Taki spojrzenie na sprawę nieco studzi entuzjazm, bowiem stagnacja kursów akcji zyskuje uzasadnienie. Widać jednocześnie, że efekt bazy będzie działał jeszcze długo (z niewielkimi przerwami) – aż do lutego przyszłego roku (właśnie w lutym WIG ustanowił dno bessy). Gdyby indeks do połowy lutego 2010 r. stał w miejscu na obecnym poziomie, to i tak jego roczna zmiana podskoczyłaby do 80 proc.! Z prostego modelu matematycznego łączącego roczną dynamikę WIG i poziom wskaźnika PMI dla przemysłu, można oszacować, że w tym samym czasie PMI powinien teoretycznie wynosić około 56-57 pkt. Byłby to bardzo wysoki odczyt, świadczący o bardzo dobrej koniunkturze w przemyśle. Jednocześnie dla posiadaczy akcji zapaliłoby się przysłowiowe światełko ostrzegawcze – tak wysokie poziomy PMI notował bowiem u szczytów koniunktury gospodarczej: w I kw. 2004 r. oraz na jesieni 2006 r. Wymowny jest też fakt, że ostatni raz roczna dynamika WIG wynosiła 80 proc. w czerwcu 2007 r., czyli tuż przed ostatnią bessą.
[srodtytul]Teraz nie będzie tak łatwo[/srodtytul]
Symulacja ta nie prowadzi oczywiście do wniosku, że WIG nie będzie już rósł (wybicie w górę z konsolidacji po prostu przyspieszyłoby opisany scenariusz), ale sugeruje, że faza stosunkowo łatwych zysków z akcji jest już prawdopodobnie za nami. Na całkowite wycofanie się z rynku jest co prawda jeszcze za wcześnie (historia sugeruje by poczekać aż dane gospodarcze sięgną bardzo wysokich poziomów), ale nie ma co liczyć, że korzystne doniesienia makroekonomiczne będą automatycznie przekładały się na kolejne maksima trendu wzrostowego.
[ramka][b]Dalsze losy trendu wciąż nierozstrzygnięte[/b]
Środowa zwyżka WIG dała inwestorom nadzieję na to, że indeks zdoła wreszcie wybić się w górę z przeszło siedmiotygodniowej konsolidacji (trendu bocznego). Dzień później WIG faktycznie zaatakował kluczowy poziom oporu znajdujący się na wysokości sierpniowego szczytu (39 185 pkt). Euforia nie trwała jednak długo. Po zwyżce o symboliczne 0,3 proc. ponad poziom oporu WIG szybko zawrócił w dół i skończył sesję znów poniżej kluczowej bariery. Sytuacja się zatem nie zmieniła – indeks nadal znajduje się w konsolidacji, która stanowi jednocześnie korektę ponadpółrocznego trendu wzrostowego. Nadal jako możliwy należy traktować nie tylko scenariusz wybicia w górę (w tym przypadku WIG powinien teoretycznie dojść przynajmniej do około 42,5 tys. pkt), ale także scenariusz odwrotny – wybicie w dół, a później spadek do około 32 tys. pkt. Zakładając, że potencjał wynikający z wybicia zostałby zrealizowany w ciągu miesiąca, to w scenariuszu optymistycznym (wybicie w górę) roczna dynamika WIG podskoczyłaby do blisko 60 proc., zaś w scenariuszu pesymistycznym (wybicie w dół), dynamika i tak wciąż byłaby bliska 20 proc.[/ramka]
[ramka][b]Słabość małych spółek to sygnał ostrzegawczy?[/b]