Posiadacze akcji firm budowlanych nie mogą się doczekać odwrócenia uporczywego trendu spadkowego. Pierwsza poważniejsza próba jego przezwyciężenia, jeszcze w połowie roku, zakończyła się spektakularną klęską byków. Po zwyżce o 8 proc. od maja do początku lipca WIG-Budownictwo runął w błyskawicznym tempie 45 proc. W październiku kupujący podjęli kolejną rozpaczliwą próbę ratowania sytuacji. Tym razem korekta zwyżkowa okazała się jeszcze silniejsza – indeks urósł o prawie 20 proc. Niestety, i tym razem paliwo do zwyżek bardzo szybko się wyczerpało. W ostatnich dniach indeks naruszył dołek bessy, co jednoznacznie sugeruje, że owa bessa się nie skończyła. Teoretycznie otworem stanęła droga do kolejnej fali trendu spadkowego i jeszcze większych strat akcjonariuszy.
Nie walcz z trendem
Sytuacja nie pozostawia wątpliwości z punktu widzenia analizy technicznej, a przynajmniej jej głównego nurtu, czyli strategii podążania za trendem. Nieudana próba odbicia, a potem pokonanie wsparcia jest niczym innym jak sygnałem kontynuacji trendu spadkowego. Ponieważ zgodnie z tym nurtem myśli technicznej z trendem nie warto walczyć, więc zalecenie pozostaje proste – trzymać się od akcji firm budowlanych z daleka. Takie podejście może nie pozwoli załapać się na cały przyszły ruch w górę, kiedy już trend zmieni się na wzrostowy, ale jednocześnie do tego czasu pozwoli chronić cenny kapitał. Wychodzi się tu z założenia, że brak strat jest ważniejszy niż częściowa utrata okazji do zarobku.
Kiedy z takiego punktu widzenia powrót na rynek będzie uzasadniony? Dopiero kiedy zostaną przebite średnioterminowe poziomy oporu. Obecnie za taką barierę uznać można szczyt ukształtowany w trakcie ostatniej próby odreagowania, a więc 2814 pkt na wykresie WIG-Budownictwo. Przebicie tej bariery byłoby pierwszym tak znaczącym wyczynem kupujących od wielu miesięcy. Na razie jednak taki scenariusz ustępuje pod względem prawdopodobieństwa scenariuszowi kontynuacji bessy.
Uatrakcyjnianie trwa
Na pocieszenie można jednak zauważyć, że zgodnie z przysłowiem na giełdzie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Im dłużej jeszcze będzie trwał trend spadkowy i im większe straty przyniesie obecnym posiadaczom akcji, tym większy będzie późniejszy potencjał zwyżkowy. Tezę taką można poprzeć faktami. Wystarczy przyjrzeć się temu, jak kursy akcji „budowlanki" zmieniają się względem fundamentów spółek, a w szczególności względem wartości księgowej, którą można traktować jako pewien szacunek (zapewne mocno zaniżony, bo nie uwzględniający przyszłych zysków firm) wartości fundamentalnej.
Zacznijmy od tego, że jak widać na wykresie, sierpniowy krach całkowicie zniwelował nadwyżkę, jaką WIG-Budownictwo cechował się od lat w zestawieniu z wartością księgową spółek wchodzących w jego skład (wartość ta jest ustalana poprzez przemnożenie wartości księgowej poszczególnych spółek przez liczbę ich akcji wchodzących w skład indeksu). To sytuacja, jaka jeszcze parę lat temu wydawać się mogła niewyobrażalna. Na tym się jednak nie skończyło. Wrześniowa kontynuacja trendu spadkowego doprowadziła do tego, że WIG-Budownictwo znalazł się nawet 25 proc. poniżej wartości księgowej, a w ostatnich dniach skala tego dyskonta została jeszcze nawet nieco powiększona.