Minione półrocze nie należało na światowych giełdach, w tym na GPW, do udanych. Po dwóch korektach - krótkiej na przełomie stycznia i lutego oraz znacznie dłuższej począwszy od połowy kwietnia - główne indeksy warszawskiej giełdy znalazły się pod koniec czerwca poniżej poziomu, na jakim rozpoczynały bieżący rok. Mimo to wiele spółek dało inwestorom przyzwoicie zarobić. Przyjrzeliśmy się, jakie akcje warto było w tym okresie posiadać w swoich portfelach.
Notowane na GPW firmy podzieliliśmy w tym celu na cztery kategorie, w zależności od ich kapitalizacji: spółki duże (których kapitalizacja pod koniec 2009 r. przekraczała 2 mld zł), średnie (od 500 mln do 2 mld zł), małe (od 100 do 500 mln zł) oraz najmniejsze (poniżej 100 mln zł).
[srodtytul]Regresja do średniej nie jest regułą[/srodtytul]
Duże spółki średnio rzecz biorąc radziły sobie w pierwszych sześciu miesiącach gorzej niż szeroki rynek. WIG20 stracił w tym okresie niemal 5 proc., podczas gdy WIG zniżkował o 1,5 proc. Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że właśnie na największych podmiotach koncentruje się uwaga zagranicznych inwestorów. Gdy przecena na GPW jest zaimportowana z Zachodu - tym razem chodziło o kryzys fiskalny na obrzeżach strefy euro - akcje blue chipów tanieją więc w pierwszej kolejności. W efekcie z 36 spółek, które zaliczyliśmy do dużych (w tym 17 z WIG20), dodatnią stopę zwrotu odnotowała niespełna połowa (w tym tylko 6 z WIG20, co potwierdza powyższą tezę).
Skład grona liderów tego zestawienia wskazuje jednak, że giełdowa zasada regresji do średniej, w myśl której notowania akcji, które ponadprzeciętnie straciły, muszą się odbić, a tych, które ponadprzeciętnie zwyżkowały, muszą tąpnąć, nie zawsze się sprawdza. W każdym razie nie w perspektywie roku.