W kolejnych godzinach handlu sytuacja się poprawiła i straty udało się ograniczyć, ale walory Stelmetu i tak zakończyły pierwsze notowania pod kreską. Na zamknięciu sesji za akcje spółki płacono 30 zł, a prawa do akcji wyceniane były po 30,02 zł. Łączne obroty przekroczyły 3 mln zł.
W ofercie publicznej inwestorzy kupili 5,9 mln akcji Stelmetu po 31 zł. Łączna wartość IPO wyniosła 182 mln zł, przy czym 46 mln zł stanowią wpływy, które trafiły do spółki ze sprzedaży papierów nowej emisji. Po ofercie nowi akcjonariusze (90 proc. papierów objęli inwestorzy instytucjonalni) dysponują łącznie 20 proc. głosów na walnym zgromadzeniu spółki. Pozostałe głosy posiada pośrednio Stanisław Bieńkowski, założyciel i prezes Stelmetu.
Pieniądze pozyskane z emisji spółka zamierza przeznaczyć na przejęcia innych firm produkcyjnych lub dystrybucyjnych. Celem zarządu jest rozwój sprzedaży i umacnianie pozycji grupy na tych rynkach, gdzie jest już obecna. Priorytetem pozostają największe rynki w Europie, jak Wielka Brytania, Niemcy i Francja.
– Rozglądamy się za potencjalnym celem. W grę wchodzi przejęcie firmy dystrybucyjnej działającej na jednym z trzech naszych głównych rynków. Jest zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach, bo są prowadzone jedynie wstępne rozmowy. Kluczowymi elementami są dla nas cena za przejmowany podmiot i posiadane przez niego udziały rynkowe – wyjaśnia Przemysław Bieńkowski, wiceprezes spółki.
Stelmet sprzedaje swoje produkty na 25 europejskich rynkach. Udział sprzedaży zagranicznej w przychodach w ostatnich latach systematycznie rósł. W okresie pierwszych trzech kwartałów roku obrotowego 2015/2016 stanowił aż 88,7 proc.