Jedną z kluczowych potrzeb inwestorów jest dostęp do wiarygodnych danych o działaniach przedsiębiorstw, a także możliwość oceny wyników firmy na tle sektora czy względem międzynarodowych standardów.
Ewoluujące ratingi
– Realizacja tej potrzeby teoretycznie jest prosta, a rozwiązanie jest znane od dziesiątek lat na bazie innych obszarów – analiza danych, ich parametryzacja oraz agregacja w postaci syntetycznych wskaźników. I właśnie tym torem poszedł świat, w którym już dzisiaj możemy skorzystać z rozwiązań setek agencji ratingowych. Zarówno ogólnych w zakresie ESG, jak i wyspecjalizowanych, np. w kwestiach klimatycznych czy łańcucha dostaw – mówi Marcin Witkowski, menedżer EY. Dodaje, że możemy w trakcie kilkunastu minut dotrzeć do oceny danego przedsiębiorstwa, realizowanej wieloma różnymi metodami, bez konieczności szczegółowej analizy danych pierwotnych, a także porównań pomiędzy firmami. Czy to dobrze, czy źle?
– Jednym z najczęściej spotykanych zarzutów wobec ratingów ESG jest zbytnie uproszczenie rzeczywistości poprzez uwzględnianie jedynie wybranych przez daną agencję czynników czy zastosowanie danego modelu oceny. Jednocześnie po stronie danych wejściowych zauważalny jest brak jednolitości w metodach raportowania oraz ciągle doskonalonej, lecz niewystarczającej jakości danych – mówi ekspert EY. Czy więc można polegać na ratingach ESG? Odpowiedź zależy od tego, co jest celem wykorzystania zagregowanych ocen ESG, na ile metodyka danego ratingu jest spójna z naszymi potrzebami, a także jaka jest jakość analizy dokonywanej przez agencję.
inwestorów na GPW uwzględnia dane ESG w procesach decyzyjnych, a kolejne 3 proc. zamierza tak robić w ciągu najbliższych dwóch lat
Alternatywą jest samodzielne dokonywanie tego rodzaju ocen, co jest związane nie tylko z kosztem, lecz także przyjęciem określonej metody oceny, która po stronie agencji jest doskonalona przez wiele lat.