Pod koniec kwietnia zarząd Drozapolu zarekomendował wypłatę 10 gr na akcję a rada nadzorcza zasugerowała pozostawienie całego zarobku w spółce. Ostatnie zdanie na walnym zgromadzeniu będzie należeć do Wojciecha Rybki, prezesa i głównego akcjonariusza Drozapolu, który z żoną kontroluje około 48 proc. papierów. Jeszcze w lutym w "Parkiecie" zapowiadał on, że Drozapol mógłby wypłacić hojną dywidendę po dwóch latach ponoszenia strat.

- Akcjonariusze mają prawo do dywidendy - i rekomenduję ją jako prezes zarządu. Z drugiej strony, pieniądze powinny być wykorzystane w najlepszy sposób - i jako akcjonariusz będę musiał to przeanalizować - powiedział "Parkietowi" Rybka po konferencji podsumowującej wyniki za I kw. Jego zdaniem, pieniądze mogą być efektywnie wykorzystane na wzmocnienie segmentu przetwórstwa stali, co poprawiłoby wyniki firmy i przełożyło na wzrost notowań. - Chcielibyśmy porozmawiać jeszcze na temat dywidendy i inwestycji z akcjonariuszami, z inwestorami finansowymi, których chcielibyśmy pozyskać do akcjonariatu w większym stopniu. Niewykluczone, że na WZA wstrzymam się od głosu, by decyzję podjęli mniejszościowi udziałowcy - podsumował Rybka.

Zarząd nie chciał ujawnić kwot planowanych na inwestycje organiczne czy przejęcia. - Prowadzimy pewne rozmowy w sprawie akwizycji, ale nauczeni doświadczeniem nie będziemy podawać żadnych szczegółów - uciął Rybka.

Spółka chciałaby pozyskać do akcjonariatu dwa, trzy fundusze z 5-proc. pakietem walorów. - Poprawiamy wyniki, będziemy się koncentrować na bardziej rentownym od dystrybucji przetwórstwie stali. Wskaźnikowo jesteśmy średnio o 20 proc. niżej wyceniani niż nasi konkurenci z GPW. Od 2009 roku, niezależnie od wyników, kurs znajduje się w trendzie bocznym. Będziemy robić wszystko, by powrócił do poziomu przynajmniej 4-5 zł - powiedział prezes.

Drozapol nie planuje emisji akcji, w razie potrzeby może wypuścić obligacje (także zamienne na akcje) lub sprzedać 2,2-proc. pakiet własnych walorów.