Obecnie wskaźniki cena/zysk (P/E) dla rynku amerykańskiego, np. S&P500, przekraczają swoje historyczne średnie. W przypadku wiodących spółek technologicznych osiągają one poziomy uznawane dwie dekady temu czy wcześniej za bardzo wysokie. Obecne wyceny są w dużej mierze efektem globalnej, cyfrowej transformacji. Trudno je zestawiać z wycenami lat 90. (erą bańki dot-com). Potencjał skalowania i globalizacji dzisiejszych modeli biznesowych (np. SaaS) jest nieporównywalnie większy. Współczesna firma technologiczna może osiągnąć zasięg globalny w ciągu kilku lat. To było fizycznie niemożliwe dla tradycyjnych przedsiębiorstw. W efekcie, historyczne punkty odniesienia nie są już w pełni adekwatne. Dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji (AI) to klasyczny przykład, w którym tradycyjne wskaźniki nie wystarczą. Firmy postrzegane jako liderzy tej rewolucji uzyskują wysokie wyceny w porównaniu z bardziej tradycyjnymi biznesami. Odzwierciedlają one ich potencjał do objęcia wiodącej roli w wielu sektorach gospodarki. Wycena w tym segmencie staje się bardziej oceną przyszłego potencjału niż analizą bieżących zysków. Inwestorzy muszą dziś stosować bardziej zaawansowane i dynamiczne metody oceny. Powinny one mierzyć potencjał do zmian, a nie tylko historyczne wyniki. Spółki technologiczne mają obecnie kluczowe znaczenie dla głównych amerykańskich indeksów giełdowych. Dlatego właśnie wielu osobom trudno jest ocenić, czy na rynkach mamy już do czynienia z tworzeniem się bańki spekulacyjnej.