Gracze giełdowi wyczekują spadków

Na GPW trwa oczekiwanie na korektę. Dużych spadków spodziewają się niemal wszyscy. Biorąc pod uwagę, że większość na giełdzie raczej rzadko ma rację, skoro spodziewają się ich wszyscy, to niewykluczone, że wcale nie nastąpią

Publikacja: 03.10.2009 10:08

Gracze giełdowi wyczekują spadków

Foto: GG Parkiet

W ostatnim czasie na GPW napływają mieszane sygnały. Wydaje się, że słabnie korelacja pomiędzy siłą krajowej waluty a zachowaniem indeksów giełdowych. Dotychczas sytuacja na warszawskim parkiecie przedstawiała się następująco: umocnienie się złotego pociągało za sobą zwykle wzrosty największych spółek giełdowych, które niekoniecznie musiały być potwierdzone umocnieniem się mniejszych spółek.

W ostatnich dniach ta prawidłowość została zachwiana. Doskonałym przykładem może być czwartek: wzrost WIG o 1,6 proc., któremu towarzyszyła aprecjacja kursu euro o 1 proc. Takie zachowanie giełdy może świadczyć o rosnącym znaczeniu krajowych inwestorów. Dla rodzimych graczy giełdowych jest to informacja o raczej pozytywnym wydźwięku, zwłaszcza biorąc pod uwagę rosnące w ostatnich miesiącach wpływy do funduszy inwestycyjnych.

[srodtytul]Mieszane sygnałyz e świata?gospodarki[/srodtytul]

Miniony tydzień przyniósł kolejną porcję danych makro. Kilkudniowa synteza pozwala wyciągnąć pewne wnioski. Po pierwsze, trwa dalsza poprawa nastrojów w?gospodarce - zarówno krajowej, jak i?światowej. Wykazały to między innymi wtorkowe wskaźniki koniunktury gospodarczej w?strefie euro. Poprawiają się również nastroje w?Polsce. Opublikowany we wtorek bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej wzrósł do -19,2 pkt, natomiast wskaźnik wyprzedzający do -27,2 pkt. Wprawdzie obie wartości są wyraźnie ujemne, jednak widoczna jest tendencja wzrostowa.

Rosną także wskaźniki wyprzedzające. Wprawdzie Polski PMI, podany w?czwartek, utrzymał się na poziomie z?poprzedniego odczytu -48,2, jednak analogiczne wskaźniki z?Europy Zachodniej systematycznie się poprawiają. Wskaźnik PMI dla strefy euro wzrósł z?48,2 do 49,3 pkt. miesiąc wcześniej. Tyle jeżeli chodzi o wskaźniki wyprzedzające. Trochę mniej optymistycznie wygląda twarda sfera gospodarki - szczególnie za oceanem. Widać wprawdzie pewien wzrost cen nieruchomości, których początkowy spadek legł u podstaw obecnej recesji, jednak już inne dane nie mają tak korzystnej wymowy.

Opublikowany we wtorek indeks S&P Case-Shiller, monitorujący rynek nieruchomości w?Stanach Zjednoczonych, uplasował się na poziomie 144,23 pkt, co oznacza wprawdzie spadek o?13,3 proc. w?ujęciu rok do roku, jednak jesteśmy już powyżej kwietniowego dołka na wysokości 139,25 pkt. Rosną także obroty na rynku. Z?drugiej strony liczba wniosków o?zasiłek dla bezrobotnych okazała się wyższa od oczekiwań i?wyniosła 551 tys. Krótko mówiąc, z?gospodarki amerykańskiej wciąż płyną mieszane sygnały, na podstawie których trudno jednoznacznie wyrokować na przyszłość.

[srodtytul]Wskaźnik P/E poszybował[/srodtytul]

Spójrzmy teraz na kilka klasycznych wskaźników giełdowych, zaczynając od rynku amerykańskiego. Jednym z?najbardziej popularnych wśród inwestorów jest wskaźnik ceny do zysku. Historycznie wahał się on w?szerokim przedziale 10-20, przy czym niskim wartościom często towarzyszyły dołki na giełdzie, natomiast wysokie zdarzały się zwykle w?okolicach rynkowych szczytów. Długoterminowa średnia wskaźnika to poziom 16-17. Pierwsze obawy co do tego, że rynek amerykański może być silnie przewartościowany pod względem wskaźnika C/Z, pojawiły się już w?roku 2000, kiedy to jego notowania przekroczyły poziom 30.

