POLITYKA GOSPODARCZA/ŚWIAT
6. Co ceny benzyny mówią o inflacji
Dawid Czopek, zarządzający funduszem, Polaris FIZ
W przypadku USA jednym ze skutków wyhamowania przeceny surowców jest wyczerpywanie się potencjału mającego korzystny wpływ na inflację spadku cen benzyny. Jak zauważa Dawid Czopek z Polaris FIZ, jej średnie ceny zbliżają się do pułapów z jesieni ubiegłego roku. Efekt dezinflacyjny jeszcze się utrzymuje dzięki statystycznemu efektowi bazy (rok do roku najwyższą dynamikę cen benzyny zaobserwowano w czerwcu), ale wygasa.
– Wydaje się, że wynikający z efektu wysokiej bazy (nie tylko benzyny, ale też innych surowców) potencjał łatwego zwalczania inflacji powoli się wyczerpuje. Dalsze zbijanie wzrostu cen będzie już trudniejsze niż w drugim kwartale 2023 r. – ostrzega zarządzający.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
7. Spadek inflacji może zaskoczyć
Adam Łukojć, kierownik ds. portfeli akcji, TFI Allianz
Wokół scenariuszy dla inflacji nie ma jednak konsensu, bo zupełnie inaczej – przynajmniej w przypadku Polski – jej perspektywy widzi Adam Łukojć z TFI Allianz. Wyrażona w złotych roczna zmiana cen ropy Brent była tradycyjnie silnie skorelowana z inflacją w kraju. To jednak zmieniło się jesienią 2021 r., czyli tuż przed wybuchem inflacji.
– To ewidentnie pokazuje, że galopadę cen wywołały inne czynniki niż zmiany cen ropy – konstatuje finansista.
Od niedawna sytuacja szybko wraca do normy – inflacja spada. Czym był spowodowany wybuch inflacji na przełomie 2021 i 2022 roku? Zdaniem Łukojcia być może nie ropą, a innymi surowcami, być może czynnikami popytowymi lub zwiększeniem ilości pieniądza (choć te powody powinny także podnieść wyrażone w złotych ceny ropy). Co to jednak oznacza dla perspektyw inflacji?
– Jeśli decydowałyby o niej tylko ceny ropy, to po ostatnim umocnieniu złotego i po wcześniejszej przecenie ropy nie można by było wręcz wykluczyć deflacji. To raczej przez nikogo nie jest uznawane za scenariusz bazowy, ale być może spadek inflacji nas zaskoczy swoją skalą tak samo, jak zaskoczył nas jej wzrost – zastanawia się ekspert.
RYNKI/ŚWIAT
8. Koniec umocnienia euro do dolara?
Piotr Matys, analityk InTouch Capital Markets
Być może jednak jeden z czynników, o których wspominał Łukojć – a mianowicie pozytywne nastawienie globalnych inwestorów do złotego – jest zagrożony. Na to wskazywać by mogły trudności z utrzymaniem tendencji wzrostowej w notowaniach głównej waluty regionu, czyli euro. Zdaniem Piotra Matysa z InTouch Capital Markets sugerują one, że przynajmniej część uczestników rynku postrzega parę EUR/USD raczej jako kandydata do sprzedawania na zwyżkach, niż do kupowania na spadkach.
– Takie podejście miałoby sens zważywszy na trudniejsze niż w przypadku USA perspektywy strefy euro – przyznaje analityk.
Według niego końca może dobiegać etap skupiania się przez inwestorów na skali zaostrzania polityki przez poszczególne banki centralne, co prowadzi do kupowania walut oferujących najkorzystniejsze oprocentowanie. Odtąd inwestorzy prawdopodobnie będą starali się wyłapywać gospodarki, którym grozić może twarde lądowanie i unikać ich walut. Kandydatem do tej ostatniej grupy może być euro. Z technicznego punktu widzenia wsparciem dla kursu euro jest linia trendu na wysokości 1,0943, gdzie przechodzi też 100-sesyjna średnia krocząca.
– Zejście poniżej tego wsparcia oznaczałoby zmianę nastawienia średnioterminowego i groźbę przynajmniej częściowego odwrócenia w nadchodzących tygodniach trwających od jesieni zwyżek. Ze strefy zagrożenia euro wyciągnęłoby tymczasem zdecydowane wybicie powyżej pułapu 1,1060 – przewiduje Matys.
