Czy Chiny wyjdą z problemów? Inwestorzy mogą się zapędzić w kozi róg

Rynki wschodzące to na tyle złożona grupa krajów, że trudno dla nich o jeden kierunek. Większe ryzyko może jednak oznaczać także wyższe stopy zwrotu.

Publikacja: 09.02.2024 06:00

Chiny to kluczowy rynek na mapie krajów rozwijających się, ale od dłuższego czasu zawodzi inwestorów

Chiny to kluczowy rynek na mapie krajów rozwijających się, ale od dłuższego czasu zawodzi inwestorów, podczas gdy na wielu innych giełdach gości hossa.

Foto: Fot. AdobeStock

Od dłuższego czasu w rynkowej układance światowej hossy brakuje Chin. I to mimo że wciąż pokładane są w nich duże nadzieje.

Sceptycznie wobec interwencji

Historia lubi się powtarzać, również na rynkach kapitałowych, czego doskonałym przykładem mogą być chińskie akcje. Przed rokiem wielu inwestorów liczyło, że będzie to mocna pozycja w portfelu. W 2023 r. zyskiwały niemal wszystkie rynki akcji (i obligacji), ale chińskie akcje mocno zawodziły. W tym roku inwestorzy są już bardziej ostrożni wobec Chin, ale nietrudno znaleźć opinie, że rynek ten w końcu zamieni się w czarnego konia. Pytanie – kiedy?

– Jeszcze nieco ponad rok temu duże nadzieje na odrodzenie rynków wschodzących wiązane były z Chinami. Tymczasem zarówno w 2023 r., jak i w pierwszych miesiącach 2024 r. giełdy akcji Państwa Środka są w niełasce inwestorów, pozostając w cieniu parkietów największego lokalnego rywala, czyli Indii – zauważa Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI. Jak dodaje, kraj ten – w przeciwieństwie do Chin – nie odstrasza inwestorów ciągłą ingerencją w działalność prywatnych firm czy też pogrążonym w zapaści rynkiem nieruchomości. – Zarazem imponuje wzrostem gospodarczym oraz rosnącymi przychodami i zyskami spółek. Indyjski rynek akcji jest jednak relatywnie drogi i prędzej czy później różnica w wycenie stanie się kluczowym argumentem inwestorów – przewiduje Niedzielewski.

Gwiazdą pierwszych tygodni tego roku stała się ponownie (po bardzo udanym 2022 r.) giełda w Stambule. – Na rynkach wschodzących najlepiej rok zaczął się dla inwestorów w Turcji, gdzie inwestorzy nadal dyskontują normalizację polityki monetarnej, która może pomóc w walce z permanentnie wysoką inflacją – tłumaczy Konrad Strzeszewski, zarządzający BNP Paribas TFI. W ocenie Niedzielewskiego postępująca od połowy ubiegłego roku normalizacja polityki monetarnej i fiskalnej w Turcji jest coraz bardziej zauważana i najwyraźniej doceniana przez inwestorów zagranicznych. – To właśnie ich popyt był jednym z istotnych czynników wspierających styczniową falę hossy na tamtejszym parkiecie. Co prawda obecny poziom stóp procentowych (45 proc.) jest wciąż istotnie niższy niż inflacja (65 proc.), a takie działania jak wzrost płacy minimalnej o 49 proc. w tym roku przyczyniają się raczej do utrzymania wysokiego tempa wzrostu cen, jednak sytuacja rynku walutowego w Turcji wydaje się dziś bardziej przewidywalna niż rok temu – ocenia dyrektor inwestycyjny Investors TFI. Jak dodaje, trend osłabiania tureckiej liry wciąż trwa, co obniża zyski z miejscowych aktywów w portfelach zagranicznych inwestorów, ale ryzyko niekontrolowanej dewaluacji zostało już znacznie ograniczone, dzięki czemu kupowanie tureckich aktywów ma coraz bardziej inwestycyjny, a nie jedynie spekulacyjny, charakter. – Jeżeli nie nastąpi jakiś istotny zwrot w dotychczasowej polityce gospodarczej (np. w wyniku marcowych wyborów samorządowych), a trendy na światowych giełdach wciąż będą wspierały pozytywne nastroje globalnych inwestorów, to solidne styczniowe stopy zwrotu z tureckich akcji mogą okazać się zapowiedzią całkiem dobrego roku dla zagranicznych graczy, akceptujących ryzyko związane z inwestycjami na giełdzie w Stambule – przewiduje Niedzielewski.

