Założona w 1987 firma nie poruszyła wyobraźni inwestorów giełdowych tak jak zdołał to uczynić jej konkurent Blackstone Group pięć lat temu. Trzeba było obniżyć cenę walorów poniżej poziomu reklamowanego jako konserwatywny. – Wycena Carlyle mówi wiele o tym, co przeciętny inwestor sądzi o branży private-equity i rynku IPO w ogóle – uważa Jeff Sica, szef SICA Wealth Management, firmy zarządzającej majątkiem zamożnych klientów. Jego zdaniem brak entuzjazmu graczy giełdowych wynika głównie z niepewnej przyszłości takich firm jak Carlyle.
Widełki cenowe pierwotnie wynosiły 23-25 dol., ale ostatecznie 30,5 miliona walorów sprzedano po 22 dol. To przykra informacja dla Mubadala, inwestora z Abu Zabi, który cztery lata temu kupił 7,5 proc. udziałów Carlyle za 1,35 miliarda dol., co dawało wycenę funduszu na poziomie 18 mld dol. Teraz to zaledwie 6,7 mld dol., mniej niż polowa kapitalizacji giełdowej Blackstone Group chociaż obie firmy mają porównywalne aktywa. Carlyle jest m.in. właścicielem sieci kin AMC Entertainement, producenta pączków Dunkin' Brands i wynajmującej samochody firmy Hertz
Spółki private-equity nie mają wzięcia, gdyż jak mówią inwestorzy ich aktywa trudno wycenić. Dlatego od debiutu kurs akcji Blackstone Group spadł o 56 proc., notowania Apollo Global Management poleciały w dół o 32 proc., natomiast kapitalizacja Oaktree Capital Group, będącej na giełdzie od minionego miesiąca, obniżyła się o 6 proc. Dzisiaj Carlyle debiutuje na Nasdaq.