Duże spółki dojrzewają do głębszej korekty

Ostatnie bicie rekordów hossy przez WIG20 odbyło się kosztem skrajnie wysokich poziomów oscylatorów i narastających niebezpiecznych dywergencji. Wiele wskazuje na to, że wkrótce przyjdzie zapłacić za zaskakującą siłę indeksu największych i najbardziej płynnych spółek

Publikacja: 09.10.2010 08:35

Duże spółki dojrzewają do głębszej korekty

Foto: GG Parkiet

Przegląd wybranych wskaźników technicznych sugeruje, że korekta spadkowa w ostatnich dniach nie tylko jest w pełni uzasadniona, ale też istnieje poważne ryzyko jej pogłębienia (przy czym ryzyko to uwzględnia jeszcze jedną ewentualną próbę podniesienia WIG20 ku szczytom).

Przykładowo popularny oscylator stochastyczny (wolny) nieprzerwanie od pięciu tygodni przebywa w strefie wykupienia (czyli powyżej 80 pkt). Od początku hossy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Przed sierpniową korektą spadkową oscylator był na przykład w strefie wykupienia „jedynie” przez nieco ponad trzy tygodnie.

[srodtytul]RSI ostrzega[/srodtytul]

Kolejne ostrzeżenia płyną od strony wskaźnika RSI (podobnie jak oscylator stochastyczny mierzy stopień wykupienia/wyprzedania rynku, porusza się w stałym przedziale od 0 do 100 pkt). We wtorek znalazł się na bardzo wysokim poziomie 71,5 pkt. Odczyty powyżej 71 pkt są prawdziwą rzadkością – od początku hossy sytuacja taka zdarzyła się jedynie trzy razy. Niestety nigdy tak silne wykupienie rynku niczego dobrego nie wróżyło. Po przekroczeniu poziomu 71 pkt przez RSI pod koniec sierpnia 2009 r. natychmiast rozpoczęła się korekta, która zmniejszyła wartość WIG20 o ponad 9 proc. w ciągu trzech tygodni.

Od rozpoczęcia korekty do zniwelowania strat minęło wówczas aż osiem tygodni. Kolejnym razem RSI przekroczył 71 pkt na początku kwietnia tego roku. Wówczas co prawda po krótkiej korekcie rynek zdołał jeszcze poprawić rekordy hossy, ale niewiele to dało – najgłębsza dotychczas fala spadkowa w ramach owej hossy rozpoczęła się dwa tygodnie po skrajnie wysokim odczycie RSI. W najgorszym momencie WIG20 stracił niemal 13 proc. Na pokonanie szczytu WIG20 sprzed korekty trzeba było czekać blisko pół roku. Okres ten był tak długi dlatego, że w tzw. międzyczasie – na początku sierpnia – RSI znów zawędrował powyżej 71 pkt. I tym razem wywołało to falę realizacji zysków – tym razem była stosunkowo łagodna (WIG20 spadł o 6 proc.), ale i tak trwała przez cały sierpień.

Jeżeli założymy, że te wydarzenia z przeszłości są wskazówką na przyszłość, to należałoby oczekiwać, że licząc od wtorkowego rekordu hossy (2667 pkt), WIG20 powinien poddać się korekcie (o głębokości od sześciu do kilkunastu procent), trwającej od trzech do pięciu tygodni. Jeszcze jedna ewentualna próba podniesienia notowań (taka jak w kwietniu) niekoniecznie zmieniłaby te oczekiwania, tylko prawdopodobnie odsunęłaby w czasie nieuchronne przesilenie (które przez to stałoby się zapewne jeszcze mocniejsze).

[srodtytul]Oficjalny sygnał[/srodtytul]

Jeśli już jesteśmy przy prawidłowościach dotyczących zachowania RSI, to warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. W ostatnich dwóch z omówionych trzech przypadków (kwiecień i sierpień) formalnym sygnałem rozpoczęcia korekty było przebicie przez RSI (po uprzednim wypadnięciu ze strefy wykupienia) poprzedniego lokalnego dołka. W kwietniu dołek ten był na 61,5 pkt, a w sierpniu – 63,5 pkt. W piątek pękło analogiczne wsparcie na wysokości 58,7, co każe oczekiwać pogłębienia przeceny na GPW. W poprzednich dwóch przypadkach RSI w wyniku korekty zszedł do poziomu 34–39 pkt.

