Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Czy PMI zapowiada powrót zielonej wyspy?

– Gdy spojrzeć na wszystkie szoki makroekonomiczne od 2008 r., kryzys finansowy, COVID, zawsze wychodziliśmy z tego obronną ręką – mówi Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. Ratuje nas elastyczny przemysł, który szybko się dostosowuje.

Publikacja: 05.11.2025 06:00

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. Fo

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. Fot. mat. prasowe

Foto: materiały prasowe

Indeks PMI jest najlepszy od pół roku, w październiku wyniósł 48,8 pkt. Co to mówi tak naprawdę o kondycji polskiej gospodarki?

Muszę panią zmartwić, to absolutnie nic nie mówi o polskiej gospodarce. To nie jest nawet optymistyczny akcent. Rzeczywiście wskaźnik PMI rośnie. Granicą jest 50 punktów i ta granica oddziela rozwój od recesji. 48,8 pkt to nadal poniżej tej granicy. Ale rzeczywiście PMI rośnie, głównie ze względu na wydarzenia geopolityczne na świecie. Na początku roku PMI niespodziewanie i tylko w Polsce z państw UE wyskoczył powyżej 50 punktów. Nawet premier Tusk to zauważył, mówiąc „mamy to”, po czym PMI zanurkował do 44 pkt w  kwietniu, z uwagi na działania pana Trumpa.

Reklama
Reklama

Dlaczego indeks PMI według pana nie odzwierciedla dobrej kondycji gospodarki?

Indeks PMI to są pytania do menedżerów logistyki, jak oni widzą najbliższą przyszłość. Na początku roku chcieliśmy wyprzedzać i produkcję, i zakupy po to, żeby zdążyć, bo przed nami rosło zapotrzebowanie, rosły nowe zamówienia, menedżerowie widzieli ruch u siebie, więc mówili – jest świetnie, idzie dobro. Dzisiejszy wynik określiłbym jako stabilizację sytuacji w polskim przemyśle. Kiedyś ten PMI był wskaźnikiem wyprzedzającym, mówił, w którą stronę może podążać produkcja przemysłowa, mierzona w twardych danych GUS. W tej chwili te dane się rozjechały, dlatego mimo że to jest najwyższy wynik w ostatnim czasie, to nadal nic nie mówi poza tym, że raczej będzie stabilizacja.

A czy inne dane GUS mogłyby mówić o tym ewentualnym nadchodzącym optymizmie, jak zamówienia eksportowe?

Mamy dane o produkcji przemysłowej, i to, ile wyprodukował polski przemysł, pokazuje, że rzeczywiście, zaskakująco, rozwijamy się całkiem szybko i pomimo tego, co się dzieje w Europie Zachodniej. Bo jeśli spojrzymy, że ponad 60 proc. naszej produkcji wędruje na eksport, a nasz główny odbiorca eksportu to Niemcy, czyli kraj, który obecnie uzna za sukces, jeśli zanotuje jakikolwiek wzrost gospodarczy, to widzimy, że mamy bardzo odporny przemysł, który nam pozwala przetrwać te zawirowania geopolityczne na świecie. Ten przemysł udowadnia od dwóch dekad swoją odporność i łatwość dostosowania się do wydarzeń na rynku.

Czy mamy więc powrót zielonej wyspy? Która branża radzi sobie dobrze?

Lubię to określenie, bo ono rzeczywiście oddaje naszą odporność. Gdy spojrzeć na wszystkie szoki makroekonomiczne, które mieliśmy od 2008 roku, kryzys finansowy, COVID, inwazję Rosji, zawsze z tego wychodziliśmy obronną ręką albo przynajmniej wychodziliśmy najszybciej. A to właśnie dzięki temu, że nasz przemysł nie jest nastawiony na jedną branżę. Gdy słabnie nam produkcja w motoryzacji, to zastępuje ją produkcja mebli. Gdy słabną meble, wchodzi produkcja żywności. Mamy dobrą machinę napędową dla naszej gospodarki. A dziś dobrze sobie radzi każda branża związana z energią, producenci sprzętu czy wyposażenia do wytwarzania energii, mówimy o turbinach, przewodach, kablach. I to widać w danych o produkcji przemysłowej. Nam zaskakująco szybko rośnie produkcja wszystkich dóbr inwestycyjnych, tych na eksport. Mówimy też oczywiście o motoryzacji, która cały czas radzi sobie bardzo dobrze, mimo tego, co się dzieje na rynku chińskim czy europejskim. Dziś motoryzacja i po stronie sprzedaży detalicznej, i po stronie produkcji jest w tej chwili takim głównym motorem. Ale też motoryzacja ma chwiejne okresy w zależności od zwrotu polityki celnej Trumpa.

