Zarząd PKO Banku Polskiego w dzisiejszym komunikacie informuje, że będzie się stosował do wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego, która zaleca, by nie wypłacać dywidendy z zysku osiągniętego w 2016 r. Co ciekawe, zarząd banku zaznacza, że podjął uchwałę o stosowaniu zalecenia KNF „w granicach swoich kompetencji". Jednocześnie podkreślił, że ostateczna decyzja dotycząca podziału zysku pozostaje w kompetencjach walnego zgromadzenia. W piątek PKO BP otrzymał indywidualne zalecenie KNF dotyczące zwiększenia funduszy własnych poprzez zatrzymanie przez bank całości zysku wypracowanego w 2016 r. (zysk netto grupy wyniósł 2,87 mld zł, czyli wzrósł 10,1 proc. rdr).
Teoretycznie nie powinno być wątpliwości wobec dywidendy z PKO BP, bo bank nie spełniał na koniec roku wymaganego przez KNF skonsolidowanego wskaźnika Tier1 (zabrakło niewiele, bo 0,08 pkt proc.). Ale nawet gdyby spełniał, to dwa dodatkowe kryteria dla banków frankowych ograniczało potencjał wypłaty dywidendy do zera. Pomimo tego na początku kilkanaście dni temu prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło poinformował podczas konferencji wynikowej, że bank będzie starał się, by "być w pozycji" wypłaty dywidendy z zysku za 2016 r.
Dzisiejszy komunikat PKO BP można interpretować jako liczenie na powtórkę z głośnej historii z w 2009 r. Wtedy zarząd banku zmienił (prawdopodobnie na wniosek ministerstwa skarbu) pierwotną decyzję i wbrew zaleceniu KNF (zakazującemu wszystkim bankom wypłaty dywidendy w tym kryzysowym roku) zarekomendował podział zysku i ostatecznie wypłacono wtedy 1 mld zł.
KNF reagował argumentując, że w warunkach podwyższonego ryzyka działalności żaden bank nie może sobie pozwolić na osłabianie siły kapitałowej i nawet czasowe zmniejszenie funduszy własnych instytucji, która ma znaczący udział w rynku, ogranicza jej zdolność do udzielania kredytów i w istotny sposób wpływa na akcję kredytową w całym sektorze. Dodatkowo zmniejszyło to płynność sektora finansowego. Możliwości KNF są ograniczone – jego rekomendacje nie mają mocy prawnej, są „tylko" zaleceniem nadzorczym, ale bank narażający się regulatorowi prosi się o kłopoty.
- Nadzór ma możliwość ingerencji tylko w razie przekroczenia przez bank norm ostrożnościowych wyznaczonych prawem. W innych wypadkach nadzór wydaje zalecenia i rekomendacje. W przypadku nie zastosowania się do wskazań nadzoru zarząd i akcjonariusze ponoszą pełną odpowiedzialność za sytuację banku oraz ryzyko wynikające z decyzji, z wszelkimi ich konsekwencjami – przypominała KNF w 2009 r.