Tydzień na rynkach: Korekty ciąg dalszy

Początek września nie zwiastuje przełomu na giełdach i raczej sygnalizuje przewagę podaży. Powodem są słabe dane makroekonomiczne oraz niepewność co do reakcji głównych banków centralnych, nadal borykających się z wysoką inflacją.

Publikacja: 08.09.2023 21:00

Mniej klarowna jest perspektywa dotycząca posunięć Europejskiego Banku Centralnego. Wydaje się, że w

Mniej klarowna jest perspektywa dotycząca posunięć Europejskiego Banku Centralnego. Wydaje się, że w jego przypadku przeważyć powinna troska o wyhamowanie niekorzystnych tendencji w gospodarce, choć walka z inflacją wciąż pozostaje aktualna. Na zdjęciu siedziba banku we Frankfurcie. Fot. AdobeStock

Foto: VogelSP

Ostatnie dni stawiają inwestorów przed dylematem wynikającym z analizy napływających danych z głównych światowych gospodarek, obserwacji przebiegu procesów inflacyjnych i oczekiwania na decyzje kluczowych banków centralnych.

Monetarny zgryz między makro a inflacją

Z większości gospodarek płyną sygnały niekorzystne, wskazujące na coraz bardziej realny scenariusz recesji. W szczególności dotyczy to strefy euro, a przede wszystkim koniunktury w Niemczech. Tu obraz jest zdecydowanie pesymistyczny, zarówno biorąc pod uwagę dane bieżące, jak i wskazówki płynące ze wskaźników wyprzedzających. W ostatnich dniach największe wrażenie zrobił sięgający 10,5 proc. spadek zamówień w niemieckim przemyśle. Spada także sprzedaż detaliczna w strefie euro. Do słabych odczytów wskaźników PMI dla przemysłu większości krajów rozwiniętych dołączają również prognozy dotyczące sfery usług, dla których rokowania są coraz bardziej niepokojące. Jednocześnie dynamika wzrostu cen konsumpcyjnych nie obniża się w pożądanym tempie, co stawia przed władzami monetarnymi trudny do rozstrzygnięcia dylemat.

Uwaga uczestników rynków finansowych skoncentrowana jest przede wszystkim na działaniach amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W tym przypadku niemal przesądzone jest wyhamowanie kursu zaostrzania polityki pieniężnej, a w nieodległej przyszłości zwrot w kierunku stopniowego monetarnego luzowania. W tej kwestii nie pozostaje jednak nic innego, jak trzymanie się deklaracji Fedu, że wszystko zależeć będzie od napływających danych.

Mniej klarowna jest perspektywa dotycząca posunięć Europejskiego Banku Centralnego. Wydaje się, że w jego przypadku przeważyć powinna troska o wyhamowanie niekorzystnych tendencji w gospodarce, choć walka z inflacją wciąż pozostaje aktualna.

Najbardziej oczywiste zdają się posunięcia chińskich władz fiskalnych i monetarnych. Luzowanie wcześniejszych obostrzeń dotyczących rynku nieruchomości i pobudzanie popytu, połączone z obniżkami stóp procentowych i zdejmowaniem z banków barier w kredytowaniu konsumpcji i inwestycji, nie pozostawia wątpliwości, że celem jest powstrzymanie recesyjnych tendencji i pobudzanie wzrostu gospodarczego. Pytanie dotyczy skuteczności tych działań. Pytań jest zresztą o wiele więcej i nie dotyczą one jedynie Chin. Na odpowiedzi na nie przyjdzie poczekać jeszcze jakiś czas, a do tego momentu inwestorzy skazani są na działanie w warunkach niepewności, co nie sprzyja ani sytuacji na rynku akcji, ani długu, ani notowaniom walut.

Na razie najbardziej korzysta na tym amerykańska waluta. Dollar Index zbliża się w ostatnich dniach do 105 punktów, czyli do poziomu najwyższego od pierwszej połowy marca. Pokonanie tej bariery może otworzyć dolarowym bykom drogę do kontynuacji trwającej już od końca lipca silnej wzrostowej fali. To zaś miałoby niebagatelny wpływ na sytuację na pozostałych segmentach rynku finansowego i surowcowego, a w szczególności na emerging markets. Na rynku długu sytuacja nie jest jednoznaczna. Po spadku z poprzedniego tygodnia ostatnie dni przyniosły wzrost rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich do niemal 4,3 proc. Od czterech tygodni mamy do czynienia z trendem bocznym, choć zdarzają się w jego ramach nieco większe wahania, świadczące o niepewności inwestorów.