Reklama
Reklama

W poniedziałkowej Rzeczpospolitej piszemy, że chińska motoryzacja zalewa Europę, a sama Europa ma być może za dużo fabryk motoryzacyjnych, co w połączeniu z tanim towarem z Chin może szykować nam duży kryzys.

Myślę, że europejska motoryzacja przespała pewien moment i została w takim rozkroku, że nie wiedziała, czy jednak iść w stronę elektryfikacji całego procesu produkcji, czy jednak zostać przy standardowych spalinowych samochodach. Ta wizja i misja Unii Europejskiej wytyczyła kierunek i dziś fabryki nie są w stanie się szybko dostosować. Do tego dochodzi konkurencja, o której mówimy wprost, że Unia Europejska przez ilość regulacji, dobrych pomysłów, które miałyby w okresie stabilizacji jednak prowadzić nas do rozwoju, dziś, gdy mamy bardzo niestabilną sytuację powoduje, że tracimy konkurencyjność wobec produktów na przykład z Chin. Fabryk nie jest za dużo, bo nabywców samochodów jest całkiem sporo i jest popyt. Wydaje mi się, że jednak po prostu przegrywamy i przegramy tę konkurencję ze względu tylko i wyłącznie na cenę finalnego produktu.

Czego panu brakuje w decyzjach na poziomie Brukseli?

Chyba oczekuję jakiegoś otrzeźwienia i ono rzeczywiście przychodzi. Mamy informacje docierające od europosłów, że system ETS 2 będzie opóźniony, przynajmniej takie są sygnały, że nie startuje od 2027 roku, ale będzie opóźnione o 3 lata. To jest refleksja, która nadchodzi, ale wolno w stosunku do tego, co się dzieje, jak szybko są podejmowane decyzje w tej chwili w tym dynamicznym świecie.

Proszę więc wyjaśnić ten fenomen, przemysł radzi sobie dobrze, a giełdzie brakuje debiutów, ostatnio z wejścia na parkiet zrezygnował Smyk.

Można wprost odczytywać komunikaty właściciela, że wiedzieli, że oczekiwania co do ceny akcji nie zostaną zaspokojone przez rynek, więc zdecydował się wycofać. Te oczekiwania mogły się rozminąć, ponieważ ten debiut był dosyć szeroko komentowany, ponieważ wejść na parkiet chciała spółka, która zajmuje się sprzedażą asortymentu dla dzieci. I ten debiut niestety nie przetrwał zderzenia z danymi, które łatwo wytłumaczyć potencjalnym nabywcom akcji, a mówimy o demografii. Jeśli najnowsze prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego w perspektywie 75 lat mówią o tym, że będzie nas o blisko 50 proc. mniej, a średni wskaźnik dzietności zbliża się do jedynki, to widzimy, że potencjalnych klientów tych produktów będzie coraz mniej. I to nie wytrzymało zderzenia z prognozami Smyka, który prognozował wzrosty na poziomie 4 proc.

Gospodarka krajowa
Wszyscy czekają, aż Rada Polityki Pieniężnej znów obniży stopy
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Gospodarka krajowa
Wojciech Balczun, Minister Aktywów Państwowych: Inwestycje w Polsce dla polskich firm
Gospodarka krajowa
PMI w górę, a stopy w dół?
Gospodarka krajowa
PMI dla polskiego przemysłu pnie się w górę. Najwyższy wynik od pół roku
Gospodarka krajowa
Inflacja otworzyła drzwi do kolejnej obniżki stóp
Gospodarka krajowa
Ceny samochodów zaczynają spadać
Reklama
Reklama