Polityka Fedu grozi falą kryzysów na świecie

Szereg rynków wschodzących, które dotąd zmagały się z wysokimi kosztami importu żywności i energii, staje przed perspektywą dalszego wzrostu stóp na świecie i umacniania dolara. Już teraz praktycznie odciętych od finansowania jest kilkanaście, głównie ubogich, krajów.

Publikacja: 24.10.2022 21:00

Pakistanowi, którego gospodarka ucierpiała za sprawą katastrofalnych powodzi, grozi niewypłacalność.

Pakistanowi, którego gospodarka ucierpiała za sprawą katastrofalnych powodzi, grozi niewypłacalność. Już teraz w portach zalegają kontenery z płodami rolnymi, bo importerzy mają problem z dostępem do dolara.

Foto: AFP

Kryzys żywnościowy i energetyczny, perspektywa globalnej recesji i bijąca kolejne rekordy siła dolara – to czynniki, które wywołują obawy przed załamaniem w szeregu gospodarek o niskich i średnich dochodach. Wycofywanie się zamożnych krajów ze stymulacji fiskalnej i słabnąca na świecie koniunktura pogarszają możliwości ich eksportu, a odpływy kapitałów uderzają w warunki finansowania przez tamtejsze rządy wydatków.

Te obawy jak w soczewce skupiają się na rynkach finansowych. Rosnące ceny kontraktów CDS, instrumentów oferujących ubezpieczenie obligacji rządów przed niewypłacalnością, pokazują nasilanie się obaw przed falą bankructw. Jeszcze wiosną w największym od uzyskania niepodległości kryzysie społeczno-gospodarczym pogrążyła się leżąca u wybrzeży Indii i licząca 22 mln mieszkańców Sri Lanka.

Stopy Fedu w górę, waluty w dół

W ostatnich miesiącach Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) musiał jeszcze wesprzeć Pakistan, którego gospodarka znalazła się nad przepaścią za sprawą katastrofalnych powodzi, a także Zambię, Egipt i Chile. Jak w niedawnym raporcie oceniał Deutsche Bank, w sytuacji kryzysowej rynki wschodzące znajdują się już teraz. Według instytucji oprócz Sri Lanki praktycznie odciętych od finansowania z rynków zostało dotąd jeszcze 14 innych państw.

Tę listę znacznie wydłużyć może dalsze osłabianie się krajowych walut do dolara i wzrost globalnych stóp procentowych, bo perspektywy w tych kwestiach są nie najlepsze. Uporczywa presja inflacyjna w USA oraz nasilanie się jastrzębiej retoryki w Fedzie sprawiły, że w ubiegłym tygodniu oczekiwania co do szczytu stóp procentowych w USA wyszły chwilowo powyżej 5 proc.

Dla porównania, jeszcze trzy miesiące temu kontrakty na stopy procentowe wskazywały, że wypadnie on na wysokości 3,5 proc. Zmiany oczekiwań wyraźnie przyspieszyły w ostatnich tygodniach, jednak już od dłuższego czasu podążały w niepokojącym kierunku. W ubiegłym miesiącu po trzech z rzędu 75-pkt podwyżkach stopy Fedu sięgnęły 3,25 proc., choć jeszcze tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę oczekiwano, że po wrześniowym posiedzeniu Fedu koszt pieniądza będzie wynosił ledwie 1,4 proc.

Ubogie kraje głównym poszkodowanym?

Tymczasem gwałtowne zaostrzanie amerykańskiej polityki pieniężnej winduje wartość dolara, który kusi inwestorów perspektywą coraz wyższego oprocentowania. Drugą stroną tego medalu jest jednak to, że waluty z najuboższych krajów szybko tracą na wartości. Na opłakane skutki dla krajów takich jak jego zwracał ostatnio uwagę szef banku centralnego Kenii.

– Dla rynków wschodzących jest to bardzo, bardzo trudna sytuacja. Zostaliśmy odcięci od dostępu do rynków kapitałowych z powodu działań innych krajów – alarmował w niedawnym wywiadzie dla Bloomberga Patrick Njoroge.

Jak dodawał afrykański bankowiec, negatywne skutki zaostrzania polityki głównych banków ponoszą ci, którzy są tylko „niewinnymi obserwatorami”. Według niego, jeśli zaawansowane gospodarki nie zaczną brać pod uwagę wpływu swoich działań na uboższe, to te wpadną w tak głęboki kryzys, że jego skutki uderzą rykoszetem w kraje rozwinięte.

