Reklama
Rozwiń

Globalni inwestorzy wciąż wahają się przed inwestowaniem w USA

Inwestorzy sprzedali w zeszłym tygodniu akcje amerykańskie o wartości 10 mld USD, co stanowiło szóstą tygodniową sprzedaż w ciągu ostatnich 8 tygodni. Przewodzili inwestorzy instytucjonalni, sprzedając akcje o wartości 7,6 mld USD.

Publikacja: 07.11.2025 13:00

Globalni inwestorzy wciąż wahają się przed inwestowaniem w USA

Foto: Bloomberg

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego globalni inwestorzy wyprzedają amerykańskie akcje?
  • Co napędza tendencję wykluczania USA z globalnych funduszy inwestycyjnych?
  • Jakie są obawy inwestorów dotyczące wycen amerykańskich akcji?

W zeszłym tygodniu inwestorzy sprzedali akcje amerykańskie o wartości 10 mld USD, co stanowiło szóstą tygodniową sprzedaż w ciągu ostatnich 8 tygodni. Akcje amerykańskich spółek odnotowały niemal rekordowy odpływ kapitału, wynoszący 10,9 mld USD. Sytuację tę napędzał sektor technologiczny, który odnotował największy odpływ kapitału w ujęciu procentowym kapitalizacji rynkowej sektora od lipca 2023 r.

Inwestorzy instytucjonalni przewodzili w tym ruchu, sprzedając akcje o wartości 7,6 mld USD, co stanowi drugi największy odpływ kapitału w historii i największy od września 2015 r.

Wielu inwestorów celowo wyklucza Stany Zjednoczone

W obliczu zbliżającego się końca 2025 roku, jeden trend z pewnością będzie towarzyszył inwestorom w nadchodzącym roku: powszechna niechęć do inwestowania w amerykańskie aktywa.

Zaczęło się to w kwietniu, kiedy tzw. „Dzień Wyzwolenia” prezydenta USA Donalda Trumpa wprawił rynki w szał, który doprowadził do wyprzedaży amerykańskich akcji, obligacji rządowych i dolara amerykańskiego. Transakcje te stały się znane jako „Sell America” – a w niektórych kręgach jako „ABUSA”, skrót od terminu „Anywhere But the USA”. W kolejnych miesiącach doszło do transakcji „TACO” (Trump Always Chickens Out), w ramach której ogłoszono, a następnie wycofano szereg polityk.

Reklama
Reklama

– Przeciętny inwestor ma zdecydowanie zbyt dużo pieniędzy ulokowanych w Stanach Zjednoczonych – powiedział Dave Nadig z ETF.com w wywiadzie dla CNBC w zeszłym miesiącu. – Wydostanie się ze Stanów Zjednoczonych w jakiś sposób… to coś, o czym słyszę coraz więcej inwestorów.

Pomimo odbicia głównych średnich na Wall Street i osiągnięcia kilku rekordowych poziomów od czasu paniki wywołanej cłami, inwestorzy międzynarodowi wciąż mają apetyt na portfele, w których nie dominują akcje amerykańskie, twierdzi Daniel Coatsworth, dyrektor ds. rynków w AJ Bell, w rozmowie z CNBC.

Polityka handlowa USA napędzała pierwszą fazę tego, co nazwał „Trump Dump” – trend, który jego zdaniem wciąż trwa, ale ewoluuje.

– Obserwujemy wzrost liczby globalnych funduszy, które wykluczają Stany Zjednoczone – wyjaśnił. – Wielu prywatnych inwestorów po prostu kupuje globalne fundusze co miesiąc i chce uzyskać szeroką ekspozycję. [Ale] teraz widzimy, że ludzie odkrywają te fundusze, w których faktycznie można kupić globalny fundusz, ale nie obejmuje on Stanów Zjednoczonych, co oznacza, że ​​nadal uzyskują bardzo szeroką ekspozycję na różne kraje, celowo wykluczając Stany Zjednoczone.

Wiele globalnych indeksów sugeruje, że akcje międzynarodowe osiągnęły w tym roku lepsze wyniki niż rynek akcji w USA.  MSCI World ex USA – obejmujący spółki o dużej i średniej kapitalizacji z 22 rozwiniętych rynków poza Stanami Zjednoczonymi – zyskał 24 proc. od początku roku, w porównaniu ze wzrostem indeksu S&P 500 od początku roku na poziomie około 15,6 proc.

Coatsworth argumentował, że dwa czynniki prawdopodobnie skłaniają inwestorów do ograniczania alokacji w aktywa amerykańskie.

Reklama
Reklama

– Po pierwsze, uważają, że mają już wystarczającą ekspozycję – powiedział. – Nie chcą jej dalej zwiększać, ponieważ Stany Zjednoczone stanowią tak dużą część globalnego rynku akcji, a drugim powodem jest prawdopodobnie po prostu niechęć do tego, co się dzieje w Ameryce. Niektórzy nie zgadzają się ze sposobem, w jaki rząd jest zarządzany. Trzeba więc przemyśleć na nowo, jaką alokację aktywów stosują ludzie.

Obawy o wyceny amerykańskich akcji

W związku z nieprzewidywalną polityką Białego Domu, która wstrząsa rynkami nawet w październiku, wciąż pojawiają się pytania o wyceny akcji amerykańskich – i o to, czy amerykańskie akcje nie znajdują się w bańce napędzanej przez sztuczną inteligencję.

