym temacie mówić, do czasu, aż dostanę rekomendacje na biurko.
Ale znowu nie wyklucza pan takiego scenariusza.
Powtórzę, że zadaniem menedżera i menedżera ministra jest bycie otwartym na każdy możliwy scenariusz, co nie oznacza, że jakikolwiek scenariusz jest zatwierdzony, albo jakikolwiek scenariusz jest wykluczony.
Poczta Polska, jak pan ocenia przebieg procesu ratowania tej spółki?
To bardzo trudny obszar. Patrzymy na to, jak sytuacja wygląda w innych krajach i niemal wszędzie, zwłaszcza w krajach zachodnich, w Niemczech, Hiszpanii czy Francji wdrażane są procesy adaptacji tradycyjnych, narodowych poczt czy operatorów pocztowych do warunków współczesnej gospodarki, konkurencji rynkowej, zmieniających się potrzeb klientów. Też się z tym mierzymy. Nasza poczta to struktura, która ma ogromną liczbę związków zawodowych. Wszystkie chcą brać udział w tych procesach i dyskutować. Pozytywnie oceniam działania prezesa Sebastiana Mikosza. Przedstawił mi koncepcję funkcjonowania Poczty w nowym wydaniu, pokazał mi rozwiązania, które mogą zostać wdrożone w najbliższych latach. Staramy się pomóc. Przyspieszyliśmy negocjacje pomiędzy Pocztą a Orlenem dotyczące Orlen Paczki, w efekcie może powstać 30 tys. punktów nadawczo-odbiorczych w całej Polsce. Tworzy się gigantyczna sieć dystrybucji, która na pewno sprawi, że rynek będzie bardziej konkurencyjny, a to zawsze jest korzystne dla konsumentów. Poczta musi jeszcze wiele rzeczy nadrobić, przede wszystkim tych związanych z systemami informatycznymi, które wykorzystuje, a które są szalenie rozdrobnione i daleko odbiegają od współczesnych standardów. Ratowanie Poczty wiąże się z wieloma trudnymi decyzjami. Zadaniem zarządu jest umiejętne prowadzenie rozmów ze stroną społeczną, tłumaczenie pracownikom i partnerom społecznym sytuacji, aby maksymalnie obniżać poziom emocji.
Poczta Polska na giełdzie, to byłby dobry pomysł?
Już mówiłem, że z natury dopuszczam każdy scenariusz. Niczego nie przesądzam.
Czyli nie wyklucza pan, że jeżeli Poczta Polska wyjdzie na prostą, to może być dobrym kandydatem do wejścia na giełdę?
Nie składam takiej deklaracji, ale, tak jak powiedziałem, oczy i uszy szeroko otwarte, głowa otwarta na różne warianty, gdyż wszystko jest możliwe. W biznesie trzeba zawsze być gotowym na przyjęcie nowych wyzwań, które gdzieś tam nas mogą spotkać.
Wspominał pan o programie Aktywny Właściciel. Czyli?
Czyli gospodarne zarządzanie zasobem państwowym i przede wszystkim wykorzystanie jednej najważniejszej rzeczy, która w tym zasobie jest, czyli synergii.
Synergii, czyli?
Czyli wykorzystania i łączenia potencjałów podmiotów, które mamy. Nie może być tak, a widziałem to na własne oczy, że w grupie kapitałowej jest firma, która produkuje tokarki, a z drugiej strony jest inna firma, która tokarki kupuje na rynku, nawet nie wysyłając w tej sprawie zapytania do firmy z tej samej grupy. To są rzeczy zupełnie nieakceptowalne. To jest kwestia jakości zarządzania, pewnych impulsów, które muszą iść z zarządów. Inny przykład: przyszedł do mnie jeden z prezesów dużej spółki Skarbu Państwa ze skargą, że od dwóch miesięcy nie potrafi się umówić na spotkanie z prezesem innej dużej spółki Skarbu Państwa. Dla mnie to było dyskwalifikujące.
Dla kogo?
Dla tego, który się nie mógł umówić. To wykracza poza moje pojmowanie tego świata, bo po to jesteśmy na takich stanowiskach, żeby radzić sobie z przeciwnościami losu. Jeśli nie da się wejść drzwiami, to wchodzimy oknem. Tak to musi wyglądać.
Rozliczenia rządów PiS, nowa polityka nadzoru, synergia między spółkami. A co z tzw. local content?
