Indeks PMI jest najlepszy od pół roku, w październiku wyniósł 48,8 pkt. Co to mówi tak naprawdę o kondycji polskiej gospodarki?
Muszę panią zmartwić, to absolutnie nic nie mówi o polskiej gospodarce. To nie jest nawet optymistyczny akcent. Rzeczywiście wskaźnik PMI rośnie. Granicą jest 50 punktów i ta granica oddziela rozwój od recesji. 48,8 pkt to nadal poniżej tej granicy. Ale rzeczywiście PMI rośnie, głównie ze względu na wydarzenia geopolityczne na świecie. Na początku roku PMI niespodziewanie i tylko w Polsce z państw UE wyskoczył powyżej 50 punktów. Nawet premier Tusk to zauważył, mówiąc „mamy to”, po czym PMI zanurkował do 44 pkt w kwietniu, z uwagi na działania pana Trumpa.
Dlaczego indeks PMI według pana nie odzwierciedla dobrej kondycji gospodarki?
Indeks PMI to są pytania do menedżerów logistyki, jak oni widzą najbliższą przyszłość. Na początku roku chcieliśmy wyprzedzać i produkcję, i zakupy po to, żeby zdążyć, bo przed nami rosło zapotrzebowanie, rosły nowe zamówienia, menedżerowie widzieli ruch u siebie, więc mówili – jest świetnie, idzie dobro. Dzisiejszy wynik określiłbym jako stabilizację sytuacji w polskim przemyśle. Kiedyś ten PMI był wskaźnikiem wyprzedzającym, mówił, w którą stronę może podążać produkcja przemysłowa, mierzona w twardych danych GUS. W tej chwili te dane się rozjechały, dlatego mimo że to jest najwyższy wynik w ostatnim czasie, to nadal nic nie mówi poza tym, że raczej będzie stabilizacja.
A czy inne dane GUS mogłyby mówić o tym ewentualnym nadchodzącym optymizmie, jak zamówienia eksportowe?
Mamy dane o produkcji przemysłowej, i to, ile wyprodukował polski przemysł, pokazuje, że rzeczywiście, zaskakująco, rozwijamy się całkiem szybko i pomimo tego, co się dzieje w Europie Zachodniej. Bo jeśli spojrzymy, że ponad 60 proc. naszej produkcji wędruje na eksport, a nasz główny odbiorca eksportu to Niemcy, czyli kraj, który obecnie uzna za sukces, jeśli zanotuje jakikolwiek wzrost gospodarczy, to widzimy, że mamy bardzo odporny przemysł, który nam pozwala przetrwać te zawirowania geopolityczne na świecie. Ten przemysł udowadnia od dwóch dekad swoją odporność i łatwość dostosowania się do wydarzeń na rynku.
Czy mamy więc powrót zielonej wyspy? Która branża radzi sobie dobrze?
Lubię to określenie, bo ono rzeczywiście oddaje naszą odporność. Gdy spojrzeć na wszystkie szoki makroekonomiczne, które mieliśmy od 2008 roku, kryzys finansowy, COVID, inwazję Rosji, zawsze z tego wychodziliśmy obronną ręką albo przynajmniej wychodziliśmy najszybciej. A to właśnie dzięki temu, że nasz przemysł nie jest nastawiony na jedną branżę. Gdy słabnie nam produkcja w motoryzacji, to zastępuje ją produkcja mebli. Gdy słabną meble, wchodzi produkcja żywności. Mamy dobrą machinę napędową dla naszej gospodarki. A dziś dobrze sobie radzi każda branża związana z energią, producenci sprzętu czy wyposażenia do wytwarzania energii, mówimy o turbinach, przewodach, kablach. I to widać w danych o produkcji przemysłowej. Nam zaskakująco szybko rośnie produkcja wszystkich dóbr inwestycyjnych, tych na eksport. Mówimy też oczywiście o motoryzacji, która cały czas radzi sobie bardzo dobrze, mimo tego, co się dzieje na rynku chińskim czy europejskim. Dziś motoryzacja i po stronie sprzedaży detalicznej, i po stronie produkcji jest w tej chwili takim głównym motorem. Ale też motoryzacja ma chwiejne okresy w zależności od zwrotu polityki celnej Trumpa.