Ostatnie doniesienia mówią, że w Grecji nie dojdzie do referendum w sprawie programu oszczędnościowego. Czy to oznacza, że sytuacja na światowych rynkach się uspokoi?
Nie wiem. Sytuacja na rynkach jest bardzo dynamiczna i trudno mieć nadzieję, że oddalenie groźby referendum uspokoi sytuację na długo. Wyzwania stojące przed Grecją są bardzo duże. Niezależnie od tego, czy i kiedy odbędą się tam kolejne wybory i kto je wygra, każdy grecki rząd będzie musiał realizować politykę dalszego zaciskania pasa. Ostatnie komentarze kanclerz Merkel i prezydenta Sarkozy'ego jasno na to wskazują. Jeżeli więc Grecja chce pozostać w strefie euro, to greckim politykom nie pozostaje nic innego jak przyjąć warunki, jakie im zaoferowano i dalej zmniejszać deficyt budżetowy i dług. Prawdopodobnie następnych kilka, kilkanaście lat będzie bardzo ciężkich dla gospodarki greckiej i dla całego społeczeństwa, które w głównej mierze poniesie konsekwencje dostosowania fiskalnego.
Grecja nie jest jednak jedynym krajem, na którego nadmierne zadłużenie zwraca się uwagę. Włosi przyjęli ostatnio tylko ograniczony pakiet reform gospodarczych.
Nie należy porównywać Włoch z Grecją. Jeśli już szukać jakichś podobieństw, to bardziej odpowiednia wydaje się Japonia, gdzie relacja długu publicznego do PKB jest zresztą jeszcze wyższa. Podobnie jak w Japonii również we Włoszech dług publiczny jest finansowany głównie przez inwestorów krajowych, a udział inwestorów zagranicznych jest mniejszy. W związku z tym ryzyko rynkowe jest niższe, mimo że ilościowo dług włoski jest znacznie większy od greckiego. Jeśli spojrzymy na stan finansów publicznych, to we Włoszech nie wygląda to tak źle jak w Grecji. Wiele wskazuje na to, że w tym roku Włochom uda się osiągnąć dość znaczną nadwyżkę pierwotną budżetu, a to jest zawsze niezbędnym elementem każdej wiarygodnej strategii redukcji długu publicznego. Poza tym Włochy są krajem stosunkowo bogatym, a wartość aktywów w rękach państwa szacowana jest na ok. 1,8 biliona euro. Dlatego prywatyzacja na znaczną skalę jest jak najbardziej możliwa, a to od razu zmniejszyłoby dług publiczny. Niewątpliwie Włosi potrzebują również reform, które pomogą zwiększyć tempo wzrostu. Na przykład muszą zliberalizować przepisy rynku pracy i zwiększyć stopień aktywności zawodowej. To z pewnością zostałoby dobrze przyjęte również przez rynki finansowe. Potrzebne reformy, w tym redukcja biurokracji i przepisów hamujących konkurencję, nie wydają się skomplikowane, trzeba tylko woli politycznej.
Nie obawia się pan o Włochy. Co więc, poza sytuacją Grecji, jest głównym zagrożeniem dla strefy euro?