Repolonizacja, rozumiana jako local content, czyli budowanie komponentu krajowego w łańcuchach dostaw, to nasze najważniejsze zadanie. Największe programy inwestycyjne są dziś realizowane przez spółki z udziałem Skarbu Państwa, głównie sektora energetycznego, paliwowego, a także zbrojeniowego. Tylko sama PGE będzie inwestowała w ciągu najbliższych 10 lat 235 mld zł. Nakłady inwestycyjne na obronność tylko w przyszłym roku to 200 mld zł. Kluczem w realizacji tych wielkich projektów jest synergia, czyli łączenie potencjałów, ale też większe otwieranie się tych podmiotów na otoczenie rynkowe, na firmy prywatne, na podmioty i organizacje, które mogą budować potencjał polskiej gospodarki. Jesteśmy jedną z największych gospodarek na świecie, można już powiedzieć, z ambicjami.
Przestaliśmy być nuworyszem z kompleksem zachodu, będącym trochę zapleczem wykonawczym i usługowym dla wielkich holdingów zagranicznych, które zbierały premię. Oczywiście ten etap był konieczny: musieliśmy to przepracować, bo uczyliśmy się gospodarki, uczyliśmy się biznesu. Teraz świadomie powinniśmy budować potencjał polskiej gospodarki, gdyż aspirujemy do bycia jednym z naturalnych liderów w Europie, a na pewno jesteśmy liderem regionalnym i nie ulega wątpliwości, że wszystkie kraje ościenne patrzą na nas z podziwem. Od początku mówię, że zarządzając majątkiem państwowym jestem odpowiedzialny za budowę wartości spółek, które mamy w portfelu, ale jednocześnie mam świadomość, że wiele tych podmiotów ma strategiczny charakter w polskim systemie gospodarczym. Te spółki realizują wielkie, wręcz epokowe inwestycje, o których kiedyś mogliśmy tylko pomarzyć, ale to wszystko powinno być też wielkim bodźcem dla polskiego rynku prywatnego.
Powołaliście specjalny zespół do spraw local contentu. Jego prace ruszyły w zeszłym tygodniu. Teraz jeśli jakaś duża spółka z udziałem Skarbu Państwa będzie realizowała dużą inwestycję, to w pierwszej kolejności ma się rozglądać zarówno po państwowych, ale też prywatnych polskich firmach, by to one z nią ten projekt realizowały?
Tak. To jest model, który powinien nam przyświecać i nie stoi w sprzeczności z przepisami. Bardzo często to jest kwestia tego, żeby wyjść trochę ze strefy komfortu, z pewnych wzorców zachowań osób, które odpowiadają za postępowania przetargowe w różnych miejscach i myśleć w kategoriach bardziej elastycznych, otwartych, o tym jak stworzyć warunki dla polskiego biznesu. To zadanie, które uwzględniamy w ramach prac zespołu do spraw local content. Przeanalizowaliśmy jak to wygląda w innych krajach. Kraje rozwinięte traktują to jako soft power – miękką siłę, która pozwala będąc w zgodzie z regulacjami unijnymi przemycić wymogi zgodnie z którymi podmiot chcący wystartować w istotnym postępowaniu przetargowym, powinien np. uczestniczyć w lokalnym życiu społecznym, wpływać na powstawanie miejsc pracy, rozumieć uwarunkowania kulturowe, miejsca, w którym będzie realizował projekt itd. Jest jeszcze kwestia płacenia podatków w Polsce, utrzymywania tu zakładu.
Make Poland Great Again?
Duży kraj, świadomy swojej siły powinien w taki sposób o sobie myśleć. Przepisy unijne regulują w sposób dosyć jednoznaczny, że ten tzw. local content może stanowić nie więcej niż 40 proc. Natomiast nie wiemy ile tego local contentu jest w tej chwili. Zakładamy, że jest za mało, bo chociażby w niektórych projektach energetycznych, rzeczywisty local content sięgał kilku procent. To niedopuszczalne, nieakceptowalne. Potrzebujemy polskich firm, wykonawców, podwykonawców, producentów, dostarczycieli części, itd. przy dużych inwestycjach. Mamy gigantyczną gospodarkę, która ma wiele firm rodzinnych, małych, średnich, produkuje bardzo zaawansowane technologicznie rozwiązania, które mają zastosowanie w szeroko rozumianym biznesie czy gospodarce. To wszystko powinno gdzieś tam się pod tym polskim parasolem zmieścić. Włączamy myślenie.
Włączamy Myślenie Po Polsku?
Tak. Doskonałe hasło. Chyba będziemy musieli porozmawiać o prawach autorskich.
Zrzekniemy się na chwałę local contentu. Warto było, z perspektywy tych 100 dni, zgodzić się na ofertę premiera?
To najważniejsza, najbardziej wyróżniająca i zaszczytna misja w moim życiu.
Zabrzmiało patetycznie.
Tak to traktuję. Natomiast czy warto, będę mógł powiedzieć, gdy stąd będę odchodził.
Miał pan czas w ciągu ostatnich 100 dni wziąć gitarę do ręki?
Raz, w weekend na pół godziny.