MAKROEKONOMIA/POLSKA
9. Konsumenci w regionie złapią oddech
Marcin Sulewski, ekonomista, IPOPEMA Securities
Pozytywem są jednak sygnały wskazujące, że dynamika sprzedaży detalicznej w naszym otoczeniu prawdopodobnie minęła już dołek cyklu. Zdaniem Marcina Sulewskiego z IPOPEMA Securities w kolejnych miesiącach są szanse na powolną i stopniową odbudowę popytu konsumpcyjnego.
– Na jego roczną dynamikę pozytywnie wpływać będzie korzystniejszy efekt bazy oraz perspektywa obniżek stóp procentowych i obniżająca się inflacja, która poprawia siłę nabywczą wynagrodzeń – zauważa ekonomista.
POLITYKA GOSPODARCZA/ŚWIAT
10. EBC ma twardy orzech do zgryzienia
Prof. Jacek Tomkiewicz, dziekan Akademii Koźmińskiego
Wracając do problemów, którym czoła stawia strefa euro, warto zauważyć powracający temat trudności w ustalaniu polityki pieniężnej dla tak zróżnicowanego obszaru. EBC celuje w 2-procentową inflację, ale – jak zauważa prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Koźmińskiego – „inflacja w strefie euro” to niestety wielkość czysto teoretyczna, która w rzeczywistości nigdzie nie występuje. Obliczana jest jako średnioważona inflacja wśród członków unii walutowej.
– Czy EBC powinien w takim razie ze względu na Austrię czy Słowację kontynuować podwyżki stóp procentowych, czy raczej zacząć już myśleć o łagodzeniu polityki, widząc dynamikę cen Hiszpanii i Belgii? – zastanawia się ekonomista.
Co więcej, ta sama nominalna stopa EBC zupełnie inny poziom realny ma na Słowacji i w Belgii, a więc oddziaływanie stóp na gospodarkę jest bardzo zróżnicowane regionalnie. Z drugiej strony mimo korzystania z głęboko ujemnych realnych stóp procentowych za sprawą inflacji Słowacy notują spadek konkurencyjności. Realny kurs walutowy wzrósł tam w rok w stosunku do tego belgijskiego o ponad 8 proc., co źle służy perspektywom gospodarczym.
– Dla EBC oznacza to bardzo poważny problem ekonomiczny i polityczny – podkreśla prof. Tomkiewicz.
RYNKI/ŚWIAT
11. Rynek akcji wynagrodził cierpliwość
Jan Hlavsla, prezes Fondee
Tymczasem Jan Hlavsla z Fondee zwraca uwagę na skalę zwyżek na amerykańskim rynku akcji. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku indeks S&P 500 wzrósł o 20 proc., co oznacza, że osoby inwestujące w czasie ostatniego kryzysu zostały wynagrodzone za cierpliwość i wytrwałość.
– To przypomina o najważniejszej zasadzie inwestowania, by zachować spokój i nie przejmować się okresami dekoniunktury. W czasie kryzysu inwestowanie w akcje opłaca się bardziej niż inwestowanie w bardziej konserwatywne instrumenty inwestycyjne, zwłaszcza jeśli inflacja jest wysoka – ocenia menedżer.
RYNKI/ŚWIAT
12. Solidne podstawy cytrusowej hossy
Wojciech Szymon Kowalski, ekonomista
Spośród bardziej niszowych rynków warto zwrócić uwagę na kontrakty na sok pomarańczowy, które od początku tej dekady znajdują się w silnej tendencji wzrostowej. Gdy trwała pandemia, tłumaczono m.in. zwiększonym popytem ,,odpornościowym”, jednak zdaniem Wojciecha Sz. Kowalskiego z czasem do głosu doszły inne czynniki fundamentalne. Od przełomu wieku coraz niższe plony notują plantacje na Florydzie, a w rezultacie w trzy lata notowania kontraktów na sok zwyżkowały o prawie 170 proc.
– Pierwsze poważne problemy zaczęły się wraz z pamiętnym huraganem Katarina. Nie tylko spowodował on powódź w Nowym Orleanie, ale także rozprzestrzenił na plantacjach pomarańczowych nieuleczalne choroby bakteryjne – tłumaczy ekonomista.
