Stwierdzenie, że audyt musi cały czas ewoluować i dopasowywać do coraz bardziej zmieniającego się świata, jest oczywistością. Kierunek też wydaje się znany od lat: wzmacnianie zaufania na rynkach i dbanie o transparentność działań audytorów. U podstaw tej ewolucji leży wsłuchiwanie się w oczekiwania interesariuszy i zapewnianie im dostępu do wiarygodnych i aktualnych informacji, niezbędnych do podejmowania decyzji w warunkach szybko zachodzących zmian.
Nie ulega wątpliwości, że audytor wspierany nowoczesnymi technologiami ma dziś dużo większe możliwości, aby sprostać tym oczekiwaniom niż wcześniej. Jednak by zbudować prawdziwy audyt przyszłości, konieczna jest również bardziej fundamentalna transformacja całego systemu sprawozdawczości przedsiębiorstw.
Z badania przeprowadzonego przez PwC w Wielkiej Brytanii na reprezentatywnej grupie inwestorów i osób zarządzających firmami wynika, że obie grupy zgodne są co do nowych oczekiwań stojących przed profesją audytora. Zależy im na uzyskaniu lepszej informacji i większego wglądu w przyszłe ryzyko, na które narażona jest dana firma. Około 72 proc. inwestorów i 79 proc. osób zarządzających opowiada się za zwiększeniem zakresu badania sprawozdania finansowego o informacje na temat przyszłych perspektyw przedsiębiorstwa i głównych zagrożeń.
Na jakim etapie budowania audytu przyszłości więc jesteśmy dzisiaj? Nowe technologie są coraz częściej wykorzystywane w pracy audytorów, usprawniając i przyspieszając wiele procesów, nadal jednak ze względu na uwarunkowania regulacyjne-prawne jesteśmy w sytuacji, kiedy badamy tylko część danych finansowych spółek, głównie historycznych, których wartość dewaluuje wraz z upływem czasu. Dobitnie uświadomił to wybuch pandemii, kiedy to w kwietniu 2020 r., spółki, mierząc się już z jej efektami, sporządzały obowiązkowe sprawozdania finansowe jeszcze za rok 2019. Ich roczne raportowanie było zupełnie nieadekwatne do rzeczywistości, a audyt tych informacji miał ograniczoną wartość bez zaadresowania bieżącego kontekstu. Od lat na rynku mówi się o tzw. expectation gap, czyli różnicy pomiędzy oczekiwaniami interesariuszy wobec audytorów, a tym, co rzeczywiście obejmuje audyt sprawozdań finansowych i co audytorzy są zobligowani wykonać zgodnie ze standardami badania. To potwierdza także nasze badanie grupy 5000 interesariuszy związanych z londyńskim City.