Polska stała się eksportową potęgą

W ostatnich kilkunastu latach odnieśliśmy spektakularny sukces eksportowy, który łatwo przeoczyć wśród utyskiwań, że nie mamy ani prawdziwie globalnych koncernów, ani technologicznych „jednorożców", ani nawet rozpoznawalnych na całym świecie marek.

Publikacja: 22.10.2019 09:47

Polska stała się eksportową potęgą

Foto: AdobeStock

Które kraje najbardziej skorzystały na globalizacji? W pierwszej chwili na myśl przychodzą przede wszystkim Chiny i inne kraje południowo-wschodniej Azji. Tę odpowiedź narzucają choćby produkty, których na co dzień używamy. Mamy azjatyckie telefony, coraz częściej jeździmy azjatyckimi samochodami, nosimy wyprodukowaną tam odzież i obuwie. Za symbole globalizacji równie dobrze mogłyby jednak uchodzić kraje Europy Środkowo-Wschodniej, z Polską na czele.

Stopień włączenia krajów w globalny ład mierzy między innymi Szwajcarski Instytut Ekonomiczny KOF. W ostatniej edycji rankingu najbardziej zglobalizowanych państw, opublikowanej pod koniec 2018 r., Polska zajęła 26. miejsce na 196 sklasyfikowanych krajów. Przy tym pod względem globalizacji w wymiarze ekonomicznym znalazła się na 39. miejscu, a na ogólny wynik duży wpływ ma jej wysoka pozycja pod względem globalizacji w wymiarze politycznym (21.). Na pierwszy rzut oka to nie potwierdza tezy, jakoby Polska w erze globalizacji odnalazła się szczególnie dobrze. Trzeba jednak pamiętać, że duże gospodarki nieomal z definicji są mniej włączone w światowy obieg towarów, usług i pieniędzy niż te mniejsze, którym trudniej o samowystarczalność. Spośród krajów bardziej ludnych od Polski najbardziej zglobalizowana w wymiarze ekonomicznym jest Wielka Brytania, która zajmuje pod tym względem 22. miejsce, tuż przed Niemcami (24.) i Francją (28.) i daleko przed USA (65.). W tym świetle pozycja Polski, która ze światem integruje się dopiero od trzech dekad, prezentuje się inaczej.

Najbardziej wymowna jest jednak ewolucja otwartości Polski. Z danych KOF wynika, że w 1989 r., u progu transformacji gospodarczo-ustrojowej, wskaźnik globalizacji ekonomicznej Polski wynosił 37,6 pkt (na 100 możliwych), a Niemiec 65,5 pkt. W 2016 r. wskaźnik ten wynosił odpowiednio 72,8 pkt i 79,4 pkt. W przypadku Polski skoczył więc o niemal 94 proc., a w przypadku Niemiec o 21 proc. Chiny, które pod względem globalizacji w wymiarze ekonomicznym zajmują w ostatnim zestawieniu KOF dopiero 140. pozycję, w tym samym czasie poprawiły wynik o 81 proc.

Pod prąd trendom

Ranking szwajcarskiego think tanku ujawnia też inne ciekawe zjawisko: Polska od pewnego czasu idzie pod prąd światowym trendom. Otóż, jak zauważają eksperci KOF, złoty okres globalizacji to lata 1990–2007 r. Później integrację ekonomiczną zahamował globalny kryzys finansowy i związana z nim recesja, która stłumiła wzrost obrotów handlowych. Gdy te hamulce puściły, piasek w tryby globalizacji zaczął sypać Donald Trump. W rezultacie wskaźnik globalizacji w wymiarze ekonomicznym zarówno w przypadku Chin, jak i Niemiec jest dziś niższy niż przed dekadą. Tymczasem w przypadku Polski wzrósł w tym czasie o 8 proc. W Europie Środkowo-Wschodniej doświadczyły tego również Czechy, ale już nie Węgry i Słowacja.

