Po słabym początku roku notowania Groclinu od dwóch miesięcy silnie zyskują. - W piątek kurs przełamał kolejny opór, sugerując dalszy ruch w górę. Jego minimalny zasięg należy szacować na 15,95 zł, ale bez większych problemów może sięgnąć górnego ograniczenia długoterminowego kanału w o strefie 17,45-18,30 zł – uważają analitycy techniczni DM PKO BP.
W trakcie poniedziałkowej sesji akcje spółki drożały o 1 proc. osiągając maksymalną cenę 15,39 zł. Po raz ostatni płacono za nie tyle we wrześniu ubiegłego roku. Za spółka przemawiają również poprawiające się fundamenty. Pozytywne nastawienie rynku do spółki podtrzymały opublikowane niedawno rezultaty za IV kwartał 2015 r. Wynika z nich, że biznes Groclinu powrócił do rentowności. Jednak najbardziej ucieszyła informacja o dywidendzie, która pojawiła się w spółce po kilku latach przerwy. Zarząd Groclinu zarekomendował wypłatę 0,5 zł za akcję. Przy obecnym kursie oznacza to stopę dywidendy na poziomie około 3,5 proc. – Wpływ na zmianę nastawienia inwestorów do spółki zapewne będzie miała dywidenda. Znaczna redukcja zadłużenia daje możliwość regularnego wypłacania dywidendy również w kolejnych latach – ocenia Marek Jurzec, analityk DM BDM. – Należy również przypomnieć, że w poprzednich okresach negatywny wpływ na kurs Groclinu na GPW miała podaż akcji ze strony byłego już akcjonariusza Zbigniewa Drzymały – dodaje.
Temat dywidendy nie pojawiłby się, gdyby nie udało się wyprowadzić spółki na finansową prostą, na co już wcześniej wskazywała wyprzedaż nierentownych aktywów grupy. – W ostatnich dwóch latach Groclin prowadził intensywną restrukturyzację swojej działalności, dzięki której spółka mocno ograniczyła zadłużenie i mogła się skoncentrować na biznesie poszyciowym, co zaowocowało nowymi umowami dla Volkswagena, Opla i Recaro – wyjaśnia analityk DM BDM. Dodaje jednak, że efekty tych kontraktów w wynikach grupy będą widoczne dopiero od 2017 r., co związane jest z nieco wyższymi kosztami na początku ich realizacji.