Strzeszewski zauważa, że tak dobrych humorów jak w Turcji nie mają inwestorzy w Chinach, gdzie nadal dominują obawy o kondycję makro tamtejszej gospodarki oraz problemy rynku nieruchomości. – Dodatkowo narasta długoterminowe ryzyko pogarszającej się demografii Chin, które może być niedługo dużym problemem tego kraju. Rząd Chin próbuje ratować gospodarkę oraz giełdę różnymi pakietami stymulującymi, jednak rynek ocenia je dosyć sceptycznie – zauważa ekspert BNP Paribas TFI.

W ostatnich dniach można było zauważyć pewne ożywienie chińskich indeksów po wprowadzeniu obostrzeń dotyczących krótkiej sprzedaży akcji oraz deklaracji państwowych podmiotów o zakupie chińskich akcji. – Takie działania przypominają natomiast bardziej leczenie objawowe niż faktyczne eliminowanie przyczyn. Myślę, że rynek będzie czekał na rynkowe sygnały poprawy koniunktury w Chinach – mówi Strzeszewski.

Czytaj więcej

Deflacja w Chinach się nasila, gospodarka wciąż nie chce się przebudzić

Chińskie rozczarowanie

– Rynki wschodzące w styczniu uległy korekcie, spójnie z większością światowych indeksów – zauważa Wojciech Dębski, zarządzający Rockbridge TFI. W jego ocenie czynników stojących za tą korektą należy dopatrywać się w bardzo silnym zachowaniu pod koniec 2023 r., na fali poprawy nastawienia do wszystkich aktywów ryzykownych. – Od początku lutego widzimy pewną poprawę podejścia do akcji rynków wschodzących, co naszym zdaniem wynika głównie z nastawienia do globalnych spółek technologicznych po udanym sezonie wynikowym – mówi Dębski. Jak zauważa, pomimo nadal bardzo słabego zachowania Chin indeks MSCI EM obronił się za sprawą bardzo silnego zachowania rynków w Indiach, Tajwanie i Korei Południowej (które łącznie stanowią około 46 proc. wagi w indeksie). – Te dwa ostatnie rynki na pewno były wspierane przez bardzo silne zachowanie spółek technologicznych i automotive (TSMC, SK Hynix, Hyundai Motor, KIA). Indie natomiast stają się atrakcyjną alternatywą inwestycyjną dla funduszy rynków wschodzących wobec problemów Chin – podkreśla Dębski.

W jego ocenie, w przypadku rynku chińskiego, który stanowi około 22 proc. indeksu, rynek pozostaje rozczarowany danymi makro z kraju oraz brakiem efektów „punktowych” impulsów rządowych. – Atmosferę popsuł także komunikat o likwidacji spółki Evergrande, która przyczyniła się do obecnego kryzysu na rynku nieruchomości. Chiny mierzą się z deflacją, brakiem istotnego wzrostu gospodarczego oraz coraz bardziej widocznym wpływem państwa na prywatne spółki. To powoduje nieustanny odpływ kapitału zagranicznego – tłumaczy zarządzający Rockbridge TFI. – Na chwilę obecną nie potrafimy przewidzieć, czy ten trend się odwróci, mając na uwadze napięcia geopolityczne z USA i sankcje na technologie, co wpływa na rozwój chińskiego przemysłu – zaznacza. W ocenie Dębskiego szansy na odwrócenie trendów należy oczekiwać tylko w przypadku deeskalacji napięć politycznych lub w przypadku uruchomienia większych programów stymulujących przez rząd chiński.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty