W styczniu, jeśli chodzi o oceny ogólnego klimatu koniunktury w przetwórstwie przemysłowym, optymistów było tyle samo co pesymistów. Miesiąc wcześniej firm oceniających koniunkturę negatywnie było minimalnie więcej niż sygnalizujących poprawę. Styczniowy wynik był lepszy nie tylko niż miesiąc temu, ale i lepszy niż przed rokiem.Przedsiębiorcy z sektora przemysłowego mają nieco lepsze nastroje przede wszystkim ze względu na pozytywne prognozy w zakresie portfela zamówień i produkcji. Także zwolnienia pracowników w kolejnych miesiącach powinny być mniej znaczące niż w grudniu.

– Na podstawie tych danych nie oczekiwałabym jednak bardzo dynamicznego wzrostu produkcji przemysłowej – ocenia Marta Petka, ekonomistka Raiffeisen Bank Polska. Według prognoz jej banku w pierwszych miesiącach 2010 r. wzrost produkcji sięgnie 3–5 proc. W drugiej połowie roku będzie nieco słabiej.

W budownictwie koniunktura wciąż oceniana jest negatywnie (choć nieco lepiej niż w grudniu). Przedsiębiorcy odnotowują dalszy spadek portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej. Przewidywania w tym zakresie na najbliższe trzy miesiące są również niekorzystne. – Kończą się rozpoczęte inwestycje, a te nowe są niepewne – wyjaśnia Petka.

Podobnie raczej minorowe nastroje panują w przedsiębiorstwach handlowych. W najbliższych miesiącach oczekują oni dalszego spadku sprzedaży. Stan zapasów uważany jest za nadmierny, co w konsekwencji doprowadzić może do ograniczenia ilości zamawianych towarów.

Zdaniem analityków obawy handlowców mogą się sprawdzić. Prognozy dla popytu konsumpcyjnego w tym roku są bowiem dość ostrożne. Niewielki wzrost płac, dalej rosnące (choć powoli) bezrobocie, brak impulsu w postaci obniżki podatków (tak było w tym roku) może spowodować znaczne ograniczenie wydatków konsumentów.