Lista dostępnych instrumentów na warszawskiej giełdzie systematycznie rośnie. Wystarczy wspomnieć, że w ostatnim czasie GPW wprowadziła do obrotu kontrakty terminowe na cztery indeksy – WIG.GAMES, skupiający producentów gier, i tzw. indeksy makrosektorowe.
– Zależy nam na przyciągnięciu nowych inwestorów do tego segmentu rynku. Jesteśmy przekonani, że nowe kontrakty na WIG.GAMES oraz indeksy makrosektorowe spotkają się z zainteresowaniem inwestorów. Mamy nadzieję, że inwestorzy docenią możliwość zarabiania na stosunkowo niewielkich ruchach indeksów bazowych – podkreślała Izabela Olszewska z zarządu GPW.
Początki nowych instrumentów są jednak trudne.
Mizerny początek
Zainteresowanie nowymi pochodnymi w pierwszych dniach notowań było znikome. Największym wzięciem wśród futures na indeksy makrosektorowe cieszyły się te, które oparte są WIG.MS-FIN, czyli wskaźniku grupującym banki, firmy ubezpieczeniowe, windykatorów i spółki rynku kapitałowego. Trudno jednak mówić, aby inwestorzy rzucili się na ten instrument. W ciągu czterech pierwszych sesji od debiutu tych futures obrócono jedynie 59 kontraktami (biorąc pod uwagę ich wszystkie serie). Jeszcze słabiej wyglądają statystki dotyczące innych futures opartych na indeksach makrosektorowych. W przypadku kontraktów na WIG.MS-BAS (energia, górnictwo, surowce) wolumen obrotu wyniósł zaledwie 24 sztuki. Jeśli zaś chodzi o futures na WIG.MS-PET (paliwa, gaz, chemia), to w tym przypadku obrócono jedynie pięcioma kontraktami terminowymi.