Decyzję w sprawie projektu rosyjskiego chcecie podjąć do końca I półrocza. Czy w tej chwili bardziej przychylacie się do sprzedaży niedokończonej fabryki w tym kraju, czy do kontynuacji inwestycji?
Na razie to jest ciągle pół na pół. Nie przekreślamy żadnej możliwości, zwłaszcza gdy patrzymy na stronę finansową tego przedsięwzięcia. Nadal brakuje nam kilkudziesięciu milionów euro. Dlatego jakąś decyzję trzeba podjąć, bo taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność.
Mówi się nie tylko o joint venture z potencjalnym partnerem, ale też o ewentualnej sprzedaży wszystkich aktywów w Rosji. Czy bierzecie pod uwagę także ten wariant?
To zależy od kwoty, jaką ktoś chciałby wyłożyć, i od tego, jak długo przebiegałby ewentualny proces sprzedaży. Bo prowadzenie go przez kilka kolejnych lat byłoby dla nas bezsensowne. Mogę sobie jednak wyobrazić zarówno sprzedaż aktywów niedokończonej inwestycji, jak i dopuszczenie do biznesu kogoś trzeciego, kto jest chętny do wyłożenia pieniędzy w ramach joint venture. Biorę też pod uwagę dezinwestycję w Rosji, czyli zbycie wszystkich aktywów. Na razie są to tylko rozważane scenariusze. W zależności od podjętej decyzji trzeba będzie przyjąć jedną z dwóch strategii: albo marsz na Wschód i budowanie wokół rosyjskich fabryk, albo zrobienie kroku wstecz i zainwestowanie w nasze polskie zakłady. Prowadzimy też analizy na temat przeniesienia ewentualnych środków i zainwestowania ich w zupełnie innym miejscu.
W jakim?