Tuż po spektakularnym upadku banku Lehman Brothers na całym świecie nastąpił skokowy wzrost roli państwa w gospodarce. Regulatorzy przejmowali instytucje finansowe będące symbolami Wall Street i londyńskiego City, z budżetów pompowano na rynki biliony dolarów, a rządy, za pomocą pakietów stymulacyjnych, podjęły się reanimacji gospodarek.
Niektórzy eksperci mówili wówczas nawet o końcu leseferystycznego kapitalizmu. Rzeczywiście, kapitalizm się zmienił, ale kryzys zadał również mocny cios zachodniemu modelowi polityki społecznej. Zawirowania w Grecji uświadomiły politykom, że finanse publiczne wielu państw zostały poważnie nadszarpnięte w wyniku kryzysu. Pokazały również, że nie wolno dopuścić do nadmiernego rozluźnienia dyscypliny fiskalnej.
Reakcja rządów była stosunkowo szybka – od Hiszpanii po Wielką Brytanię kolejne europejskie gabinety zaczęły przygotowywać plany poważnych cięć fiskalnych. Robią to nawet kraje takie jak Niemcy, mające budżet w stosunkowo dobrym stanie. Dmuchają na zimne, chcąc uniknąć fiskalnych komplikacji w przyszłości.
Cięcia fiskalne wzbudziły jednak niepokój części analityków, niektórych inwestorów oraz rządów uważających, że nadmierna i przedwczesna konsolidacja fiskalna uderzy w światowe ożywienie gospodarcze. Wśród ekonomistów wybuchł spór o strategię, koncentrujący się na pytaniach: kiedy i jak mocno ciąć budżet?
[srodtytul]Transatlantycka przepaść[/srodtytul]