Amerykański indeks S&P500 właśnie bez trudu wydostał się z kolejnej opresji. Korekta spadkowa jest już przeszłością, a indeks wdrapał się na nowe historyczne szczyty. Większość niedawnych strat odrobił też niemiecki DAX.
Na tym tle nasz WIG20 wypada blado. W jego przypadku korekta nie jest kwestią kilku tygodni, lecz miesięcy. Okres słabości trwa już ponad pół roku i w tym czasie inwestorzy na GPW mogą tylko z zazdrością patrzeć na historyczne rekordy na Zachodzie. O takim stanie rzeczy decyduje kilka kwestii. Z jednej strony – odstraszające zagraniczny kapitał zakusy polityków na pieniądze zgromadzone w OFE. Z drugiej – czynniki globalne, czyli słabość rynków surowcowych (akcje KGHM od początku roku potaniały prawie o jedną trzecią) i związana z tym relatywna słabość wschodzących rynków akcji, z Chinami i Brazylią na czele. Nie bez znaczenia jest fakt, że w składzie WIG20 panuje strukturalny deficyt reprezentantów sektorów typowo konsumpcyjnych (nie mówiąc już o technologicznych), które mają duży wkład w hossę na Zachodzie.
Na szczęście nie wszystko na GPW wpisuje się w tę mizerię. Uwagę zwraca znacznie lepsza postawa akcji małych i średnich spółek. Indeks sWIG80 od ponad roku kroczy ścieżką mniej więcej zbieżną z tą, po jakiej maszeruje niemiecki DAX. Chociaż w krótkich okresach zmiany obu indeksów są niekiedy odmienne, to jednak generalnie trend wzrostowy ma podobny przebieg. Zarówno sWIG80, jak i DAX są stosunkowo blisko niedawnych szczytów hossy i potencjalnie z łatwością mogłyby wspiąć się na nowe maksima.
Ta korelacja jest zgodna ze zdrowym rozsądkiem. O ile WIG20 jest poddawany presji związanej ze zmieniającymi się modami na globalnych rynkach, w tym surowcowym, to kursy akcji małych i średnich spółek rosną na fali oczekiwań na ożywienie gospodarcze, które z kolei zależne jest od koniunktury w Niemczech, czyli u naszego największego partnera handlowego.
Pierwsze oznaki ożywienia są już widoczne. Do niedawnego najlepszego od 11 miesięcy odczytu PMI dla polskiego przemysłu wczoraj dołączyły dane z rynku pracy. Roczna dynamika zatrudnienia w polskich firmach, choć ciągle ujemna (-0,8 proc.), to jednak urosła drugi miesiąc z rzędu. Wcześniej przez 26 miesięcy dynamika zatrudnienia była nieustannie w trendzie spadkowym. Co istotne, na obecnym etapie cyklu koniunkturalnego pierwszym oznakom wychodzenia z dołka towarzyszy brak presji inflacyjnej. NBP podał, że wskaźnik inflacji bazowej spadł do 0,9 proc.