Owszem, nie było zapowiedzi interwencji, ale nie została ona wykluczona, a coraz gorsze dane makro powinny nas do niej przybliżać. Strona popytowa, dużo silniejsza w ostatnich dwóch tygodniach, zaczęła jeszcze dobitniej pokazywać siłę. Publikowane w mediach – nieraz negatywne – informacje nie zdołały popsuć nastrojów inwestorów. Czyżby oznaczało to, że złe informacje zostały już zdyskontowane w kursach i przed nami większe zwyżki? A może inwestorzy postanowili wykorzystać sierpień, w którym nie powinny paść już kluczowe postanowienia dla losu kryzysu fiskalnego w strefie euro i wzrósł ich apetyt na ryzyko? Indeksy giełd zachodnioeuropejskich i amerykańskich rozpoczynają atak na szczyty z przełomu marca i kwietnia bieżącego roku. Po ich sforsowaniu (a może i wcześniej) korekta jest niemal pewna. Niestety, warszawski parkiet pozostaje w marazmie. Wyróżnia się jedynie indeks blue chipów, który jest bardzo blisko zmiany tendencji (dodatkowo nie uwzględnia dywidend!). Inwestorzy jednak coraz mocniej stawiają na trend wzrostowy na warszawskim parkiecie. Udział byków w badaniu INI wzrósł aż o 11 pkt proc., do poziomu 40,7 proc. Co więcej, poziom ten nie może być w żadnej mierze uznawany za hurraoptymizm. Udziały pesymistów i inwestorów neutralnych spadły do najniższych poziomów od miesiąca – odpowiednio 26,8 proc. i 32,5 proc.

Łukasz Porębski, wiceprezes SII

Komentarz do wyników badania INI z tygodnia zakończonego 9 sierpnia