W połowie lipca krajobraz techniczny na globalnym rynku akcji zaczyna być w naszej ocenie niejednoznaczny. Na początku kwietnia nie mieliśmy wątpliwości, że radykalna i niemożliwa do utrzymania propozycja ceł prezydenta Trumpa stwarza wyjątkową okazję techniczną, by kupować amerykańskie akcje, w szczególności tzw. „Magnificent 7”, które osiągnęły nietypowe dla hossy wyceny. Próby poszukiwania jakichkolwiek analogii historycznych prowadziły wówczas do wniosku, że potencjał do wzrostu rocznych stóp zwrotu jest właściwie niespotykany, sięgając nawet 25-30 proc. Całość tego ruchu w górę została wypracowana na przestrzeni 3-3,5 miesiąca. Odpowiedź na pytanie, czy w związku z tym przez najbliższy rok na akcjach zostanie wypracowane co najmniej 15 proc., które dawałoby rzeczywistą wartość w świecie 7-10 proc. na polskim długu skarbowym długoterminowym, brzmi naszym zdaniem „nie”.

Dla naszych klientów ten rok będzie niestandardowy w kategoriach rotacji aktywów, która daleko wykracza poza granice ich komfortu. W pierwszy kwartał wchodziliśmy przy minimalnej alokacji w akcjach, spodziewając się korekty w USA, w drugim agresywnie je dokupowaliśmy. Obecnie głęboko redukujemy to zaangażowanie. Nie jest to sytuacja przyjemna, szczególnie w świecie powszechnej mądrości „buy and hold”, wiążą się z nią również koszty transakcyjne i utracone korzyści.

Mimo wszystko wierzymy, że nasze decyzje nie wynikają z wad algorytmów, które stosujemy, a raczej z wyjątkowości obecnego otoczenia, w którym dominuje prezydent Trump. Traktujemy go jako czynnik „niemodelowalny”, co wiąże się też z pokorą wobec naszej zdolności do przewidywania jego kolejnych pomysłów. Dominująca na rynku teza TACO („Trump always chickens out”) zostanie naszym zdaniem poddana wkrótce weryfikacji – bardzo poważnie liczymy się z możliwością przełamania dotychczasowego paradygmatu jego działania. Obawiamy się, że 1 sierpnia wejdą w życie zaporowe cła dla wybranych krajów, w założeniu oczywiście tymczasowo. Jest to i tak drugorzędne wobec naszego przekonania, że wyceny akcji na świecie są zbyt wysokie, efekty chaosu handlowego jeszcze niewidoczne w twardych danych (ale wkrótce tak), a sugestie bardzo poważnego spowolnienia w gospodarce USA (recesji?) niemal ewidentne w danych z rynku nieruchomości, obszaru konsumpcji i w zachowaniu długu. Nasza teza na drugie półrocze jest bardzo prosta – większość tego, co dało się zarobić w roku 2025 powinniśmy już mieć w kieszeni. W najbliższych miesiącach będzie znacznie trudniej o porównywalne zyski.