Za tym fenomenem stoi przede wszystkim wzrost udziału Polski w globalnym eksporcie. Według danych Eurostatu w 2003 r., tuż przed akcesją do UE, polskie firmy odpowiadały za 0,7 proc. wartości transgranicznych obrotów towarami i usługami, w 2007 r. za niespełna 1 proc., a w 2018 r. za 1,3 proc. Oprócz Polski tylko dwa kraje UE od 2007 r. istotnie wzmocniły swoją pozycję na światowych rynkach: Irlandia i Rumunia. Pozycja Niemiec wyraźnie zaś osłabła.

Udział Polski w globalnym eksporcie może nie robić wrażenia, dopóki nie zestawi się go z jej udziałem w światowym PKB, który wynosi obecnie około 0,7 proc. i jest w trendzie spadkowym. Stąd stosunek wartości polskiego eksportu do PKB, który w 2004 r. wynosił 34 proc., rok temu sięgnął 55 proc. Eksperci z Banku Pekao w opublikowanym niedawno raporcie („Czy polską gospodarkę stać na posiadanie globalnych czempionów") wyliczali, że w żadnym z dużych krajów UE ten stosunek nie jest dziś wyższy. „Spośród blisko 90 krajów o liczbie ludności przekraczającej 10 milionów mieszkańców silniejszy wzrost (relacji eksport/PKB – red.) odnotował jedynie Wietnam" – pisali.

Polskie firmy zdobywały coraz większą część globalnego rynku, bo zwiększały zagraniczną sprzedaż szybciej niż przedsiębiorstwa z innych państw. W latach 2004–2018 eksport towarów z Polski rósł średnio w tempie 10 proc. rocznie, podczas gdy na przykład w Korei Płd., która pod względem zagranicznej ekspansji firm uchodzi za wzór do naśladowania, w tempie 6 proc. rocznie. Jakie są źródła tego eksportowego sukcesu?

Wymuszone ambicje

W opublikowanym w styczniu raporcie „Transformacja globalizacji: przyszłość handlu i łańcuchów wartości" (Globalisation in Transition: The Future of Trade and Value Chains) eksperci z McKinsey Global Institute zwrócili uwagę, że większość państw zaliczanych do tzw. rynków wschodzących, z Chinami i Indiami na czele, coraz większą część krajowej produkcji kieruje na lokalny rynek, a coraz mniejszą na eksport. Tamtejsze społeczeństwa się bogacą, a w rezultacie więcej konsumują, co osłabia bodźce przedsiębiorstw do ekspansji zagranicznej. W Europie Środkowo-Wschodniej to zjawisko występuje na mniejszą skalę, choćby dlatego, że gospodarki tego regionu rozwijają się wolniej, ale też mają płytsze rynki wewnętrzne. W rezultacie, twierdzi MGI, firmy z Polski i z innych krajów regionu wciąż chętnie włączają się w zachodnioeuropejskie łańcuchy dostaw.

GG Parkiet

Obserwacja ekspertów MGI tłumaczy, skąd się biorą ambicje polskich przedsiębiorstw, aby podbijać zagraniczne rynki. Nie wyjaśnia natomiast, jak udaje im się te ambicje realizować, czyli – mówiąc najogólniej – jak udaje im się zwiększać konkurencyjność. Zdaniem Piotra Bujaka, głównego ekonomisty PKO BP, sukces eksportowy Polski ma dwie podstawowe przyczyny. Jedną jest utrzymujące się od dawna niedowartościowanie złotego, drugą – ważniejszą – wolniejszy niż w wielu innych krajach wzrost jednostkowych kosztów pracy. – Płace rosną w Polsce wolniej niż średnio w regionie, a produktywność rośnie szybciej, co przekłada się na relatywny spadek jednostkowych kosztów pracy – tłumaczył Bujak podczas debaty ekonomistów, zorganizowanej przez „Parkiet" wiosną 2019 r. Jego słowa ilustrują dane Eurostatu, wedle których nad Wisłą w 2018 r. jednostkowe koszty pracy były o 11,4 proc. wyższe niż w 2010 r. Dla porównania, na Słowacji w tym okresie wzrosły o 13,4 proc., w Czechach o 16,4 proc., a na Węgrzech o 22,1 proc.