Wynikiem była między innymi późniejsza bessa, która sprowadziła wskaźnik C/Z w? "normalniejsze" rejony. Sytuacja jednak nie trwała długo, bowiem kolejna hossa, w?połączeniu z?ostatnim spadkiem zysków, stanowiła dość piorunującą mieszankę, która wywindowała C/Z do nieobserwowanych dotychczas rejonów. Według ostatnich wyliczeń Roberta Shillera z?Yale University wynosi on…124. Z?takiej sytuacji są tylko dwa wyjścia - albo ceny akcji muszą spaść, albo zyski przedsiębiorstw muszą wzrosnąć. Trzeciej drogi nie ma.

Przydatność wskaźnika C/Z dla polskiej giełdy jest z?kolei dość ograniczona. Powód? Według danych GPW, sumarycznie firmy mają obecnie stratę finansową, więc stosunek ceny do zysku po prostu nie istnieje. Warto za to rzucić okiem na inny przydatny wskaźnik - stosunek ceny do wartości księgowej. Historycznie oscylował on na GPW w?przedziale od niespełna 1 do przeszło 3. Najniższe wartości notowane były oczywiście w?czasie giełdowych dołków (lata 2001-2002 oraz marzec 2009 roku), natomiast szczyty w?czasie giełdowych maksimów. Rekord wszech czasów padł rzecz jasna w?połowie lipca 2007 roku w?okolicach 3,2. Obecne wskazania plasują się na poziomie 1,53, co wypada poniżej dziesięcioletniej średniej 1,7. Innymi słowy, na krajowym rynku wciąż jest dość tanio, chociaż nie jest to już superokazja.

[srodtytul]Fundusze ruszą na zakupy?[/srodtytul]

Inny interesujący wskaźnik, który dość dobrze sprawdzał siź dotychczas na giełdzie, to struktura portfeli funduszy emerytalnych. Z trzech składników portfeli - akcji, obligacji i gotówki - dla inwestorów giełdowych najatrakcyjniejsza jest sytuacja, gdy mamy duży udział dwóch ostatnich. Oznacza to bowiem, że OFE posiadają spore środki, które potencjalnie mogłyby zostać spieniężone i wykorzystane do zakupów na GPW. Wprawdzie OFE stanowią jedynie wycinek rynku, jednak można na nie spojrzeć jako na papierek lakmusowy giełdowego popytu. Obecnie udział instrumentów innych niż krajowe akcje w portfelach to około 72 proc. W porównaniu z historyczną statystyką, znajdujemy się odrobinę poniżej średniej.

Zarówno struktura portfeli OFE, jak i wyceny spółek giełdowych stanowią dobry argument dla umiarkowanych optymistów. Wprawdzie w krótkim okresie rynek giełdowy bywa dość nieprzewidywalny, ale jednak wydaje się, że długoterminowo o los krajowych indeksów możemy być raczej spokojni.

[ramka][b]OFE wracają do akcji[/b]

Struktura portfeli OFE okazuje się dość dobrym wskaźnikiem timingowym na giełdzie. Udział obligacji i gotówki w portfelach akcyjnych bywa zwykle najwyższy w dołkach bessy, a najniższy na szczytach hossy. Rekordowo wysokie poziomy wskaźnika zanotowano na przykład we wrześniu 2001 roku - 76 proc. Następnie przyszedł okres rosnącego zaangażowania w akcje, który swoją kulminację osiągnął w połowie 2007 roku - w gotówce i obligacjach pozostało zaledwie 62 proc. Przeciwne ekstremum padło w marcu bieżącego roku. W instrumentach nieudziałowych znalazło się wówczas aż 82 proc. aktywów OFE. Obecnie trwa ponowny powrót do akcji. Wskaźnik plasuje się na poziomie 72 proc.[/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?