I wtedy sobie pomyślałem pytająco – bo lepiej przy obiedzie nie rozwijać poglądów politycznych – czy w społeczeństwie stereotypowo uznawanym za malkontenckie, ciągłe narzekanie na podatki jest przyczyną jakiegoś zjawiska czy raczej skutkiem? I co decyduje o naszym szczęściu? Co przesądza o bogactwie i finansowym sukcesie? Czy to są właśnie podatki?
Ale do rzeczy. Zacznijmy od konkretu: jak wypada Polska w porównaniu do innych krajów europejskich, jeśli chodzi o wysokość podatków osobistych? Okazuje się, że mamy raczej nie najwyższe stawki. Można powiedzieć, że z naszymi mieścimy się w niższych stanach średnich, zwłaszcza biorąc pod uwagę opodatkowanie instrumentów finansowych czy odsetek. A kto ma najwyższe obciążenia fiskalne? Duńczycy! U nich na przykład zyski kapitałowe są opodatkowane stawką 42 proc.!!! Tuż za Duńczykami są m.in. Finowie, Szwedzi i Norwegowie, płacący fiskusowi średnio ponad 30 proc.. Nie wchodząc zanadto w szczegóły zacząłem się od razu zastanawiać… Zaraz, zaraz… Czy to nie są ci, którzy od dekad mówią, że są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie?!
Zakręciło mi się w głowie. Sztuczna inteligencja wyszukiwarki wprowadziła mnie w męczące zakłopotanie. Uznałem, że tekst o stawkach podatkowych podprogowo chce mi spłatać figla. Może po prostu to zbieg okoliczności, a zestawienie krajów nękających podatników i krajów szczęśliwych podpowiedział mi podstępny algorytm. Może po prostu brak mi specjalistycznej wiedzy i powinienem skorzystać z wyjaśnień zawartych w argumentacji jakiegoś speca od podatków. Mam! Cóż za zbieg okoliczności. Kilka haseł dalej wyświetla mi się zeszłoroczne wystąpienie kandydata na prezydenta, który w swoim sejmowym przemówieniu „merytorycznie” odnosi się do problemów wywoływanych przez „podatek Belki”. Czytam więc z należną uwagą:
„Państwo polskie jest wrogie wobec inwestorów”. „Polacy nie widzą sensu w inwestowaniu pieniędzy”. „Nasza giełda od lat stoi w miejscu”. „Jedną z przyczyn (…) jest oczywiście podatek Belki”. No i wreszcie najlepsze: „Jeżeli ktoś zarobi 10 tys. na funduszach inwestycyjnych i straci w tym samym roku 15 tys. na akcjach, to stracił 5 tys. zł, ale musi zapłacić podatek od 10 tys. zł dochodu, których nigdy nie miał.”*
Wow! Kilka cytatów i jaka ulga. Stan równowagi powrócił!!! Mogę się uspokoić. Znów jestem swojsko zdołowany, jak miliony moich rodaków. Dwie pierwsze informacje o krajach szczęśliwych mogły być prawdziwe, ale chyba jednak przypadkowe. Cytaty z sejmowego przemówienia ważnego polityka, nawet jeśli okazały się nieprawdziwe (zwłaszcza ten ostatni), to jednak padły z ust znawcy podatkowego, doradcy, właściciela kancelarii, aktywnego uczestnika rynku kapitałowego… Uff… Wiem, gdzie leży przyczyna wszystkich problemów! Znów wszystko stało się proste…