Ta poprawa konkurencyjności polskiej gospodarki to bardziej dzieło przypadku niż zasługa świadomej polityki władz. Na ich konto zapisać można głównie połączenie pod parasolem Polskiego Funduszu Rozwoju wszystkich instytucji publicznych wspierających ekspansję firm. Ekonomiści zwykle przyznają, że po konsolidacji, rozpoczętej w 2016 r., system tego wsparcia działa sprawniej niż w przeszłości. Ale eksportowe sukcesy Polska zaczęła odnosić już wcześniej w dużej mierze dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności. Przykładowo, wzrost płac nad Wisłą tłumi napływ pracowników z Ukrainy, który łagodzi skutki malejącej liczby rodzimej ludności w wieku produkcyjnym. To zaś bardziej pokłosie kryzysu gospodarczego na Ukrainie niż wynik skutecznej polityki migracyjnej. Za szczęśliwy przypadek, który tłumaczy konsekwentny wzrost pozycji polskich eksporterów na globalnym rynku, można też uznać dużą różnorodność ich oferty.

Ze wspomnianego już raportu McKinsey Global Institute wynika, że za 75 proc. polskiego eksportu odpowiada 12 sektorów. W żadnym z innych państw zaliczanych do grona rynków wschodzących eksport nie jest tak mocno zróżnicowany. Na przykład w Chinach i Brazylii za 75 proc. eksportu odpowiada osiem sektorów. Relatywnie duża dywersyfikacja polskiego eksportu zmniejsza jego wrażliwość na globalne wahania koniunktury, które nigdy nie dotyczą w równym stopniu całego świata i wszystkich rynków. Dobrą ilustracją tego faktu jest obecne spowolnienie w globalnym przemyśle, skoncentrowane m.in. w branży motoryzacyjnej.

Nadwyżka to już norma

Do zróżnicowania polskiej oferty eksportowej w największym stopniu przyczynił się w ostatnich latach sektor usług. Oczywiście Polska z racji położenia od dawna ma silnie rozwinięty sektor usług logistycznych i transportowych. Pod względem transportu samochodowego od 2017 r. jest w Unii Europejskiej liderem, wyprzedzając Niemcy. Dziś jednak wizytówką Polski jest sektor tzw. usług biznesowych (to dość pojemna kategoria, obejmująca m.in. usługi prawne, księgowe, doradcze, badawcze i naukowe). Według branżowej organizacji ABSL na początku 2019 r. nad Wisłą funkcjonowało ponad 1400 centrów usług biznesowych, stworzonych przez ponad 900 inwestorów, z których 70 proc. to podmioty zagraniczne. Łącznie pracowało w nich 307 tys. osób, aż o 43 proc. więcej niż trzy lata wcześniej. Większość inwestorów tłumaczy, że nad Wisłę przyciągnęły ich wykształcone i wciąż relatywnie tanie kadry.

