Spośród liczących się rynków mocnego spadku obrotów w I kwartale doświadczyła m.in. giełda hiszpańska. Tam aktywność inwestorów w stosunku do I kwartału 2016 r. zmniejszyła się o prawie 21 proc.

 Rynek Euronext doświadczył 11-proc. spadku. Tylko nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku Deutsche Borse. Tu mowa bowiem o spadku obrotów rzędu 3,4 proc.

Do łask wróciła natomiast warszawska giełda. Liczone w euro obroty na GPW były o 51,2 proc. większe niż rok temu. Lepszy wynik zanotowała jedynie giełda w Bukareszcie. Warto jednak pamiętać, że parkiet rumuński należy do grona zdecydowanie mniejszych rynków. W I kwartale obroty tam sięgnęły nieco ponad 500 mln euro, podczas gdy na GPW było to 15,5 mld euro.

– Wartość obrotów na każdej giełdzie jest w prostej korelacji z aktualnym stanem koniunktury. Trend wzrostowy zachęca do inwestowania na giełdzie, co przekłada się na napływ nowych środków, wzrost liczby wolumenów oraz wartości transakcji. I kw. 2016 to okres formowania się dna dla WIG20 po trwającym od kwietnia 2015 r. trendzie spadkowym. W tym czasie koniunktura na rynkach rozwiniętych była zupełnie inna (trend wzrostowy). I kw. 2017 to z kolei okres silnej fali wzrostowej na GPW trwającej od listopada 2016 r. Rynek polski niczym specjalnym się nie wyróżnił w stosunku do rynków rozwiniętych. On po prostu do nich w pewnym stopniu dołączył, po długim okresie pozostawania w tyle – tłumaczy Marek Pokrywka, dyrektor w DM BOŚ.