O blisko 45 proc. spadł kurs PBG od publikacji komunikatu, że spółka zamierza wyemitować warte 1,2 mld zł obligacje zamienne na akcje lub do 14,3 mln akcji z prawem poboru, w wyniku czego kapitał podwoiłby się. Inwestorzy negatywnie ocenili nie tylko to, że kapitał grupy może zostać mocno rozwodniony. Bardziej zaniepokoiła ich informacja o skali emisji, co wzmogło obawy o płynność spółki w świetle możliwych strat na kontraktach drogowych i wysokiego zadłużenia.
Pisząc tegoroczny list, jestem pełen optymizmu i nadziei. Nie tylko z powodu minionych wydarzeń, ale przede wszystkim z perspektyw rynku i możliwości dalszego rozwoju.
- Jerzy Wiśniewski, prezes PBG fragment listu do akcjonariuszy, Wysogotowo, 21 marca 2011 r.
Za duży, by upaść
Maciej Stokłosa z DI?BRE Banku uspokaja, że PBG jest „zbyt duże, żeby zbankrutować", ponieważ największe polskie banki poniosłyby wówczas po kilkaset milionów złotych straty. Zwraca też uwagę, że dopuszczenie do utraty płynności byłoby nieracjonalne w obliczu wartych ponad 700 mln zł aktywów, które mogą zostać sprzedane. Uspokajające głosy analityków nie trafiają jednak do inwestorów, co widać po słabym zachowaniu kursu.
Co z tym inwestorem?
Analitycy są zgodni, że najlepszym rozwiązaniem byłoby pozyskanie inwestora strategicznego. To zapewniłoby PBG finansową stabilność. Problem w tym, że większość z nich nie wierzy, że firmie uda się go pozyskać. Andrzej Bernatowicz z DM IDMSA w nocie z 15 marca zastanawia się, dlaczego spółka ogłosiła plany emisji przed zakończeniem negocjacji z potencjalnym inwestorem. Doprowadziła ona bowiem do drastycznego spadku kursu, co osłabia pozycję negocjacyjną PBG. Analityk uważa, że w branży nie ma poważnego inwestora dla spółki, a poprzez ogłoszenie planów emisji zarząd liczy na przyciągnięcie uwagi podmiotów z innych sektorów. Jego zdaniem, jest to mało prawdopodobne.