Do środy główne indeksy na Wall Street zniżkowały solidarnie po 1,1 proc. Po dwóch tygodniach wzrostowego odbicia pojawiła się więc obawa przed kontynuacją rozpoczętego pod koniec lipca ruchu w dół. S&P 500 zszedł poniżej 4500 punktów, co jednak nie powinno stanowić powodu do większego niepokoju. W przypadku Dow Jonesa można mówić o ruchu bocznym.

Mimo niekorzystnych danych makroekonomicznych na głównych giełdach naszego kontynentu nastroje nie były tak złe, jak za oceanem. Indeks parkietu we Frankfurcie do środy zniżkował o 0,6 proc., ale jego spadek poniżej 16 000 punktów nie wróży zbyt dobrze. Kontynuacja korekty jest bardzo prawdopodobna, a najbliższe wsparcie techniczne znajduje się w okolicach 15 500 punktów. Najbliższe dni powinny przynieść wskazówki co do kierunku ruchu. Należy się raczej liczyć z testowaniem wsparcia. Podobnie wygląda sytuacja na parkiecie w Paryżu. CAC 40 tracił 0,5 proc., ale w jego przypadku sygnały dalszego spadku są jeszcze bardziej widoczne. Nie inaczej jest w Londynie, gdzie FTSE 250 szedł w dół o niespełna 0,5 proc. Podobnie wyglądała sytuacja w przypadku szerokiego Stoxx Europe 600. Umacniający się dolar niekorzystnie wpływa na sytuację na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets tracił jednak jedynie 1,4 proc.

W naszym regionie sytuacja była w ostatnich dniach dość zróżnicowana, choć przeważały nastroje niedźwiedzie. W górę szły jedynie indeksy parkietów tureckiego, estońskiego i rumuńskiego. Warszawa, Moskwa, Ryga i Sofia były wyraźnie pod kreską.

RPP wywraca stolik ze złotym i giełdą

Złagodzenie stanowiska polskich władz monetarnych było dość powszechnie oczekiwane. Spodziewano się jednak co najwyżej niewielkiej obniżki stopy referencyjnej o 0,25 punktu bazowego. Choć stopa inflacji utrzymała się nieznacznie powyżej 10 proc., czyli wcześniej deklarowany warunek rozpoczęcia monetarnego luzowania nie został spełniony, RPP na luzowanie się zdecydowała. Jednak obniżka o 0,75 punktu była co najmniej zaskakująca, jeśli nie szokująca. Dane makroekonomiczne, dotyczące polskiej gospodarki, w ostatnim czasie były co prawda rozczarowujące, a nawet niepokojące, ale nie aż do tego stopnia, by reagować na nie w tak radykalny sposób. Nie wdając się w analizę karkołomnego uzasadnienia decyzji RPP, przedstawionego w komunikacie po posiedzeniu tego gremium oraz abstrahując od faktycznych motywacji jej podjęcia, wypada skoncentrować się na skutkach dla sytuacji na rynkach finansowych. Przede wszystkim spowodowała ona potężne osłabienie naszej waluty. Kurs dolara względem złotego skoczył o 2,7 proc., najmocniej od września ubiegłego roku. A warto zwrócić uwagę, że złoty traci na wartości już od połowy lipca, czyli przez osiem tygodni z rzędu, a tendencja ta wyraźnie zyskuje na dynamice. Cieszyć się z tego mogą nasi eksporterzy, pod warunkiem że nie korzystają z kupowanych za granicą surowców i komponentów. Osłabienie złotego w tak znaczącej skali może negatywnie odbić się na przebiegu procesu dezinflacji. W oczywisty sposób nie będzie też sprzyjać koniunkturze na warszawskim parkiecie. Korelacja z trwającym od końca lipca umacnianiem się dolara i sierpniowym mocnym tąpnięciem naszych głównych indeksów jest bezdyskusyjna. Początek września, a w drastyczny sposób przebieg środowej sesji, tę korelację potwierdzają.

