Sieć odzieżowej spółki liczy 32 sklepy o powierzchni ok. 3,7 tys. mkw. – W tym roku otworzymy jeszcze pięć sklepów: w Jeleniej Górze, Bielsku, Bydgoszczy, Katowicach i Łomży. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z czterema innymi galeriami, prawdopodobnie jedna–dwie z nich zakończą się sukcesem. Mamy ścisłe kryteria dotyczące wysokości czynszów i lokalizacji, więc ostrożnie dobieramy placówki. W tym roku otworzyliśmy już dwa sklepy i wyremontowaliśmy cztery. W 2016 r. chcemy otworzyć sześć salonów i wyremontować cztery, co pochłonie ok. 5 mln zł – dodaje Ciąpała.

Szef i jeden z akcjonariuszy Lancerto ocenia, że gdyby rynek odzieżowy nadal był sprzyjający, spółka z Łańcuta mogłaby rozbudować sieć w Polsce do co najmniej 60 sklepów własnych. Ale Lancerto mocno liczy też na e-sklep, który rozpocznie działalność w IV kwartale tego roku. – Kampanię marketingową sklepu przeprowadzimy wiosną. Chcemy dać sobie czas na naukę procesu logistycznego, tym bardziej że w sierpniu rusza nasz nowy magazyn logistyczny pod Łańcutem, wybudowany kosztem ok. 10 mln zł – dodaje.

Całość swojej kolekcji Lancerto szyje w Polsce (garnitury we własnym zakładzie, koszule produkuje zewnętrzna firma ze Śląska, a obuwie spółka ze Słupska). – Nie importujemy i wzrost kursu dolara nie uderza w nasze marże. Być może za parę lat, kiedy spółka urośnie, rozpoczniemy sprowadzanie towarów z zagranicy. Nawet zyskujemy na droższym dolarze, bo ok. 75 proc. przychodów naszej spółki produkcyjnej (30 proc. grupy) pochodzi z eksportu – mówi Ciąpała.

Dodaje, że sprzedaż porównywalna w sklepach rośnie w tym roku o ok. 20 proc. – Liczymy, że uda się to tempo utrzymać do końca roku, dzięki czemu udałoby się zwiększyć przychody w 2015 r. do 48–50 mln zł.