Warto zwrócić też uwagę, że alarmująco wysokie odczyty RSI widać było w minionym tygodniu nie tylko na wykresie samego WIG20, ale także bohaterów niedawnej fali zwyżkowej. Przykładowo RSI dla Banku Pekao zagalopował się w szczytowym momencie aż do 77,4 pkt – to poziom najwyższy od września 2005 r. (wówczas kurs banku czekała przecena o 17 proc. w ciągu pięciu tygodni). RSI dla KGHM zawędrował z kolei aż do 80,1 pkt – najwyżej od 8 maja 2006 r., a więc od ostatnich dni poprzedzających pamiętne gwałtowne tąpnięcie na rynkach wschodzących, trwające do połowy czerwca (kurs KGHM runął wówczas o 40 proc., a WIG20 stracił 24 proc.).

Wskaźniki techniczne to istotne, ale niejedyne narzędzie, które świadczy o tym, że kursy dużych spółek zagalopowały się. Do tego dochodzi kwestia tzw. szerokości rynku. Z tym niestety nie jest ostatnio najlepiej. Można się o tym łatwo przekonać, przyglądając się wykresowi indeksu sWIG80, gromadzącego cztery razy więcej spółek niż WIG20 (i niekoniecznie są to małe spółki, kilka z nich – np. Kredyt Bank, Cinema-City, Astarta – pod względem kapitalizacji dorównuje niektórym firmom z WIG20). Sytuacja techniczna na wykresie tego indeksu zdecydowanie odbiega in minus od tego, co można powiedzieć na temat WIG20. Po pierwsze, sWIG80 przestał rosnąć już miesiąc temu – szczyt zwyżki został ustanowiony 9 września i od tego czasu trwa opadanie, które ostro kontrastuje z niedawnymi rekordami hossy na rynku blue chips.

Po drugie, wrześniowy szczyt sWIG80 jest wyraźnie poniżej kwietniowego rekordu. Oznacza to, że między oboma indeksami powstała rozbieżność nie tylko w skali tygodni, ale także miesięcy. Ponieważ teoretycznie przyjmuje się, że to szeroki rynek zazwyczaj „ma rację”, więc te negatywne dywergencje nie przemawiają raczej na korzyść WIG20. Do tego dochodzi to, że sWIG80 zakończył mijający tydzień na poziomie najniższym od ponad pięciu tygodni. Tutaj korekta nie tylko już trwa od dłuższego czasu, ale pogłębia się. Zdecydowany spadek poniżej poziomu 12 tys. pkt (w piątek został naruszony), na którym znajdował się przy okazji lokalny szczyt z połowy maja, oznaczałby, że należy traktować jako realistyczny scenariusz o spadku w kierunku dołków z sierpnia (ok. 11,7 tys. pkt).

Czy WIG20 byłby w stanie wytrzymać taką negatywną presję szerokiego rynku? Jeśli popatrzymy na poprzedni okres, kiedy widać było rozbieżności, to widać że szeroki rynek pociągnął za sobą kursy dużych spółek. Tyle tylko, że wówczas (w sierpniu) była to dywergencja pozytywna – sWIG80 trzymał się mocno, podczas gdy WIG20 wyraźnie opadał. Ostatecznie oba indeksy poszły w górę na przełomie sierpnia i września. Czy teraz będzie odwrotnie?

[srodtytul]Dywergencje także z Zachodem[/srodtytul]

Jakby tego było mało, negatywne dywergencje widać również, jeśli porównamy WIG20 z indeksami europejskimi, np. Stoxx 600. Wskaźnik ten ustanowił szczyt niewiele później niż sWIG80 (13 września) i od tego czasu poddał się łagodnej korekcie spadkowej. W pewnym momencie (w poniedziałek) znalazł się nawet na poziomie najniższym od miesiąca. Także i tutaj dywergencję widać również w skali wielu miesięcy – Stoxx 600 w odróżnieniu od WIG20 nie pokonał kwietniowego maksimum.

Rozbieżności te są o tyle trudne do utrzymania, że oba indeksy na dalszą metę poruszają się w tym samym rytmie. Przemawiają za tym wykonane przez nas proste obliczenia. Porównaliśmy moment, w którym WIG20 ustanawiał najnowszy rekord hossy (we wtorek) z momentem ustanowienia szczytu fali zwyżkowej (13 września) przez Stoxx 600. W tym czasie WIG20 zyskał 4,2 proc., a Stoxx 600 stracił 2 proc.

Różnica to 6,2 pkt proc. na korzyść WIG20. Od 13 września do wtorku minęło 16 sesji, więc sprawdziliśmy, jak w przeszłości kształtowały się 16-sesyjne różnice zmian obu indeksów. Okazuje się, że zanotowana właśnie rozbieżność jest wyjątkowo duża – ostatnio podobna miała miejsce jeszcze w październiku 2009 r. Od początku 2009 r. średnia różnica jest bliska zera (0,5 pkt proc.), co świadczy o tym, że prędzej czy później należy oczekiwać zniwelowania obecnej dywergencji.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?