– Wiem, że nasi klienci martwią się ekstremalną koncentracją amerykańskiego rynku akcji, zwłaszcza w porównaniu z Europą, która jest znacznie bardziej zdywersyfikowana – powiedział Christoph Schon, główny dyrektor ds. badań decyzji inwestycyjnych w duńskiej firmie zarządzającej inwestycjami SimCorp, w rozmowie z CNBC.

Wskazał na akcje tzw. Magnificent 7 – Apple, Amazon, Alphabet, Meta, Microsoft, Nvidia i Tesla – które stanowią około jednej trzeciej kapitalizacji rynkowej indeksu S&P 500.

– Są one skoncentrowane w trzech sektorach: technologii informatycznych, usług komunikacyjnych i dóbr konsumpcyjnych, które charakteryzują się dużą cyklicznością – powiedział Schon. – Z kolei 10 największych spółek z indeksu STOXX Europe 600 reprezentuje 17 proc. kapitalizacji rynkowej – połowę Magnificent 7 – i pochodzi z sektorów technologii, opieki zdrowotnej, energetyki, finansów i dóbr konsumpcyjnych.

Louis Lau, dyrektor ds. inwestycji w kalifornijskiej firmie Brandes Investment Partners, powiedział, że dostrzega również dowody na utrzymujący się wysoki popyt na aktywa międzynarodowe.

Reklama
Reklama

– W tym roku Brandes odnotował największy napływ kapitału do naszych strategii międzynarodowych (spoza USA), małych spółek i globalnych – powiedział w rozmowie z CNBC. – Chociaż akcje międzynarodowe odnotowały największy napływ kapitału w Brandes, inwestorzy nadal inwestują w akcje amerykańskie, ale z nastawieniem na wartość, koncentrując się na małych spółkach lub w ramach bardziej zdywersyfikowanego portfela globalnego.

Podejście „Hedge America”

Nie wszyscy jednak zgadzają się, że inwestorzy masowo dywersyfikują swoje inwestycje, oddalając się od Ameryki.

Amol Dhargalkar, partner zarządzający i prezes firmy doradczej Chatham Financial zajmującej się zarządzaniem ryzykiem, powiedział w rozmowie z CNBC, że jego doświadczenia z tym trendem bardziej wpisują się w podejście „Hedge America”.

– Niektóre z polityk proponowanych przez administrację w USA doprowadziły do… pośredniej presji na sprzedaż dolara – stwierdził w zeszłym miesiącu.

– Nie widzieliśmy koncepcji „sprzedaj Amerykę”, mówili o tym inni, ale prawdopodobnie bardziej „zabezpieczającą Amerykę” – powiedział jednak.

Reklama
Reklama

Nick Niziolek, dyrektor ds. informatycznych w Calamos Investments z siedzibą w Illinois, argumentował, że inwestorzy w dużej mierze akceptują duże alokacje w aktywa amerykańskie.

– Moim zdaniem szczyt zainteresowania klasą aktywów [poza USA] nastąpił wkrótce po kwietniowym odbiciu na amerykańskich rynkach akcji, kiedy inwestorzy zaczęli dostrzegać lepsze wyniki zagranicznych aktywów ryzykownych, a niektórzy zaczęli rebalansować swoje portfele – powiedział w rozmowie z CNBC.

– Wraz z odbiciem na amerykańskich rynkach akcji, moim zdaniem większość inwestorów jest zadowolona z wysokich zysków, jakie odnotował.

Zwrócił jednak uwagę na rozbieżność między inwestorami amerykańskimi a międzynarodowymi.

– Moim zdaniem to zupełnie inne doświadczenie dla inwestorów zagranicznych – stwierdził. – Europejski inwestor, który zainwestowałby w tym roku w indeks S&P 500, osiągnąłby 14 proc. zwrotu od początku roku – ale jednocześnie euro umocniło się o 12 proc. – więc jego zwrot netto wyniósłby zaledwie [około] 2 proc. – powiedział w październiku.

Reklama
Reklama

– Gdyby trzymali swoje pieniądze w kraju, indeks MSCI Europe przyniósłby im 14 proc. zwrotu, a dodatkowo skorzystaliby na 12-proc. aprecjacji swojej waluty względem dolara amerykańskiego. W związku z tym decyzja o alokacji aktywów stała się ważniejsza dla inwestorów zagranicznych i w rezultacie uważamy, że obserwujemy wzrost liczby inwestorów, którzy trzymają dodatkowe środki inwestycyjne w kraju i inwestują na rynkach lokalnych – podsumował Niziolek.

Inwestycje
Złoto: to raczej pauza we wzrostach niż zakończenie trendu
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Inwestycje
Adrian Apanel, DM BOŚ: Rośnie ryzyko korekty na giełdzie, ale trend wzrostowy się utrzyma
Inwestycje
Mimo realizacji zysków z ETF rośnie popyt na złoto
Inwestycje
Hiszpański byk wciąż w natarciu. Ibex35 mierzy coraz wyżej
Inwestycje
Jerzy Nikorowski, DM BNP Paribas: Złoto dla lubiących ryzyko. Koniec hossy?
Inwestycje
Korekty wciąż brak. Rynki akcji naciągają sprężynę aż skrzypi
Reklama
Reklama