Do środy WIG20 zniżkował o 4,5 proc., najmocniej od połowy marca. Bronione przez byki od trzech tygodni wsparcie w okolicach 2000 punktów, w jednej chwili z hukiem zostało przełamane. Trudno obecnie prognozować, dokąd ten ruch nas zaprowadzi, ale spotkanie z poziomem 1900 punktów wcale nie jest nieprawdopodobne. Pesymistycznie nastawieni analitycy dopuszczają możliwość dalszego spadku indeksu nawet o 200 punktów. Zachowanie indeksu naszych największych firm, wyrażonego w dolarach, budzi jeszcze większy niepokój. Po spadku o 7,7 proc. testowanie lokalnego dołka z końca kwietnia jest jak najbardziej w grze. Zdecydowanie lepiej z naporem podaży radziły sobie indeksy małych i średnich firm. mWIG40 zniżkował do środy o 2,4 proc. Na tym tle relatywnie dobrze wypadł segment najmniejszych firm, tracąc jedynie 0,8 proc. Spośród indeksów branżowych najmocniej ucierpiały energetyka i finanse. WIG-energia do środy zniżkował o 8,9 proc. i był to już trzeci spadkowy tydzień z rzędu. Najbardziej ciążyło mu sięgające 11 proc. tąpnięcie notowań akcji PGE, zapewne związane z zawirowaniami dotyczącymi strategii spółki, zakładającej szybsze i bardziej zdecydowane dochodzenie do zeroemisyjności. Spółka szybko została przywołana do „porządku”, a los jej prezesa zawisł na włosku. Silna przecena dotknęła jednak także pozostałych producentów energii. Wchodzące w skład mWIG40 papiery Enei taniały o prawie 12 proc., a Tauronu szły w dół o ponad 10 proc.

Sektor bankowy silnie zareagował na zaskakujący ruch RPP, choć tu nastroje pogarszały się już od kilku tygodni. Nie pomogła informacja o rzadko spotykanej dynamice wzrostu zysków sektora. WIG-banki tracił prawie 6,5 proc. Niedźwiedzie doprowadziły do przekraczającej 8 proc. przeceny walorów Pekao i sięgającej 7,5 proc. w przypadku Alior Banku. Warto również zwrócić uwagę na liczące 9,6 proc. tąpnięcie papierów PZU. Przed przeceną zdołały się uchronić akcje jedynie czterech przedstawicieli naszych blue chips. Akcje Cyfrowego Polsatu wzrosły o 5,8 proc. Drastyczna obniżka stóp procentowych powinna sprzyjać obniżeniu kosztu zadłużenia spółki. W gronie średniaków uwagę zwraca dramat akcji Kernela, które do środy zniżkowały o ponad 27 proc. Do licznych kłopotów spółki doszła informacja o wykluczeniu jej akcji ze składu mWIG40 oraz perturbacje z eksportem jej produktów i zniszczenia spowodowane rosyjskimi atakami na infrastrukturę portową oraz obiekty magazynowe.

Chiny i dolar nie pomagają surowcom

Coraz bardziej intensywnie podejmowane przez chińskie władze posunięcia mające na celu powstrzymanie niekorzystnych tendencji w gospodarce nie budzą na razie entuzjazmu inwestorów. Uruchomione zostały zarówno narzędzia polityki monetarnej, jak i działania administracyjne, mające poprawić sytuację na rynku nieruchomości i wesprzeć konsumpcję. Mimo decyzji Arabii Saudyjskiej i Rosji o dalszym ograniczeniu wydobyci i eksportu notowania ropy naftowej jedynie nieznacznie poszły w górę. Po przekraczającym 7 proc. skoku z poprzedniego tygodnia notowania amerykańskiej WTI do środy zwyżkowały o niespełna 2 proc. Są one jednak najwyżej od listopada ubiegłego roku, przekraczając poziom 87 dolarów za baryłkę. Europejska Brent drożała w podobnej skali, a cena baryłki przekroczyła 90 dolarów. Taniały natomiast węgiel i gaz ziemny. Notowania gazu w holenderskim hubie poszły w dół aż o niemal 13 proc. i był to trzeci z rzędu tydzień silnej przeceny. W Wielkiej Brytanii surowiec taniał o niespełna 6 proc., a na amerykańskiej NYMEX o ponad 9 proc.

Mocna przecena miała miejsce na rynku metali. Notowania kontraktów terminowych zniżkowały o prawie 2 proc. Platyna taniała o niemal 6 proc., a pallad o nieco ponad 2 proc., testując dołek z połowy lipca. Notowania złota szły w dół o 1,3 proc., schodząc do niecałych 1942 dolarów za uncję.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?