Od początku roku obliczany przez MSCI skupiający indeks walut krajów rozwijających się stracił 9 proc., a w wielu przypadkach skala osłabienia jest nieporównywalnie większa. Cedi, waluta borykającej się z kryzysem Ghany, w której na święta może zabraknąć żywności, potaniała do dolara o prawie 57 proc. To podbija koszty importu, czyniąc dla tamtejszych konsumentów surowce energetyczne i towary rolne zaporowo drogimi.

Kryzys może się rozlewać

Problemy z dostępnością finansowania w dolarze sprawiają, że w portach Pakistanu, Egiptu czy Ghany zalegają tysiące nieodebranych kontenerów z płodami rolnymi, a coraz większym grupom ludności grozi głód. Jednocześnie interwencje w obronie lokalnych środków płatniczych uszczuplają rezerwy i grożą kryzysami walutowymi.

Tegoroczna wyprzedaż denominowanych w dolarze obligacji z rynków wschodzących jest już głębsza nawet od obserwowanej w czasie kryzysu finansowego sprzed 14 lat. Obliczany przez Bloomberga wskaźnik opisujący ich zachowanie spadł o ponad 20 proc. i jest na najlepszej drodze, by zanotować najgorszy rok w swojej historii. To nie zapowiada nic dobrego dla rządów, z których wiele już teraz ma problemy z zapewnieniem finansowania swoich wydatków.

Decydenci z Fedu przybierają zdecydowanie jastrzębi kurs, bo mają w pamięci błędy popełnione w polityce w latach 70., które wówczas doprowadziły do utrwalenia inflacji. Choć z punktu widzenia USA może i jest to właściwe, to jednak ofiarą tej polityki może paść wiele spośród najbardziej podatnych i ubogich krajów.

Obecnie kryzys wciąż skupia się na tzw. rynkach granicznych, czyli w gospodarkach najsłabiej rozwiniętych i dopiero aspirujących do miana rynków wschodzących. Jednak zdaniem ekspertów Deutsche Banku może się rozlewać na bardziej wrażliwe rynki wschodzące, a takie obawy widać w zachowaniu tamtejszych rynków obligacji.

Jak w październiku ostrzegało MFW, ryzyko załamania światowego systemu finansowego jest już równie wysokie, jak w czasie poprzednich kryzysów. Wszystko przez wtórne wstrząsy po pandemii koronawirusa i rosyjską inwazję na Ukrainę, z których skutkami zmaga się światowa gospodarka.

Giełdy znalazły się na cenzurowanym

To nie może nie odbijać się na stopach zwrotu ze wschodzących rynków akcji. Od początku roku opisujący ich zachowanie wskaźnik MSCI Emerging Markets stracił 30 proc., czyli o 6 pkt proc. więcej od swojego odpowiednika MSCI, który skupia rynki dojrzałe. To oznacza, że rynki wschodzące są na najlepszej drodze do zakończenia czwartego roku z rzędu słabszym wynikiem od rynków dojrzałych.

Jeszcze na początku października bank Morgan Stanley oceniał w oparciu o dziesięć wskaźników zapowiadających punkty zwrotne na rynku, że twarde dno na tej grupie giełd może być bliskie. Jednak choć już do tej pory wyceny spółek oraz prognozy wyników spadały na nich szybciej, to w ubiegłotygodniowym raporcie dalsze zawirowania zapowiedział Goldman Sachs.

Zdaniem strategów amerykańskiego banku inwestycyjnego dotychczasowy spadek wycen spółek z gospodarek rozwijających się plasuje się dopiero w połowie między tym z bessy roku 2018 oraz kryzysu finansowego lat 2008–2009. Tymczasem według nich należy spodziewać się dalszych obniżek prognoz zysków, a to przemawia za przeważaniem defensywnych rynków wschodzących.

„Chociaż wyceny na rynkach wschodzących wydają się uwzględniać dalsze obniżki prognoz zysków, to mogą one iść w dół nieprzerwanie, aż do momentu kiedy zmieni się otoczenie makroekonomiczne” – oceniają stratedzy, dodając, że szczególnie narażone są gospodarki posiadające liczne więzy z USA.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?