Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), powiedział we wtorek, że PPK mogą zostać wprowadzone najwcześniej w połowie 2019 r., ale nawet jeśli dojdzie do tego pod koniec przyszłego roku, to i tak będzie to „ekspresowe tempo".
Terminy będą trudne do dotrzymania, szczególnie z perspektywy procesu legislacyjnego. Ustawa nie jest gotowa, a w lipcu będzie jedno posiedzenie Sejmu, potem są wakacje. – Finalizacja prac późną jesienią prawdopodobnie wykluczyłaby możliwość wprowadzenia PPK wcześniej niż od 1 stycznia 2020 r. – wskazuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Pracodawców RP.
O przesunięciu w czasie wejścia w życie PPK zapewne zdecyduje Sejm. – Uważam, że zespół pracujący nad ustawą bał się zmienić te terminy, uznając to za decyzję polityczną, i po prostu poczeka, co zrobi Sejm – mówi Krzysztof Nowak, partner Mercer Marsh Benefits.
Politycznym problemem może być czas wpływu pierwszych składek do PPK. Jeśli ustawa weszłaby w połowie 2019 r., pracownicy i pracodawcy zapłaciliby pierwsze składki tuż przed wyborami parlamentarnymi. I jest ryzyko, że potraktowaliby je jako dodatkowe obciążenie, a nie dobrowolne oszczędności.
Zainteresowane strony potrzebują czasu. – Wiele podmiotów, w tym sam PFR, ale także potencjalni usługodawcy PPK, potrzebuje ładnych kilku, a nawet kilkunastu miesięcy na przygotowanie dobrych produktów PPK – uważa dr Marcin Wojewódka, wiceprezes Instytutu Emerytalnego.