W piątek agencja Fitch wprawdzie utrzymała rating kredytowy Polski na poziomie A-, ale zmieniła jego perspektywę ze stabilnej na negatywną. Agencja zareagowała na nasze rosnące problemy, jeśli chodzi o tempo narastania deficytu i długu oraz niepewne losy konsolidacji fiskalnej w kolejnych latach.
Fitch wyraźnie zrewidował prognozy dla deficytu sektora finansów publicznych Polski – do 6,9 proc. PKB deficytu w tym roku, 6,8 proc. w 2026 r. (nawet powyżej założeń z projektu budżetu: 6,5 proc.) i 6,3 proc. w 2027 r. „Ryzyka dla finansów publicznych Polski wzrosły od czasu naszej ostatniej oceny. Znaczne poluzowanie fiskalne w latach 2024 i 2025, z deficytem średnio 6,7 proc. PKB, większe trudności polityczne we wdrażaniu działań konsolidacyjnych oraz brak wiarygodnej strategii fiskalnej utrudnią znaczące zmniejszenie deficytu przed kolejnymi regularnymi wyborami parlamentarnymi w 2027 r.” – napisali ekonomiści agencji Fitch, podkreślając przy tym jednak silne fundamenty polskiej gospodarki.
Po kilku dniach od decyzji Fitch widać, że rynek nie za bardzo się nią przejął. Rentowności polskich obligacji są stabilne, podobnie marża za ryzyko fiskalne liczona instrumentem asset swap spread. Ekonomiści ING Banku Śląskiego widzą kilka przyczyn takiej sytuacji, m.in. wcześniejszą reakcję rynku długu na wysoki deficyt w projekcie budżetu na 2026 r., niewielki udział inwestorów zagranicznych na naszym rynku długu (niecałe 12 proc.) i sprzyjające warunki dla globalnych rynków obligacji w ostatnich dniach.
– Aby zagrać przeciwko polskim obligacjom albo walucie, agresywni inwestorzy zagraniczni musieliby mieć przekonanie, że tu jest bardzo źle. Obniżka perspektywy ratingu to jeszcze zbyt słaby sygnał, wobec wszystkich pozytywów w Polsce i jej otoczeniu – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING BŚ.
Jednak to, co nie do końca rusza inwestorów, powinno już być alarmem dla polityków i społeczeństwa. – To jest bardzo ważny sygnał, żółta kartka. Pokazuje, że polityka budżetowa idzie w złym kierunku i że na scenie politycznej nie ma refleksji na temat tego, że deficyt jest za duży – ocenia Benecki. Po decyzji Fitch obie strony politycznej barykady przerzucają się winą. Minister finansów i gospodarki przekonuje, że ruch agencji to konsekwencja m.in. blokowania przez prezydenta Nawrockiego kluczowych ustaw. Prezydencki doradca i były wiceminister finansów Leszek Skiba pyta natomiast Domańskiego, jak się ma 272 mld zł planowanego deficytu budżetowego w 2026 r. do 16 mld zł z ustaw podatkowych, które mogą być zawetowane. Z kolei Piotr Nowak, były minister rozwoju i technologii komentuje, że „rząd nie panuje nad finansami publicznymi”. W komunikacie agencji Fitch rzeczywiście znalazł się fragment m.in. o tym, że „prezydent zawetował różne ustawy, publicznie wyraził sprzeciw wobec podwyżek podatków oraz proponował ich obniżki”.