– Zy­ski osià­gni´­te dzi´­ki wpro­wa­dze­niu no­wych pro­duk­tów b´­dà znacz­nie wi´k­sze – oce­nia ¸u­kasz Bu­truk, pre­zes war­szaw­skiej spó?­ki. W 2008 r. ry­nek le­ków der­ma­to­lo­gicz­nych na re­cep­t´ wart by? nie­mal 0,6 mld z? i rós? ostat­nio w tem­pie 5–8 proc. rocz­nie.

Zarząd chce, aby spółka do 2012 r. przejęła co najmniej 10 proc. tego tortu. Jej przychody mogą więc się zwiększyć o co najmniej 60 mln zł. W 2008 r. Nepentes miała 109,5 mln zł obrotów. – Portfel leków na receptę budowaliśmy tak, aby marże były na podobnym poziomie do tych, jakie osiągamy ze sprzedaży dermokosmetyków – zaznacza Butruk. Rentowność operacyjna firmy w ostatnich dwóch latach wynosiła około 19 proc.

Do wejścia w nowy segment Nepentes przymierzała się od dawna. To był jeden z celów emisji akcji podczas giełdowego debiutu w grudniu 2007 r. Firma pozyskała wówczas 27,5 mln zł, z czego większość poszła na zakup zakładu w Chociwiu i przystosowanie go do produkcji leków. Poza tym kupiono kilka licencji lub gotowych rejestrów (praw do leków z dopuszczeniem do obrotu i znakiem towarowym) – m.in. od firmy Medana z grupy Polpharma (lek tretinex).

Ponieważ leki dermatologiczne stawią tylko niecałe 2 proc. rynku leków na receptę w Polsce, segment ten nie jest atrakcyjny dla największych koncernów. Stąd miejsce dla mniejszych graczy. – Nasza sieć sprzedaży okazała się bardzo skuteczna w przypadku dermokos- metyków, a ponieważ z lekami docieramy do tych samych odbiorców, nie ma powodu przypuszczać, że teraz będzie inaczej – uważa szef Nepentes.