Szczególnie widoczne były wzrosty na Shanghai Composite, który skorygował wczorajszą reakcję na słabe dane z Chin rosnąc dziś o ponad 2,7%. Wzrosty były także widoczne na Wall Street. Były one nieco mniej spektakularne niż w Chinach, ale sam wzrost notowań średnio o 0,5% jest całkiem dobry w kontekście wyników publikowanych przez amerykańskie korporacje – lepszych od oczekiwań pełnego obaw o ten sezon Wall Street.
To nie jest jednak dobry tydzień także dla europejskiego parkietu. Nastroje na rynku są oczywiście świetne (co może być mierzone np. indeksem Sentix), ale obawy o Grecję oraz już relatywnie wysoka wycena niektórych europejskich indeksów sprawia, że zakupy akcji w Europie na razie są ograniczone.
Poza tym, inwestorzy długoterminowi zwracają uwagę na przybliżenie wyceny spółek europejskich do tych z amerykańskiego parkietu – różnicach średnich wskaźników P/E pomiędzy S&P500 i DAX jest już niewielka, a to właśnie taniość Europy była jednym z powodów dla których pod koniec poprzedniego roku napływał tam kapitał i większość zarządzających aktywami przeważała udział europejskich akcji w swoich portfelach.
Czy może to zwiastować korektę większej skali na parkietach w strefie euro? Niekoniecznie. Wystarczy spojrzenie na amerykański S&P500, który nawet w obliczu złych danych radził sobie dobrze. Wystarczyło zapewnienie od Bena Bernanke o gotowości Fed do działania by przekonać rynek, że nie będzie potrzeby wyprzedaży akcji. Najpewniej podobnie zachowa się niemiecki DAX.
Paweł Ropiak