Przed ponad tygodniem pisaliśmy, że prawdopodobnym scenariuszem w krótkim terminie jest uratowanie sytuacji przez św. Mikołaja (czytaj: fundusze dążące do podreperowania całorocznych wyników zarządzania). Chodziło konkretnie o ratunek przed przebiciem przez WIG kluczowego poziomu wsparcia, jakim jest wrześniowy dołek bessy (36 549 pkt). Na razie zadanie to zostało wykonane. Indeks odbił się na tyle w górę, by przed świętami nie doszło do nieprzyjemnego dla posiadaczy akcji ataku na wsparcie.
Niestety, to ciągle zdecydowanie zbyt mało, by mówić o trwałej poprawie nastrojów. Nawet jeśli w rozpoczynającym?się ostatnim tygodniu grudnia kupujący energiczniej?wezmą się do roboty (według popularnej definicji rajd św. Mikołaja przypada właśnie na ostatni tydzień roku), to i tak niewiele to zmieni na dłuższą metę. Jest bowiem nieprawdopodobne, by w ciągu paru dni WIG wspiął się wystarczająco wysoko, by zaatakować poziomy oporu, jakie na wysokości 41700–42222 pkt tworzą dwa lokalne szczyty z sierpnia i października. Dopóki bariery te nie zostaną sforsowane, w średnim terminie można trzymać się tezy mówiącej, że mamy do czynienia z trendem bocznym. Z kolei trend boczny w średnim terminie ma to do siebie, że krótkoterminowe fale zwyżkowe potrafią błyskawicznie zmienić się w fale spadkowe. Na razie nie widać szans na szybkie pojawienie się sygnałów zakończenia takiej huśtawki nastrojów.
Niepokoi niezmiennie sytuacja na szerokim rynku. Gromadzący głównie małe spółki?indeks sWIG80 w niepozostawiający wątpliwości sposób przebił dno bessy. To z kolei?sugeruje, że trend boczny (konsolidacja) z okresu wrzesień–listopad był jedynie etapem przejściowym przed kontynuacją tendencji zniżkowej.?Nawet jeśli nie dojdzie do?powtórki tak dramatycznych wydarzeń jak te z pierwszej połowy sierpnia, to dla inwestorów podążających za trendem sprawa jest jasna – od akcji lepiej trzymać się z daleka.
Zagadką dla analityków jest jednocześnie fakt, że polski rynek sprawuje się słabo na tle giełd zachodnich, mimo że to przecież nasza gospodarka cechuje się całkiem niezłą kondycją, a agencje ratingowe na razie nie wzięły na celownik polskiego długu. Wskaźnik siły relatywnej sWIG80 względem amerykańskiego S&P 500 ustanowił właśnie 5,5-letnie minimum. Miejmy nadzieję, że na dłuższą metę takie zaniedbanie przez inwestorów polskich akcji w przyszłości przełoży się na większy ich potencjał wzrostowy.