Rozwiązania proponowane przez operatora systemu przesyłowego, zapowiadane podczas prezentacji strategii na lata 2017–2019, mają dać wytwórcom energii wyraźne sygnały cenowe i zwiększyć ich zainteresowanie inwestycjami w nowe moce. Chodzi m.in. o reformę rynku bilansującego, w ramach której PSE proponują zniesienie maksymalnej ceny energii na tym rynku (obecnie to 1500 zł/MWh) lub podniesienie jej do poziomów podobnych do tych obowiązujących w państwach zachodnioeuropejskich. Co prawda rynek bilansujący jest jedynie rynkiem technicznym, ale ceny na nim pośrednio wpływają na cenę energii w hurcie na rynku spot. Z kolei ta przekłada się na wartość kontraktów zawieranych na Towarowej Giełdzie Energii.
Dla wyjaśnienia, maksymalne poziomy cen na rynku bilansującym widzimy wtedy, gdy w systemie zaczyna brakować mocy. Widzieliśmy je np. po wprowadzeniu 20. stopnia zasilania w sierpniu 2015 r. Prezes PSE nie odpowiedział jednak wprost na pytanie, na jakim poziomie widzi w przyszłości limit cen na rynku bilansującym, a także czy planowane jest zniesienie dolnej granicy ceny na poziomie 70 zł/MWh).
Z jego słów można wnioskować, że w przyszłości wytwórcy będą mogli liczyć na większe budżety już działających mechanizmów wsparcia (operacyjnej rezerwy mocy i interwencyjnej rezerwy zimnej).
PSE chcą się przygotować także do wdrożenia nowego modelu funkcjonowania rynku w oparciu o ceny lokalizacyjne wytyczone dla poszczególnych obszarów Polski (dziś obowiązuje jedna uśredniona cena energii dla całego kraju).
W uproszczeniu, wyższe ceny węzłowe obowiązywałyby na tych obszarach, gdzie nie ma zbyt wielu elektrowni lub/i sieci przesyłowe są niewystarczająco rozbudowane.