Zmiany przepisów o zagospodarowaniu przestrzennym mogą utrudnić i wydłużyć budowę nowych farm wiatrowych. Spółki czekają jeszcze na parlament, gdzie ustawa już trafiła, jednak wskazują one na fakt, że tempo rozwoju farm fotowoltaicznych będzie zależało od prac nad samym planem zagospodarowania przestrzennego, które niejednokrotnie trwają nawet do dwóch lat. To może także zagrażać planom spółek energetycznych do 2030 r., które chcą wybudować nowe farmy fotowoltaiczne. Na problem zwracało uwagę także Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Nowe prawo
Największe spółki energetyczne w kraju, które mają plany wybudowania do końca tej dekady łącznie nawet kilka GW mocy w słońcu, oficjalnie podkreślają, że jest za wcześnie, aby rzetelnie ocenić, jak uchwalone przepisy wpłyną na czas procesu przygotowawczego do budowy farm fotowoltaicznych powyżej 1 MW. – Podstawowe znaczenie będzie miało tu tempo przygotowania i uchwalania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (MPZP) – wskazuje nam biuro prasowe Orlenu, który zgodnie z nową strategią do 2030 r. chce postawić kilkaset MW w tej technologii OZE. Dotychczasowe doświadczenia inwestycyjne wskazują bowiem, że często jest to proces dość czasochłonny.
Orlen upatruje jednak szansy w fakcie, że ustawodawca uwzględnił możliwość zastosowania postępowania uproszczonego, które zakłada skrócenie poszczególnych etapów sporządzania i uchwalania planu miejscowego. – Liczymy, że doprowadzi to do przyspieszenia prac nad uchwaleniem planów – podkreśla firma w odpowiedzi na nasze pytania.
Podobnego entuzjazmu jednak nie słychać pośród innych rynkowych graczy, którzy podkreślają, że ta ustawa zwiększa ryzyko inwestycyjne właśnie ze względu na czas przygotowania takich planów. – To analogiczna sytuacja do ustawy wiatrakowej. Te same problemy, bariery administracyjne, które pojawiają się przy budowie wiatraków, pojawią się przy farmach słonecznych. Proces inwestycyjny będzie dłuższy i kosztowniejszy. MPZP to także dodatkowy koszt. Biedniejsze gminy często na nie stać – mówi nam jeden z rozmówców firm energetycznych.
Plany pod znakiem zapytania
Zdaniem firm projektowane przepisy, co do zasady, nie mają bezpośrednio przełożenia na koszt inwestycji, na co zwraca uwagę Tauron. – Pewnym wyjątkiem jest możliwa (w przypadku uzgodnienia tego z samorządem) partycypacja inwestora w kosztach przygotowania zintegrowanego planu inwestycyjnego (ZPI), np. w sytuacji, gdyby gmina nie miała wystarczających środków na realizację ZPI w terminie oczekiwanym przez inwestora. Zaletą tego rozwiązania jest jednak możliwość skrócenia czasu uzyskania ZPI, a więc rozpoczęcia inwestycji – zapewnia Orlen.