Zapał do zakupów z każdą kolejną godziną jednak słabł, co sprawiło, że krajowe indeksy szybko roztrwoniły wypracowaną zwyżkę, a inicjatywę na rynku przejęli sprzedający, spychając je pod kreskę. Straty w końcówce sesji udało się odrobić, ale to było wszystko, na co tego dnia było stać kupujących. WIG20 finiszował na ledwo zauważalnym plusie.
Słabość krajowych indeksów kontrastowała z kolorem zielonym przeważającym na większości zachodnioeuropejskich rynków akcji, gdzie inwestorzy przejawiali dużo większą ochotę do zakupów. Krajowym indeksom wyraźnie ciążyło ochłodzenie nastrojów wokół rynków wschodzących. Spadki miały bowiem miejsce na giełdach m.in. w Moskwie i Pradze. Zwyżki w Europie w znacznym stopniu wsparło efektowne odbicie indeksów na amerykańskim rynku akcji, które przyszło po pięciu z rzędu spadkowych sesjach. Nie zrobiło to jednak większego wrażenia na inwestorach w Warszawie.
Ze spółek wchodzących w skład indeksu WIG20 największym zainteresowaniem cieszyły się akcje KGHM, odrabiające straty po piątkowej przecenie. Nie przeszkodziła w tym nawet korekta cen na rynku miedzi. Kupujący byli też bardzo aktywni na papierach LPP i JSW. W trakcie sesji sprzedający pojawili się na walorach PKN Orlen i PGNiG, spychając ich kursy pod kreskę. Chętnie pozbywano się też papierów niektórych banków, jak PKO BP, Santander czy mBank.
Dobrą passę kontynuował segment małych i średnich spółek. W efekcie większość walorów z szerokiego rynku zakończyła notowania na plusie.