Całkiem niedawno premier Donald Tusk szczycił się, że Polska jest bezkonkurencyjna, jeśli chodzi o tempo wzrostu. Dlatego warto porozmawiać, jak to wygląda faktycznie, pamiętając też o alarmie, który wzbudził przed rokiem Mario Draghi raportem, że Europa będzie konkurencyjna albo czeka nas długa agonia. Czy Europa ma szansę na wzrost gospodarczy, a przede wszystkim jakie prognozy macie państwo dla Polski?
Przewidujemy, że polska gospodarka w tym roku urośnie powyżej 3,5 proc., a w przyszłym roku ten wzrost powinien przyspieszyć w kierunku 4, a może lekko powyżej 4 proc. na fali ożywienia popytu inwestycyjnego. To jest główny punkt zaczepienia, w którym pokładamy nadzieję, z uwagi na to, że te cykle inwestycyjne z reguły były dość regularne. Jeżeli nagle zaczęło coś się dziać na tym polu, to przeważnie w kolejnych kwartałach następowało przyspieszenie inwestycji, a następnie także wzrostu PKB. Pokładamy też nadzieję w eksporcie. Spodziewamy się, że popyt zagraniczny będzie coraz mocniejszy w najbliższych kwartałach.
A jakie będą główne siły napędowe eksportu?
Cały czas pokładam nadzieję w niemieckiej gospodarce, zwłaszcza że na początku roku ogłosiła spore pakiety fiskalne. Odejście od polityki czarnego zero, czyli utrzymywania wstrzemięźliwości fiskalnej. W przyszłym roku poznamy jakieś pierwsze pozytywne efekty tej polityki i zobaczymy, czy ta stymulacja fiskalna odbije się na wzroście popytu wewnętrznego w Niemczech, co powinno także przełożyć się na wzrost importu z niemieckiej gospodarki, na czym z kolei powinna skorzystać Polska. Innym aspektem, gdzie widzimy nadzieje, są też obniżki stóp procentowych wdrożone przez Europejski Bank Centralny w ostatnich kwartałach, co też powinno w cyklicznym kontekście wspierać wzrost w strefie euro w horyzoncie kolejnych kilku kwartałów. Tym bardziej, że nie zanosi się w najbliższym czasie na to, by EBC podnosił stopy procentowe.
Niemiecki ekonomista, szef instytutu Ifo udzielił głośnego wywiadu, w którym wezwał rząd niemiecki do pilnych reform budżetowych, bo inaczej Niemcy czeka wręcz pogorszenie poziomu życia. Niemcy są głównym odbiorcą naszego eksportu, czy to żywności, czy mebli, czy zwłaszcza motoryzacji. Motoryzacja w Niemczech również przechodzi kryzys. Na czym więc opieracie państwo ten optymizm wobec gospodarki Niemiec?
Na początku kwestia motoryzacji, to faktycznie jest istotny element dla Polski, ale nie aż tak jak choćby dla Słowacji czy dla czeskiej gospodarki. Także tutaj też nie jest to aż tak istotne z punktu widzenia polskiego. Mamy nadzieję, że ten ogłoszony pakiet fiskalny będzie implementowany. Ciężko tutaj oczywiście wskazać na konkretny termin, kiedy to się może rozpocząć, niemniej spodziewamy się, że gdzieś w połowie przyszłego roku, na fali ożywienia cyklicznego oraz tego pakietu fiskalnego, zwłaszcza infrastrukturalnego, na początku na poziomie landowym, również będziemy mieli pozytywne oddziaływanie na polską gospodarkę. Oczywiście to też zajmie trochę czasu, dlatego nasza prognoza zakłada, że wkład eksportu netto do polskiego PKB będzie ujemny przez większą część przyszłego roku. Dopiero pod koniec roku on powinien oscylować w okolicy zera i dopiero w kolejnym roku powinniśmy ujrzeć jakieś dodatnie wyniki.
Jak państwo postrzegacie europejską konkurencyjność i czy widzicie, że cała Europa, nie tylko Polska, czy też Niemcy, ma szansę na wzrost gospodarczy w kolejnych latach?
Europejska gospodarka trochę odrobiła lekcje i po raporcie Mario Draghiego pojawił się choćby wspomniany pakiet fiskalny w Niemczech, a także klauzula wyjścia na poziomie Unii Europejskiej, czyli umożliwiająca dodatkowe wydatki zbrojeniowe na poziomie półtora procent PKB do końca 2028 r. Pytanie, czy te kraje wykorzystają te limity dla wydatków zbrojeniowych. Wydaje mi się, że im bliżej wschodniej flanki, tym bodziec do wykorzystywania tych wydatków będzie większy. To nie jest chyba niczym zaskakującym, aczkolwiek im dalej na zachód od nas, tym ta chęć dozbrojenia się jest mniejsza. Widać to chociażby po hiszpańskim rządzie.