Cen złota pozostaje w konsolidacji po wcześniejszych rekordach notowań. Za to kurs srebra rośnie i osiągnął najwyższy poziom od 13 lat. Wzrost ten to wyraźny sygnał, że rynek coraz wyraźniej postrzega srebro jako metal o charakterze przemysłowym, a nie tylko jako „tańszą wersję złota”.

Co jednak stoi za tym nagłym wzrostem cen srebra? Trudno jednoznacznie wskazać konkretny impuls. Z jednej strony od sześciu lat obserwujemy systematyczny deficyt na rynku srebra, który mimo wszystko przez długi czas pozostawał przez inwestorów ignorowany.

Z drugiej strony nie można wykluczyć wpływu kapitału spekulacyjnego, który coraz śmielej wchodzi na rynek metali, wykorzystując zmienność, ograniczoną podaż i rosnące zapotrzebowanie w przemyśle. Osobiście z dużym optymizmem patrzę na przyszłość srebra. Poziom 50 dolarów za uncję – osiągnięty w 2011 roku – wcale nie musi pozostać historycznym maksimum. Złoto już dawno przebiło swój rekord z tamtego okresu i dziś notowane jest ponad 50 proc. powyżej ówczesnych szczytów.

Warto również spojrzeć na najnowsze prognozy dla rynku srebra. Według raportu firmy Metals Focus możemy spodziewać się w 2025 roku kolejnego znaczącego deficytu – aż 187 milionów uncji. Kluczowym motorem wzrostu zapotrzebowania pozostaje produkcja paneli fotowoltaicznych. Srebro odgrywa w niej istotną rolę jako doskonały przewodnik prądu, a rozwój zielonej transformacji energetycznej – w USA, Europie, jak i Azji – nie zwalnia tempa.