W ostatnim wywiadzie dla „Parkietu" zapowiadał Pan, że w 2011 r. wzrosną nie tylko przychody, ale też czysty zysk spółki. Tymczasem ten ostatni był niższy niż rok wcześniej.
- To prawda, ale spadek dotyczył tylko zysku netto. Pozostałe marże operacyjne poszły w górę. Przykładowo EBIDTA zwiększyła się o 1,5 mln euro, czyli o 16 proc., a zysk operacyjny wzrósł 40 proc. Tylko ostateczna wysokość zysku netto była poza naszą kontrolą ze względu na wahania kursów walut, zwłaszcza polskiego złotego ale także i czeskiej korony. To był jedyny czynnik, który zmniejszył nasz wynik netto w 2011 r. Gdyby wyeliminować różnice kursowe, prawdopodobnie zakończylibyśmy ubiegły rok 3,5 mln euro na plusie, czyli około 40 proc. lepiej niż w 2010 r. Należy przy tym zauważyć, że większość poniesionych przez nas strat kursowych ma charakter czysto księgowy i jest do odzyskania w przypadku umocnienia się walut względem euro.
Ale i tak jesteśmy zadowoleni, bo nasze przychody były wyższe o prawie 17 proc., czyli rośliśmy szybciej niż rynek.
W obecnej sytuacji rynkowej zapewne trudno będzie utrzymać to tempo wzrostu w tym roku.
Tegoroczne założenia musimy opierać o prognozy rynkowe, na których w obecnej sytuacji za bardzo polegać nie można. Przewiduje się, że w tym roku sprzedaż w Europie Zachodniej zmniejszy się o 5,9 proc., a produkcja o 3,5 proc. Jeśli chodzi o całą Europę to spadek ten może wynieść tylko 1,5 proc. W tym otoczeniu pewne jest tylko to, że będziemy radzili sobie lepiej niż rynek.