Według analityków Ministerstwa Rozwoju już w styczniu inflacja sięgnie 1,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,8 proc. w styczniu. Podobne prognozy formułuje wielu ekonomistów z sektora bankowego. Według nich w kolejnych kilku miesiącach dynamika cen będzie nadal rosła, ale większość uważa, że w II połowie roku inflacja się ustabilizuje w pobliżu 2 proc. lub nieco poniżej tego poziomu. Część jednak przyznaje, że coraz bardziej prawdopodobny jest powrót rocznej dynamiki cen do celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.) już w tym roku. Jakie to będzie miało konsekwencje?
RPP cierpliwa
Wiele będzie zależało od tego, jak na powrót inflacji zareaguje Rada Polityki Pieniężnej. Styczniowe posiedzenie tego gremium sugeruje, że na razie członkowie nie przejmują się dynamiką cen. Prezes NBP Adam Glapiński wprost powiedział, że nie sądzi,aby podwyżka stóp procentowych była w tym roku potrzebna. W efekcie większość ekonomistów uważa, że główna stopa procentowa NBP, która od marca 2015 r. wynosi 1,5 proc., zostanie podwyższona dopiero w 2018 r. A to będzie oznaczało, że w ujęciu realnym spadnie poniżej zera.
– Naszym zdaniem inflacja musiałaby wzrosnąć powyżej 2,5 proc., a wzrost PKB znacznie przekroczyć oczekiwania, aby RPP zmieniła zdanie – wskazuje Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. Jak jednak zaznacza, Rada może zacząć wysyłać jastrzębie komunikaty, co przełożyłoby się na rynkowe stopy procentowe.
– Stawki WIBOR rzeczywiście mogą wzrosnąć, zanim wzrosną stopy, ale w ograniczonym zakresie – przyznaje Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao. Jak dodaje, to nie musi przełożyć się na oprocentowanie depozytów w bankach. – Oprocentowanie lokat zależy m.in. od zapotrzebowania banków na depozyty, a to z kolei od popytu na kredyty, który może w tym roku rosnąć wolniej niż w ub.r. W efekcie banki nie będą miały potrzeby toczenia wojny depozytowej – dodaje. Oprocentowanie lokat bankowych niższe od inflacji może doprowadzić do odpływu depozytów. – Nie twierdzę, że to będzie zjawisko masowe, ale może być wystarczające, aby zwiększyć zainteresowanie inwestowaniem w akcje i przyczynić się do poprawy koniunktury na giełdzie – dodaje Mrowiec.
Konsumpcja wyhamuje
Przyspieszenie inflacji może teoretycznie przyczyniać się do wzrostu rentowności obligacji skarbowych. Jak jednak wskazuje Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK, dopóki RPP nie zacznie sugerować podwyżek stóp, nie należy oczekiwać wpływu inflacji na rentowności obligacji krótkoterminowych. Rentowność 10-latek będzie zaś według niego zależała głównie od sytuacji na globalnym rynku długu i tego, czy rządowi uda się utrzymywać deficyt sektora finansów publicznych w ryzach. A na razie wszystko wskazuje na to, że w tym roku tak będzie.