Felieton pod prąd

Czasem wyszukiwarka internetowa płata figle. I nie mówię tu o sztucznej inteligencji. Po prostu szukasz czegoś i tuż obok dwa teksty, które właśnie skłaniają do refleksji na temat podatków. Ale to nie do końca jest tak, że refleksja przyszła w trakcie codziennego przeglądania wiadomości. Zwyczajnie… Niedawno przy rodzinnym stole znów dowiedziałem się, jak jest w Polsce źle z powodu zbyt wysokich podatków.

Publikacja: 05.08.2025 06:00

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Foto: Fotorzepa

I wtedy sobie pomyślałem pytająco – bo lepiej przy obiedzie nie rozwijać poglądów politycznych – czy w społeczeństwie stereotypowo uznawanym za malkontenckie, ciągłe narzekanie na podatki jest przyczyną jakiegoś zjawiska czy raczej skutkiem? I co decyduje o naszym szczęściu? Co przesądza o bogactwie i finansowym sukcesie? Czy to są właśnie podatki?

Ale do rzeczy. Zacznijmy od konkretu: jak wypada Polska w porównaniu do innych krajów europejskich, jeśli chodzi o wysokość podatków osobistych? Okazuje się, że mamy raczej nie najwyższe stawki. Można powiedzieć, że z naszymi mieścimy się w niższych stanach średnich, zwłaszcza biorąc pod uwagę opodatkowanie instrumentów finansowych czy odsetek. A kto ma najwyższe obciążenia fiskalne? Duńczycy! U nich na przykład zyski kapitałowe są opodatkowane stawką 42 proc.!!! Tuż za Duńczykami są m.in. Finowie, Szwedzi i Norwegowie, płacący fiskusowi średnio ponad 30 proc.. Nie wchodząc zanadto w szczegóły zacząłem się od razu zastanawiać… Zaraz, zaraz… Czy to nie są ci, którzy od dekad mówią, że są najszczęśliwszymi ludźmi na świecie?!

Zakręciło mi się w głowie. Sztuczna inteligencja wyszukiwarki wprowadziła mnie w męczące zakłopotanie. Uznałem, że tekst o stawkach podatkowych podprogowo chce mi spłatać figla. Może po prostu to zbieg okoliczności, a zestawienie krajów nękających podatników i krajów szczęśliwych podpowiedział mi podstępny algorytm. Może po prostu brak mi specjalistycznej wiedzy i powinienem skorzystać z wyjaśnień zawartych w argumentacji jakiegoś speca od podatków. Mam! Cóż za zbieg okoliczności. Kilka haseł dalej wyświetla mi się zeszłoroczne wystąpienie kandydata na prezydenta, który w swoim sejmowym przemówieniu „merytorycznie” odnosi się do problemów wywoływanych przez „podatek Belki”. Czytam więc z należną uwagą:

„Państwo polskie jest wrogie wobec inwestorów”. „Polacy nie widzą sensu w inwestowaniu pieniędzy”. „Nasza giełda od lat stoi w miejscu”. „Jedną z przyczyn (…) jest oczywiście podatek Belki”. No i wreszcie najlepsze: „Jeżeli ktoś zarobi 10 tys. na funduszach inwestycyjnych i straci w tym samym roku 15 tys. na akcjach, to stracił 5 tys. zł, ale musi zapłacić podatek od 10 tys. zł dochodu, których nigdy nie miał.”*

Wow! Kilka cytatów i jaka ulga. Stan równowagi powrócił!!! Mogę się uspokoić. Znów jestem swojsko zdołowany, jak miliony moich rodaków. Dwie pierwsze informacje o krajach szczęśliwych mogły być prawdziwe, ale chyba jednak przypadkowe. Cytaty z sejmowego przemówienia ważnego polityka, nawet jeśli okazały się nieprawdziwe (zwłaszcza ten ostatni), to jednak padły z ust znawcy podatkowego, doradcy, właściciela kancelarii, aktywnego uczestnika rynku kapitałowego… Uff… Wiem, gdzie leży przyczyna wszystkich problemów! Znów wszystko stało się proste…

Felietony
Krótka historia giełdowej rebelii
Felietony
Złe wzorce
Felietony
Rewolucja czy ewolucja systemu finansowego?
Felietony
Banany na wierzbie
Felietony
Koszty transakcji
Felietony
Solidne fundamenty