W rezultacie Floryda, która jeszcze na początku tego stulecia produkowała około trzykrotnie więcej cytrusów niż Kalifornia, w ostatnich dwóch latach dostarcza ich już znacznie mniej. Będące drugim na świecie po Brazylii producentów cytrusów USA stają się powoli importerem netto, aby zaspokoić potrzeby mieszkańców.
– W USA zbliża się sezon huraganów, a trzeba pamiętać, ze cytrusy są ulubieńcami spekulantów, bo cechują się jedną z największych koncentracji podaży w globalnej branży rolno-spożywczej. Trzech największych graczy kontroluje pośrednio i bezpośrednio około 70–75 proc. światowego rynku – zauważa Kowalski.
RYNKI/ŚWIAT
13. Waluty z antypodów tracą w oczach
Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers
Tymczasem na rynkach walutowych warto przypomnieć sobie o często określanych mianem „walut surowcowych” dolarze australijskim i dolarze nowozelandzkim. Jak przypomina Wojciech Białek, analityk Oanda TMS Brokers, takie określenie uzasadnia struktura eksportu obu krajów. W eksporcie australijskim kluczowe są ruda żelaza, węgiel, gaz ziemny, złoto i pszenica, podczas gdy w nowozelandzkim skondensowane mleko, owcze i kozie mięso, masło, drewno i mrożona wołowina, a głównym odbiorcą obu krajów są Chiny.
– Słaba od ubiegłego roku koniunktura na rynkach surowców i klapa ożywienia w gospodarce Państwa Środka (w lipcu import spadł o 12,4 proc., czyli najmocniej od lutego 2020 r.) negatywnie wpływa na dolara australijskiego i nowozelandzkiego. Od 2022 r. obie waluty osłabiają się względem euro. Kursy EUR/NZD i EUR/AUD są już najwyżej od 2020 r., co daje nadzieję na kontynuację tej tendencji w najbliższych miesiącach – komentuje analityk.
MAKROEKONOMIA/ŚWIAT
14. Praca z domu jedyną pozostałością po pandemii
Piotr Żółkiewicz, zarządzający, Zolkiewicz & Partners
Na koniec skutkom pandemii przyjrzyjmy się w nieco szerszym kontekście. Jak zauważa Piotr Żółkiewicz z Zolkiewicz & Partners, po zawirowaniach z ostatnich lat do przedpandemicznej tendencji powrócił e-handel w USA. Jego udział w krajowym handlu detalicznym sięgnął 15 proc. i nadal rośnie, co potwierdzają widoczne w raportach kwartalnych dynamiki przychodów takich gigantów jak Amazon czy Paypal. Powrotu do dawnych tendencji nie widać jednak w przypadku pracy z domu.
– W USA przed pandemią w ten sposób pracowało ledwie około 4,5 proc. pracowników. W szczycie pandemii było to około 60 proc., a obecnie jest to około 28 proc., a więc wciąż ponad sześć razy więcej niż wcześniej – zauważa zarządzający.
W ostatnich trzech latach największe korporacje przekonały się, że w krótkim terminie praca z domu jest możliwa i może być efektywna. Jednak w długim terminie i przy dużym odsetku pracowników, którzy byli rekrutowani zdalnie i od początku pracowali z domu, trudno jest budować odpowiednią kulturę organizacyjną i zapewniać sprawny przepływ informacji (zdalni pracownicy także mniej utożsamiają się z organizacją). Korporacje za wszelką cenę próbują zachęcać pracowników do powrotu do biur m.in. dodatkowymi benefitami i wysoką jakością, jednak przy najniższym od kilku dekad bezrobociu w USA jest to wyjątkowo trudne.
– Konsekwencje widać na rynku biurowców w rozstrzale pomiędzy najnowszymi budynkami o najlepszym standardzie a biurowcami klasy B i C. Administratorzy pierwszych nie mają problemów z podnoszeniem czynszu i zapewnieniem pełnego obłożenia powierzchni, a drugie świecą pustkami. Wygląda na to, że praca hybrydowa i zmiany w sposobie wykorzystania nieruchomości będą jedyną trwałą pozostałością po Covid-19 – komentuje Żółkiewicz.