Kiedy 21-sesyjna zmiana indeksu S&P 500 przekroczyła granicę minus 30 proc. (co poprzednio zdarzyło się w październiku 2008 roku), wówczas jedna z ważniejszych miar sentymentu w USA, jaką są sporządzane przez Investors Intelligence cotygodniowe podsumowania zaleceń biuletynów inwestycyjnych, dopiero po raz pierwszy od dłuższego czasu pokazała ujemne saldo byczych i niedźwiedzich wskazań. Wyniosło ono minus 11,6 punktów procentowych. Dla porównania, we wspomnianym wcześniej październiku 2008 roku saldo to utrzymywało się w przedziale od minus 30 do minus 27 punktów procentowych. Wracając do obecnych czasów, po marcowej przewadze niedźwiedzi nie ma już śladu – w bieżącym tygodniu pozostało ich 30,8 proc., podczas gdy odsetek byczych wskazań wynosi już 43,3 proc. Podsumowanie ostatniego schłodzenia sentymentu wygląda więc następująco: trzy tygodnie niedźwiedziej przewagi maksymalnie sięgającej 11,6 pkt proc. Z pewnością nie są to dane porównywalne do skali schłodzenia z czasów kryzysu z lat 2008/2009, co więcej, nie wyglądają one zbyt okazale nawet w zestawieniu z końcowym etapem łagodnej bessy z przełomu 2015/2016, która kulminowała po siedmiotygodniowej przewadze niedźwiedzi sięgającej 14,5 pkt proc. Tak więc kontrariańska interpretacja sentymentu nie należy do czynników wspierających mocne odreagowanie amerykańskiego rynku akcji z ostatnich tygodni. ¶