Efekt? Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w 2018 r. przychody polskich firm z tytułu usług świadczonych na rzecz zagranicznych podmiotów wyniosły 252 mld zł, o 14 proc. więcej niż rok wcześniej. Był to już czwarty z rzędu dwucyfrowy wzrost tej kwoty. W rezultacie usługi odpowiadają dziś za 22 proc. całkowitej wartości polskiego eksportu, w porównaniu z 18 proc. w 2010 r. i 17 proc. w 2004 r., gdy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. W saldzie międzynarodowej wymiany usług Polska systematycznie ma nadwyżkę, która z roku na rok puchnie. W 2018 r. wyniosła blisko 95 mld zł, z nawiązką kompensując deficyt w handlu towarowym. Efekt jest taki, że Polska, która jako kraj importujący lwią część surowców tradycyjnie miała ujemne saldo wymiany zagranicznej, pogłębiające się szczególnie w okresach dobrej koniunktury, od 2013 r. stale osiąga nadwyżkę. To ma niebagatelne znaczenie dla stabilności złotego, ale też wiarygodności kredytowej kraju. W październiku 2018 r. agencja ratingowa Standard & Poor's zauważyła, że lawinowy wzrost eksportu usług świadczy o wysokiej konkurencyjności tego sektora w Polsce. To zaś, jak przyznała, rzuca cień na jej wcześniejsze szacunki, wedle których tempo rozwoju polskiej gospodarki w nieodległej przyszłości spadnie do 2 proc. rocznie z 3,5 proc. średnio w minionej dekadzie. „Systematycznie rosnąca nadwyżka w saldzie wymiany usług pokazuje nową jakość polskiej gospodarki" – mówił we wspomnianej debacie „Parkietu" Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. „Rozwój sektora usług przekłada się nie tylko na bilans płatniczy, ale też na konsumpcję. Pensje w tym sektorze są znacznie powyżej średniej i szybciej rosną, bo firmy konkurują o pracowników. To jest więc element odpowiedzi na pytanie, skąd odporność naszej gospodarki (na spowolnienie w zachodniej Europie – red.)" – tłumaczył.

Zawracanie globalizacji nam nie służy

Na tym pastelowym obrazie są pewne rysy. Jedną z nich jest niewielka wciąż geograficzna dywersyfikacja eksportu. Analitycy Pekao we wspomnianym raporcie wskazywali, że aż 80 proc. sprzedawanych za granicę towarów trafia do innych państw UE. Choć w innych krajach regionu uzależnienie od Europy jest jeszcze większe, w Niemczech ten udział wynosi tylko 59 proc. Na domiar złego znaczenie unijnych rynków dla polskich eksporterów nie maleje. W 2013 r. trafiało tam 75 proc. kierowanych za granicę towarów. Z drugiej strony te dane nie biorą poprawki na to, że współczesna wymiana handlowa charakteryzuje się rozbudowanymi łańcuchami dostaw. Polski Instytut Ekonomiczny w niedawnym raporcie zauważył, że udział Niemiec w eksporcie wytworzonej w Polsce wartości dodanej wynosi tylko 19 proc. zamiast 28 proc., licząc tradycyjnie. To pokazuje, że duża część towarów, które przekraczają Odrę ze wschodu na zachód, trafia ostatecznie – po włączeniu w niemieckie produkty – na inne rynki, w tym do Azji, która w świetle oficjalnych danych ma w polskim eksporcie śladowy udział.

Kolejną słabością polskiego sektora eksportowego jest to, że w jego sprzedaży dominują towary i usługi o dość niskiej wartości dodanej. To także się jednak zmienia, czego przykładem – oprócz wspomnianego rozwoju sektora usług dla biznesu – jest sukces polskiej branży gier. Jak wyliczyli analitycy PKO BP, udział produktów zaawansowanych technologicznie w eksporcie towarów wynosi obecnie około 9 proc. w porównaniu z 6 proc. w 2010 r. Średnio w UE ten udział jest wyraźnie wyższy (18 proc.), ale rośnie wolniej. Na światowym rynku rozpychają się m.in. polscy producenci sprzętu lotniczego i kosmonautycznego, a także aparatury naukowej i medycznej.

Cieniem na dalszym prężnym rozwoju polskiego eksportu kładzie się wojna handlowa między USA a Chinami. Wprawdzie Polska należy do państw, które bezpośrednio są stosunkowo mało narażone na jej konsekwencje. Ale jako kraj, który mocno korzysta na globalizacji, ma dużo do stracenia na jej zawracaniu.

Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii